Usługi ochrony osób i mienia, które świadczone były dla sektora publicznego przez prywatne firmy, powierzane są podmiotom publicznym – informuje Polski Holding Ochrony (PHO) i wysyła w tej sprawie list do premiera Mateusza Morawieckiego.
Według prognozy firmy Deloitte wartość rynku ochrony w Polsce w roku 2017 wyniosła ok. 10,14 mln zł. Polski rynek security jest bardzo rozdrobniony - na ten moment 6 największych firm ma ok. 31 proc. udziałów na rynku.
- Mimo iż polski rynek jest bardzo nasycony, firm świadczących usługi związanych z bezpieczeństwem ciągle przybywa. W ostatnim czasie dużo mówi się o firmach czy instytucjach finansowanych ze środków publicznych, które częściej tworzą we własnej strukturze spółki lub działy zajmujące się bezpieczeństwem. – wskazuje Radosław Busiło, członek zarządu RR Security Safety.
To właśnie ochrona sektora publicznego znajduje się w tej chwili w centrum uwagi ochroniarzy. Jak wskazuje Polski Holding Ochrony, coraz częściej ochronę w tym obszarze przejmują od prywatnych spółek tworzone przez państwowych zleceniodawców firmy lub podmioty, które zaczynają specjalizować się w usługach security bądź – jak w przypadku niektórych resortów – służby.
W skierowanym do premiera Mateusza Morawieckiego piśmie (cały list można pobrać poniżej) Polski Holding Ochrony pyta o podstawę decyzji, na mocy których stosowany do niedawna powszechnie outsourcing usług ochrony dla podmiotów publicznych zastępowany jest przez powoływanie własnych jednostek realizujących coraz częściej zadania związane z zapewnieniem bezpieczeństwa dla publicznych zleceniodawców.
- Ich usługa kosztować może ponad dwa razy więcej niż powierzana komercyjnym firmom, a do tego nie wiadomo, czy przekłada się ona na wyższą jakość, bo realizacją tych zadań zajmują się w większości wypadków te same osoby, które do tej pory świadczyły tę usługę – uważają autorzy listu Polskiego Holdingu Ochrony do premiera Mateusza Morawieckiego.
Polski Holding Ochrony wskazuje, że – zwłaszcza w ostatnich dwóch latach – zastępowanie komercyjnych (czyli prywatnych) firm przez podmioty należące do sektora państwowego przy realizacji kontraktów publicznych, a więc – na ochronę urzędów czy obiektów należących do firm z udziałami Skarbu Państwa – przybrało niespotykany dotąd w 28-letniej historii gospodarki rynkowej w Polsce rozmiar.
- Niemal codziennie dowiaduję się, i to zarówno z mediów, jak i od zaprzyjaźnionych przedsiębiorców, że komercyjne przedsiębiorstwa tracą zlecenia na rzecz różnych jednostek publicznych, co przypominać zaczyna już poprzednią epokę, w której za ochronę odpowiadało wojsko albo Straż Przemysłowa – zauważa Sławomir Wagner z rady nadzorczej Polskiego Holdingu Ochrony i przypomina, że jeszcze w 2017 roku około 30 procent zleceń dla komercyjnych firm security pochodziło z sektora publicznego.
Powody "wypychania" prywatnych firm ochroniarskich
Sławomir Wagner wymienia 3 najczęstsze sposoby „wypychania” prywatnych firm z rynku publicznych zleceń. Chodzi o przejmowanie zleceń przez:
- Tworzone przez zleceniodawców specjalne podmioty zajmujące się ochroną. Mogą mieć np. formę spółek-córek lub wydzielonych biur (zwanymi potocznie „wewnętrznymi służbami ochrony”), które często do realizacji zadań przejmują pracowników z firm świadczących tę usługę wcześniej dla tych samych zleceniodawców. W tym przypadku zleceniodawcami najczęściej są państwowe firmy lub mające znaczące udziały Skarbu Państwa. Zlecenia są takim spółkom lub biurom przyznawane jak zwykłe zadania wewnątrz przedsiębiorstwa, a więc oczywiście bez żadnego przetargu. W ten sposób np. Jastrzębska Spółka Węglowa tworzy własną agencję ochrony o nazwie JSW Ochrona do zapewniania bezpieczeństwa swoim obiektom.
- Służby państwowe (np. mundurowe) zajmujące się dotychczas specjalnymi rodzajami ochrony w obiektach podległych resortom, które najczęściej są zleceniodawcami kontraktu. W tym przypadku dochodzi też do swoistego wskrzeszenia służb, które wcześniej mocno ograniczyły swoją działalność, przekazując zadania komercyjnym firmom. Tak stało się np. na kolei, gdzie ochrona wróciła do Służby Ochrony Kolei lub w obiektach należących do resortu sprawiedliwości, gdzie zadania związane z ochroną przejmują niektóre jednostki Służby Więziennej.
- Należące do Skarbu Państwa podmioty, które od kilku lat rozwijają działalność w obszarze ochrony. Dziś chronią one m.in. lotniska, fabryki czy jednostki wojskowe. Konkurują z komercyjnymi firmami o zlecenia sektora publicznego, a czasem nawet prywatnego. Do tej kategorii należą np. Naftor, Polski Holding Obronny (obejmuje ochronę dla PGZ, wypierając dotychczasowego wykonawcę usługi – prywatną firmę) czy Poczta Polska - Ochrona.
Nowe okoliczności, wyższe ceny
Polski Holding Ochrony zwraca uwagę na cenę, która w nowych okolicznościach może być nawet dwa razy wyższa niż wcześniej.
- Koszty te obciążają wszystkich podatników. Przecież to z płaconych przez każdego z nas podatków finansowane są urzędy czy państwowe przedsięwzięcia – mówi Sławomir Wagner i pyta: - Czy przekłada się to na wyższą jakość usługi? Przypominam, że w wielu przypadkach realizują je ci sami pracownicy ochrony, którzy robili to w prywatnych firmach poprzednio wykonujących te zlecenia.
Wagner nawiązuje do powszechnie stosowanej praktyki, według której zatrudnione przy realizacji danego kontraktu osoby znajdują pracę przy tym samym kontrakcie, ale już dla innego zleceniobiorcy. W tym przypadku – państwowego, który jako pracodawca spełnić musi znacznie bardziej wyśrubowane wymagania niż prywatne firmy.
- Najważniejszym skutkiem przedstawianego przez nas procesu jest jednak faktyczne ograniczanie konkurencji na wolnym rynku. – ostrzega Sławomir Wagner.
- Zajmujące się ochroną nowo powstałe jednostki sektora publicznego już występują o koncesje, chcąc świadczyć usługi na zewnątrz, co z pewnością przyczynia się do odbierania kontraktów firmom komercyjnym, ograniczając zatem ich działalność na rynku. Ta swoista "konkurencja" toczy się przy wsparciu tych jednostek przez państwo, a więc z państwowym sponsoringiem - czytamy w liście skierowanym do premiera.
Zdaniem PHO, jeśli państwowe przedsiębiorstwa świadczące usługi ochrony uczestniczą w rynkowej rywalizacji, to już na starcie mają lepszą pozycję w postaci swoistego wsparcia.
- Wiadomo, że takie firmy dysponują dodatkową bazą – np. hotelami, które i tak muszą utrzymywać. Przy jednym z przetargów zaproponowana przez nich stawka może być więc niższa, bo zatrudnione przez nie osoby korzystają z takich właśnie udogodnień. Inna kwestia to sprzęt, który takie firmy finansować mogą niekoniecznie z własnego zysku, a nawet pokrycie straty bilansowej – mówi Sławomir Wagner.
Pojedyncze przypadki czy nowy trend?
Sygnalizowany w liście do szefa rządu proces nie jest nowy, mimo że faktycznie znacznie przybrał na sile w ostatnich dwóch latach. Jak zauważa Polski Holding Ochrony, podobne praktyki miały miejsce już ponad sześć lat temu, kiedy konsorcjum Poczty Polskiej – Ochrona rozpoczęło realizację kontroli bezpieczeństwa na jednym z nowo powstałych w Polsce lotnisk.
- To jednak były jednostkowe przykłady, które nie układały się jeszcze w żaden trend, a z takim mamy, i to coraz wyraźniej, do czynienia obecnie – mówi Sławomir Wagner.
Jak tłumaczy PHO, "wypychanie" prywatnych firm z publicznych kontraktów zdecydowanie stało się bardziej intensywne na początku 2017 roku, gdy rozwijające usługę ochrony państwowe firmy zapowiedziały wzmocnienie swego udziału w rynku.
- To trend zupełnie odwrotny niż w Unii Europejskiej. Ochrona publicznych obiektów przez pracowników komercyjnych firm to w wielu krajach norma. Przypomnę, że prywatne podmioty chronią tam m.in. lotniska, urzędy, w tym Parlament Europejski, a w Skandynawii nawet posterunki policji, nie mówiąc już o jednostkach wojskowych – podsumowuje Sławomir Wagner.
Polski resort obrony już blisko dwa lata temu sugerował, że zastąpi prywatne firmy służbą wartowniczą. Na razie ochronę obiektów wojskowych systematycznie przejmują konsorcja, w skład których wchodzą m.in. państwowe firmy.
- To poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Historia uczy nas, że jak coś nacjonalizują, to zaraz będą prywatyzować. Za dwa lata jakiemuś kolejnemu rządowi zabraknie pieniędzy na polityczne prezenty i wpadnie na pomysł, że takie państwowe przedsiębiorstwa ochroniarskie, razem z ich państwowymi podmiotami, można sprzedać jakiemuś Niemcowi czy Austriakowi z rosyjskim kapitałem. I zanim się obejrzymy, będziemy bez polskich firm, bez dywersyfikacji właścicielskiej. Szkoda patrzeć, jak niszczy się dobrze funkcjonujący rynek w imię politycznego rozdawnictwa, bez minimum refleksji nad długoterminowymi konsekwencjami tego dla bezpieczeństwa państwa – komentuje Tomasz Wróblewski, prezes WEI (Warsaw Enterprise Institute).
KOMENTARZE (1)