Od października 2017 r. wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn zostanie obniżony. Czterech na pięciu Polaków przyjmuje tę decyzję z radością, ale może ona oznaczać nadmierne obciążenie dla budżetu i kłopoty dla rynku pracy.

Skrócenie wieku emerytalnego jest spełnieniem jednej ze sztandarowych obietnic przedwyborczych Prawa i Sprawiedliwości i jednocześnie ukłonem w stronę „Solidarności”, która przeciwko wydłużeniu pracy zawodowej przeprowadzonemu przez rząd Platformy Obywatelskiej najgłośniej protestowała.
Przypomnijmy - Sejm uchwalił ustawę skracającą wiek emerytalny w pierwszą rocznicę zaprzysiężenia rządu Beaty Szydło. Według nowych przepisów, prawo do przejścia na emeryturę przysługiwać będzie kobietom w wieku 60 lat, mężczyznom - 65 lat, czyli tak jak było przed podniesieniem wieku emerytalnego przez PO do 67 lat. Przepisy wejdą w życie z początkiem października.
Czytaj też: Emerytura w Polsce to nie raj. Emerytów będzie dużo i będzie biednie
Ta decyzja była wyczekiwana przez większość przyszłych emerytów. W czerwcowym badaniu CBOS pozytywnie oceniło ją 78 proc. badanych, w tym 54 proc. - w sposób zdecydowany. 18 proc. ankietowanych nie popiera tej decyzji. 5 proc. nie ma zdania w tej sprawie. W sondażu podkreślono, że obniżenie wieku emerytalnego popierają przede wszystkim osoby słabiej wykształcone i gorzej sytuowane oraz mieszkańcy wsi i małych miast. O skali zainteresowania świadczy również „oblężenie” uruchomionego przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych programu doradczego dla przyszłych emerytów. Od początku lipca doradców ZUS odwiedziło przeszło 240 tys. osób, z czego 160 tys. poprosiło o wyliczenie świadczenia, jakie będzie im przysługiwało po obniżeniu wieku emerytalnego od 1 października 2017 r.



KOMENTARZE (0)