Urzędy pracy powinny przestawić się na wsparcie osób biernych zawodowo w powrocie na rynek pracy - uważa Konfederacja Lewiatan. Specjaliści uważają jednak, że nie powinny porzucać dotychczasowego sposobu pracy, bo bezrobocie tak szybko jak zniknęło, może się znowu pojawić. Poza tym są w Polsce powiaty, gdzie nadal sięga ono 20 proc.
Jak podkreśla Monika Fedorczuk, ekspertka rynku pracy Konfederacji Lewiatan, dobra sytuacja na rynku pracy jest korzystna dla wielu pracowników, dla których duży popyt na pracę oznacza wzrost wynagrodzeń czy możliwość stosunkowo łatwej zmiany pracodawcy. Dla przedsiębiorstw obecna sytuacja wiąże się z dużymi trudnościami w pozyskaniu pracowników, a tym samym ograniczeniem możliwości rozwoju przedsiębiorstwa czy nawet utrzymania dotychczasowego poziomu produkcji czy zakresu świadczonych usług.
Jej zdaniem jest to dobry moment, by zastanowić się na czym w przyszłości powinny skupiać się powiatowe urzędy pracy, które przez ostanie dwie dekady koncentrowały się głównie na działaniach mających przywrócić osoby bezrobotne do zatrudnienia. - Obecnie bezrobotnych jest zdecydowanie mniej (w maju 2019 było to 906 tys. zarejestrowanych bezrobotnych - przyp. red), a większego znaczenia nabierają przedsięwzięcia w zakresie ogólnokrajowego, profesjonalnego pośrednictwa pracy uwzględniającego potrzeby przedsiębiorstw - komentuje Fedorczuk.
Ekspertka przekonuje, że działania powiatowych urzędów pracy w większym niż dotychczas stopniu powinny obejmować osoby bierne zawodowo, wspierając je w nabywaniu nowych kwalifikacji pozwalających na podjęcie zatrudnienia.
- Krajowe zasoby pracy są rozłożone nierównomiernie - obok powiatów, w których bezrobocie nie przekracza 2-3 proc., nadal są takie gdzie ten wskaźnik jest dwucyfrowy (w maju wskaźnik ponad 20 proc. stopy bezrobocia odnotowano w dwóch powiatach Braniewie i Szydłowcu - przyp. red.). Skuteczne i systemowe pośrednictwo pracy i działania służące aktywizacji osób biernych zawodowo powinny wspierać uzupełnienie braków kadrowych w przedsiębiorstwach, a jednocześnie zwiększać szanse osób, które mimo ogromnej poprawy sytuacji na rynku pracy nadal pozostają poza nim, na podjęcie legalnego zatrudnienia.
Likwidować PUP czy nie?
Dyskusja o tym, czy w obecnych czasach PUP są potrzebne nabrała rozpędu wraz z malejącym bezrobociem i liczbą zarejestrowanych bezrobotnych. Jednak mają one wielu obrońców. Jednym z nich jest Stanisław Szwed, wiceminister pracy, widzi sens funkcjonowania urzędów pracy pomimo niskiej stopy bezrobocia.
- Jeżeli bezrobocie jest tak niskie, do zagospodarowania jest mniej bezrobotnych, ale są to osoby długotrwale bezrobotne. Praca z nimi jest dużo bardziej wymagająca, potrzeba na nią dużo więcej czasu. Nie może odbywać się na zasadzie przekazywania im pierwszej lepszej oferty pracy, o której wiadomo, że od razu zostanie odrzucona. By skutecznie wprowadzić na rynek pracy takie osoby, potrzeba doradców zawodowych, pośredników pracy, nawiązania współpracy z potencjalnym pracodawcą. Samo przekonanie długotrwale bezrobotnego do podjęcia pracy nie jest łatwe. Kiedy porównamy polskie statystyki dotyczące liczby doradców zawodowych czy pośredników z krajami zachodnimi, to okaże się, że jesteśmy na szarym końcu. Tam jeden doradca współpracuje z kilkunastoma bezrobotnymi. U nas jeden pracownik PUP opiekuje się kilkudziesięcioma, nawet kilkuset osobami - mówił na początku roku wiceminister Szwed.
Także prof. Monika Lewandowicz-Machnikowska z Wydziału Prawa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu SWPS podkreślała w rozmowie z PulsHR.pl, że choć stopa bezrobocia w Polsce jest niska, jednak nie oznacza to, że nie ma bezrobocia. Nie bez znaczenia jest również to, jak ustala się stopę bezrobocia oraz to, jaka jest jego struktura wiekowa czy rozkład geograficzny.
- Szczególną cechą naszych czasów jest to, że okoliczności, które mają wpływ na wzrost i spadek bezrobocia, to znaczy warunki gospodarcze, społeczne i technologie zmieniają się bardzo szybko. Problem bezrobocia tak szybko, jak przestał być widoczny, może powrócić. Nie uważam, że można przestać się zajmować bezrobociem i w związku z tym likwidować urzędy pracy, choć zapewne skala ich działania będzie mniejsza i trzeba będzie je zreorganizować, a w związku z tym również ograniczyć związane z tym wydatki - wyjaśnia Lewandowicz-Machnikowska.
KOMENTARZE (3)