- Jak wyjaśnia w rozmowie z PulsemHR Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej, prace nad nowelizacją ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych trwają. Na razie nie wiadomo jednak, kiedy będziemy mogli mówić o konkretnych zapisach.
- - Projekt, który powraca obecnie w dyskusji, ma na celu likwidację zbiegu umów. Tak naprawdę sprawi, że pracodawca zapłaci więcej, a pracownik otrzyma mniej. W mojej ocenie taka jest idea tego projektu... Poza uzasadnieniem fiskalnym, gdzie liczy się na dodatkowy wpływ ok. 4 mld zł do budżetu, nie ma sensownego wytłumaczenia likwidacji tzw. zbiegów umów – wyjaśnia Wojciech Nagel, ekspert BCC.
- Zdaniem eksperta BCC, działania zmierzające do likwidacji zbiegu umów w czasach pandemii i wychodzenia z kryzysu gospodarczego, nie są dobrym rozwiązaniem.
Z raportu fundacji Instrat, przygotowanego na podstawie danych udostępnionych przez ZUS, wynika, że spośród ponad 16 milionów zatrudnionych, aż 6,4 proc. osób, czyli ponad milion ubezpieczonych, łączy zatrudnienie na umowie o pracę, zlecenia lub samozatrudnienie. Dzięki takiemu mechanizmowi mogą odprowadzać składki w niepełnym wymiarze.
Uregulować zbieg umów ma przygotowywana przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej nowelizacja ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw.
Jak wyjaśnia w rozmowie z PulsemHR Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej, prace nad nowelizacją trwają. Jednak nie wiadomo, kiedy będziemy mogli mówić o konkretnych zapisach.
- Realnie takiego terminu jeszcze nie ma. Prowadzimy prace dotyczące likwidacji zbiegu umów, te dotyczą umów zleceń. Nie ma jeszcze odpowiedniego wpisu do kalendarza prac rządu, stąd nie ma też jeszcze decyzji o ostatecznym kształcie przepisów.
Kontrowersyjne zmiany
Kluczowym zagadnieniem w przypadku proponowanych zmian jest zbieg umów.
- Wyobraźmy sobie sytuację, w której są osoby z co najmniej dwiema umowami-zleceniami lub łączą umowę o pracę z umową-zleceniem czy działalnością gospodarczą. To właśnie zbieg umów. W dotychczasowej formule umowy o dzieło są nieoskładkowane, a umowy-lecenia tylko niektóre – wszystko w zależności od naszej aktywności. Najczęściej spotykana w gospodarce jest umowa o pracę – w pełni oskładkowana – wyjaśnia dr Wojciech Nagel, ekspert BCC, członek rady nadzorczej ZUS, Zespołu Ubezpieczeń Społecznych RDS.
Wskazuje też, że obecnie w przypadku, gdy zleceniobiorca ma kilka umów zleceń, pełne oskładkowanie dotyczy umowy pierwszej; od dalszych umów opłaca się wyłącznie składkę zdrowotną. A jeśli ktoś ma umowę o pracę i zlecenie, to drugie jest nieoskładkowane- poza ubezpieczeniem zdrowotnym.
W praktyce oznacza to, że około 30 proc. wynagrodzenia pozostaje u pracodawcy i zleceniobiorcy.
Choć ostatecznego kształtu proponowanych zmian ani terminu ich wprowadzenia nie znamy, to już budzą one spore kontrowersje.
- Projekt, który powraca obecnie w dyskusji, ma na celu likwidację tej sytuacji. Tak naprawdę sprawi, że pracodawca zapłaci więcej, a pracownik otrzyma mniej... W mojej ocenie taka jest idea tego projektu. Poza uzasadnieniem fiskalnym, gdzie liczy się na dodatkowy wpływ ok. 4 mld zł do budżetu, nie ma sensownego wytłumaczenia likwidacji tzw. zbiegów umów – precyzuje w rozmowie z PulsemHR Wojciech Nagel.
Stanisław Szwed wyjaśnia, że głównym celem jest uporządkowanie obecnych zasad.
- Oczywiście - patrząc w długiej perspektywie - zmiany przynoszą dodatkowe środki do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Ich celem nie jest jednak zwiększenie wpływów do FUS. Jeżeli mówimy o ponad milionie osób, których ta sytuacja dotyka, to najważniejsze pozostaje uporządkowanie i zmiana funkcjonujących zasad w celu ochrony tej grupy osób, gdyż świadczenia, które otrzymują, w przypadku choroby, niezdolności do pracy, osiągnięcia wieku emerytalnego znacznie odbiegają od osiąganego łącznego przychodu z tytułu wykonywanych umów-zleceń – wyjaśnia wiceminister.
Zobacz także: Skończmy z zasadą zbiegu tytułów. Ozusowanie umów zleceń jest konieczne
Konieczne zmiany
Konieczność zmian w przepisach pod koniec 2020 roku zapowiadał Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Gertruda Uścińska, prezes ZUS, w grudniu 2020 roku podkreślała, że obowiązujące zasady opłacania składek na ubezpieczenia społeczne są skomplikowane, powiększają koszty administracyjne po stronie firm oraz państwa, przyczyniają też się do błędów i ułatwiają nadużycia.
- Nigdzie indziej na Starym Kontynencie nie jest możliwe, aby umowa, która generuje dla zatrudnionego największy dochód, nie pracowała na jego emeryturę. Chodzi tutaj o zapisy umożliwiające odprowadzanie niższych składek w sytuacji osiągania dochodów z dwóch lub więcej form zatrudnienia. Takie rozwiązanie jeszcze kilkanaście lat temu działało na Słowacji, jednak zostało zlikwidowane. Jest też możliwe na Malcie, który to kraj uchodzi za raj podatkowy - akcentowała.
Przeczytaj: Cel – oskładkować zleceniobiorców. Reforma już w 2022 roku?
Uwagę na ten fakt zwraca także Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
- Utrwalone w polskim systemie ubezpieczeń społecznych zasady odnoszące się do zbiegów tytułów praktycznie nie znajdują zastosowania gdziekolwiek indziej w Europie. Dla pracodawców są one przyczyną występowania nierównych warunków konkurencyjnych na rynku oraz źródłem niepewności prawnej – podsumował.
Zgoła inne zdanie na temat konkurencyjności ma Wojciech Nagel.
- Z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że dotychczasowe rozwiązania z pewnością utrzymują warunki konkurencyjności i - co najważniejsze - nie podnoszą kosztów działalności gospodarczej. Podnoszenie tych kosztów w czasach pandemii jest niedopuszczalne - wskazuje.
Ponad 1 milion ubezpieczonych łączy zatrudnienie na umowie o pracę, zlecenia lub samozatrudnienie. (fot. Shutterstock)
Pandemia to najgorszy moment na zmiany
Zdaniem eksperta BCC kurs na likwidację zbiegu umów w czasach pandemii i wychodzenia z kryzysu gospodarczego nie są dobrym rozwiązaniem.
- Jeżeli państwo będzie zmierzać w stronę mnożenia dodatkowych danin, to będziemy mieli do czynienia z rozrostem szarej strefy lub z „kombinacjami” związanymi z działalnością gospodarczą. Pamiętajmy, że jest pandemia. Firmy walczą o przeżycie. Niezrozumiałe są zatem pomysły obciążania firm kolejnymi daninami w sytuacji, gdy wiele z nich nie ma pieniędzy na działanie. W okresie, w którym mamy do czynienia z głębokim spowolnieniem gospodarczym, a miejsca pracy utrzymywane są dzięki tarczom bezpieczeństwa, projekt likwidacji zbiegów umów jest szkodliwy dla gospodarki i przede wszystkim dla ludzi – przedstawia swoje stanowisko.
Dodaje, że planowana nowelizacja dotyczy w największym stopniu tych branż, które pandemia dotyka najbardziej.
- Gastronomia, turystyka, branża eventowa, branża fitness po pierwsze mają ogromne problemy z utrzymaniem się, po drugie zaś - w większości objęte są dotychczasowymi rozwiązaniami dla umów cywilnoprawnych, w tym dziełowych – wyjaśnia.
Jak zastrzega =w rozmowie z naszym portalem wiceminister Stanisław Szwed, ostateczne wejście przepisów w życie poprzedzą analizy i konsultacje.
- Na pewno nie będziemy wprowadzać tych zmian na zasadzie: ustawa wchodzi w życie od następnego miesiąca. Absolutnie taka sytuacja się nie zdarzy! Realny termin to prace w tym roku i wejście w życie od roku 2022. Zakładam, że do tego czasu uporamy się z sytuacją covidową, a projekt przejdzie konsultacje społeczne. Wszelkie uwagi będziemy wyjaśniać i ewentualnie wprowadzać w treść przepisów – tłumaczy Szwed.
Planowana nowelizacja dotyczy w największym stopniu tych branż, które pandemia dotyka najbardziej (fot. Shutterstock)
Z myślą o emeryturach
Konieczność wprowadzenia zmian w obowiązującym systemie argumentuje się przede wszystkim bardzo niskim poziomem świadczeń emerytalnych osób, które przez znaczną część swojej kariery zawodowej wykonywały "umowy zbiegowe".
Dr Wojciech Nagel tego typu argumentacje mocno krytykuje.
- Nie mam satysfakcji, że muszę to powiedzieć, ale posługiwanie się tego typu narracją to zasadniczy błąd i nie opiera się o fakty. Jeżeli ktoś zarabia poniżej 70 proc. mediany wynagrodzeń w Polsce, niezależnie od formy zatrudnienia, jest skazany w przyszłości na minimum emerytalne. Niezależnie od tego, na jakim poziomie „ozusowana” będzie jego umowa – tłumaczy.
Stanisław Szwed tłumaczy, że jednym z elementów wprowadzania zmian będą działania edukacyjne.
- Obecnie mamy do czynienia z dość dużym problemem ze zrozumieniem systemu ubezpieczeniowego i odróżnieniem go od systemu podatkowego. To częsty problem, gdy traktuje się składkę ubezpieczeniową jak podatek, a to jest oczywiście nieprawda... Przed nami dużo działań edukacyjnych i wyjaśniających, na czym polega różnica. Należy także uzmysłowić, szczególnie młodym ludziom wchodzącym na rynek pracy, że - będąc objętymi ubezpieczeniami społecznymi - mają gwarancję adekwatnych świadczeń do płaconej składki, zarówno w krótkiej perspektywie (choroba, ciąża), jak i w przyszłości – tłumaczy Stanisław Szwed w rozmowie z PulsemHR.
Wojciech Nagel zauważa jeszcze jedno zagrożenie.
- Opowieści, że planowane zmiany mają podnieść przyszłe świadczenia, nie są zgodne z prawdą. W ekonomii występują strony „winien” i „ma”. W mojej opinii planowana operacja ma jedynie cel fiskalny. Ludzie znajdują inne metody na przeciwdziałanie dodatkowym daninom i obciążeniom. A przeforsowanie propozycji spowoduje rozrost szarej strefy. Życie nie znosi próżni, szczególnie w czasach pandemii. Informacja, że firmy, które dziś walczą o przeżycie, będą musiały ponosić dodatkowe koszty, jest dla nich porażająca – tłumaczy.
Zmiany uderzą w PPK
Jak dodaje, nowelizacja mocno podważa dwa działania rządu, które powinno się kontynuować. Pierwszym jest wsparcie tarcz ZUS i PFR, drugim - wprowadzanie Pracowniczych Planów Kapitałowych.
- Po pierwsze: takie inicjatywy podważają logikę dobrych działań rządu – tarcz bezpieczeństwa, tarczy finansowej PFR, które wprowadzono w ub. r. Z jednej strony zwalniamy z danin, składek, z drugiej - chce się obciążać firmy. Drugą kwestią są Pracownicze Plany Kapitałowe. 1 stycznia weszliśmy w najbardziej wyczerpującą fazę tworzenia PPK. Chciałbym zadać pytanie tym, którzy optują za zniesieniem zbiegu umów, czy będzie to sytuacja zachęcająca do pozostawania w programie? Skłaniająca do oszczędzania? Odpowiedź wydajesię oczywista. Pamiętajmy, że PPK to największa reforma systemowa w oszczędzaniu od 20 lat, adresowana do ok. 11,5 mln obywateli - przypomina ekspert.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)