- Firma budowalna Budimex zapowiedziała, że chce zmiany przepisów w kontekście badania stanu trzeźwości pracowników.
- Problem z tym pojawił się wraz z wejściem w życie przepisów o ochronie danych osobowych i od tego czasu nie udało się go rozwiązać. Mimo wielu apeli ze strony pracodawców.
- Resort pracy niedawno ogłosił, że pracuje nad nowymi rozwiązaniami prawnymi, ale na razie efektów tej pracy nie widać.
Marka znalazł właściciel firmy, w której pracował, kiedy spał pijany między pudłami. Miał je ułożyć w odpowiednie miejsca w magazynie. Obok niedopite piwo. Przyznał potem, że wypite na "klina". Dzień wcześniej przesadził, ciężko mu było się zebrać do roboty. Został zwolniony. Dostał dyscyplinarkę.
Marek był magazynierem z uprawnieniami na jazdę wózkami widłowymi. Jego historię opowiedzieli nam koledzy z jego byłej pracy. O problemie, jaki mu towarzyszył, wszyscy w dziale wiedzieli. Nawet raz ktoś odważył się i napisał o tym w internetowym komentarzu dotyczącym firmy. Informacja o tym rozeszła się błyskawicznie. Dotarła do szefostwa, wtedy zaczęto się baczniej przyglądać Markowi. Koledzy, kiedy podejrzewali, że jest "wczorajszy", woleli zlecać mu zadania niewymagające jazdy sprzętem lub też woleli, żeby w ciągu dniówki nie robił nic. Bali się, że zrobi sobie czy innym krzywdę. W efekcie robili za niego. Bo przygoda ze spaniem między pudłami nie była pierwszą tego typu w jego zawodowej historii. Tym razem przyłapał go na niej właściciel firmy.
Kontrole trzeźwości? Były przeprowadzane za zgodą pracowników, ale informacje o nich rozchodziły się błyskawicznie. W takich dniach Marek dzwonił, że coś pilnego mu wypadło, że nie przyjdzie do pracy, bo syn chory, mamę trzeba zawieźć do lekarza lub też zamieniał się z kimś na inny dzień pracy. Firm, które mierzą się z podobnymi problemami na polskim rynku pracy nie brakuje.
Picie w pracy? Problem większy, niż nam się zdaje
Kwestię picia w pracy i przed pracą sprawdziła firma HR Global Group. Wyniki ich sondażu wskazują, że aż 53 proc. ankietowanych przyznało, iż w miejscu pracy miało styczność z pijanym kolegą czy koleżanką. Z kolei 41 proc. badanych nie było świadkami takiej sytuacji, a 6 proc. uznało, że nie potrafi ocenić.
2 proc. ankietowanych przyznało się, że przynajmniej raz wybrali się do pracy będąc pod wpływem alkoholu, ale 4 proc. zasłania się niepamięcią, czy taka sytuacja z ich udziałem miała miejsce. Tyle samo pytanych zdradziło, że piło alkohol w godzinach pracy, a 32 proc. – że co najmniej raz stawili się w miejscu pracy na tzw. "kacu".
– Zapytaliśmy także ankietowanych, co z pijanym pracownikiem w pracy powinien zrobić jego pracodawca. Zdecydowana większość uznała, że powinno się obyć bez poważniejszych konsekwencji. 73 proc. pytanych na miejscu pracodawcy odesłałoby swojego kolegę, koleżankę do domu, a 11 proc. – przy jednorazowej takiej sytuacji – nie podjęłoby żadnych kroków. Nieco więcej, bo 12 proc., zdecydowałoby się jednak na zwolnienie takiego pracownika. Bardziej pobłażliwych było 4 proc. ankietowanych, którzy ukaraliby takiego pracownika karą finansową – mówi Dariusz Michalski, prezes HR Global Group.
RODO namieszało
A problemy z kontrolą stanu trzeźwości pracowników pojawiły się wraz z wejściem w życie przepisów RODO. Zgodnie z nimi, informacja o stanie nietrzeźwości pracownika zalicza się do danych wrażliwych, dotyczących zdrowia, określonych w art. 9 ust. 1 RODO. By rozwiać wątpliwości, w czerwcu 2019 roku UODO wydał komunikat mówiący o tym, że pracodawcy nie mogą samodzielnie dokonywać kontroli stanu trzeźwości pracowników. Muszą uzyskać od nich na to zgodę.
– Komunikat ten wywołał w wielu branżach ogromne zaniepokojenie. Większość przedsiębiorców schowała alkomaty do szuflady w obawie przed wysokimi karami. Zwróciliśmy się wtedy do UODO z prośbą o zmianę interpretacji, wskazując na jej szkodliwe skutki dla bezpieczeństwa w miejscu pracy. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi – opowiada Katarzyna Siemienkiewicz, ekspert ds. prawa pracy Pracodawców RP.
Stąd też nie powinna dziwić informacja, jaką podczas prezentacji strategii zrównoważonego rozwoju na lata 2021-2023 podała firma Budimex. Największa firma budowlana w Polsce chce doprowadzić do zmian prawnych w zakresie przeprowadzania przesiewowych badań trzeźwości pracowników.
– Problem cały czas istnieje, a my jako członek Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa staramy się przedstawiać uwagi do projektów legislacyjnych – wyjaśnia Cezary Mączka, członek zarządu i dyrektor pionu zarządzania zasobami ludzkimi w Budimeksie.
W ich przypadku kontrole są przeprowadzane, szczególnie na budowach energetycznych, które należą do jednych z niebezpieczniejszych.
– Pracownicy są o tym poinformowani. Prosimy ich o zgodę. Niczego na nich nie wymuszamy. Zawsze mają też prawo, w sytuacji kiedy czują się "nieświeżo" i obawiają się poddać testowi, w każdej chwili zawrócić – dodaje.
Jaki alkomat do kontroli pracowników?
Cezary Mączka wskazuje na dwa elementy, które należy wziąć pod uwagę przy doprecyzowywaniu przepisów związanych z kontrolą trzeźwości pracowników.
W pierwszej kolejności zwraca uwagę na wprowadzenie uznaniowości pracodawcy co do przeprowadzenia kontroli stanu trzeźwości, by takie działanie nie wymagało zgody pracownika, jeśli istnieje uzasadnione podejrzenie, że może on być pod wpływem alkoholu.
– Nie mówię o dowolności w tym zakresie, ale o sytuacji, kiedy istnieje uzasadnione podejrzenie, że dany pracownik może być nietrzeźwy. Można to porównać do kontroli przeprowadzanej przez policjantów, którzy zatrzymując kierowcę, jeśli widzą, że coś jest z nim nie tak, mogą taki test przeprowadzić – wyjaśnia.
Druga sprawa, na jaką zwraca uwagę Cezary Mączka, to problem certyfikacji urządzeń, jakimi należy sprawdzać, czy pracownik czasem nie jest na "podwójnym gazie".
– Musimy zadać sobie pytanie, czy wynik badania przeprowadzonego alkomatem kupionym w sklepie z elektroniką będzie tak samo wiarygodny, jak z profesjonalnego alkomatu, którego używają na przykład policjanci. Dlatego bardzo ważnym elementem byłoby określenie wymagań technicznych sprzętu, który mógłby być stosowany do sprawdzania stanu trzeźwości pracowników. Po to, żeby w przypadku postępowania sądowego nie można było podważyć wyników takiego badania – wyjaśnia.
Branża transportowa walczy o zmianę
Budowlanka to tylko jedna z branż, która odczuła wpływ zmiany przepisów, i która cały czas walczy o ich zmianę. Kolejną jest branża transportowa.
– Choć prawo jasno tego nie precyzuje i antynarkotykowa oraz antyalkoholowa prewencja nie doczekały się do tej pory jasnych przepisów w tym względzie, to jesteśmy zdania, że takie kontrole kierowców komunikacji miejskiej są jak najbardziej potrzebne. Kluczowe jest tu bowiem bezpieczeństwo pasażerów i innych uczestników ruchu. Dlatego kontrole, zarówno na trzeźwość, jak i obecność w organizmie substancji psychoaktywnych, są w lubelskim MPK prowadzone. Obecnie reguluje to zarządzenie Zarządu MPK Lublin – wyjaśnia Weronika Opasiak z MPK Lublin.
Pytana o przebieg i wyniki kontroli, wskazuje, że przed epidemią koronawirusa kontrole na trzeźwość były prowadzone codziennie, teraz z uwagi na stan epidemii – wyrywkowo. Wyrywkowo prowadzą także badania na obecność w organizmie substancji psychoaktywnych. Wszyscy przebadani do tej pory przez nich kierowcy byli bez zarzutu. Co więcej, firma od kilku lat systematycznie wyposaża swoje pojazdy w alkotesty. Obecnie urządzenia takie są w 78 nowych autobusach i 50 trolejbusach. To prawie połowa taboru MPK Lublin. Urządzenie działa w ten sposób, że kierowca nie uruchomi silnika, jeśli nie wykona badania trzeźwości.
Jednocześnie Opasiak przypomina tragiczne wydarzenie ze stolicy, które zdaniem przedstawicieli branży dobitnie zwróciło uwagę na pilną potrzebę zmian przepisów w zakresie kontroli stanu trzeźwości. Mowa o głośnym wypadku, do jakiego doszło w ubiegłym roku w Warszawie, gdy autobus miejski spadł z wiaduktu. Jedna osoba zginęła, 22 zostały ranne - w tym kilka poważnie. Kierowca był pod wpływem amfetaminy.
– Wtedy Polski Związek Pracodawców Transportu Publicznego oraz Izba Gospodarcza Komunikacji Miejskiej, w których jesteśmy zrzeszeni, ponownie zwróciły się do premiera Mateusza Morawieckiego o uregulowanie przepisów dotyczących tego, by oficjalnie przewoźnicy mogli przeprowadzać kontrolę kierowców komunikacji miejskiej – wyjaśnia.
Niebagatelne znaczenie, konieczne zmiany
O opinię w tej sprawie zapytaliśmy również Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, której temat nie jest obcy. Oni także podkreślają, że konieczne są zmiany prawa, które jasno wyjaśniłyby kto, co i na jakich zasadach może zrobić w kwestii kontroli stanu trzeźwości pracowników.
Anna Puchacz-Kozioł z PARPA przypomina, że Agencja od wielu lat prezentowała stanowisko, że zgodnie art. 17 ustawy z dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, artykuł ten nie może stanowić dla pracodawcy samodzielnej podstawy do przeprowadzenia badania alkomatem, jeżeli dany pracownik nie wyraża na to zgody. Ponadto wskazywano, że pracownik nie może również zostać zmuszonym przez pracodawcę do poddania się badaniu trzeźwości, gdyż takie działanie mogłoby stanowić naruszenie dóbr osobistych pracownika. W takim przypadku pracodawca ma jednak prawo wystąpienia z żądaniem o przeprowadzenie badania przez uprawniony organ.
- Podkreślano, iż kontrola trzeźwości przeprowadzana w zakładzie pracy powinna być każdorazowo uzasadniona okolicznościami, tj. gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, iż dany pracownik stawił się do pracy w stanie po użyciu alkoholu lub spożywał alkohol w czasie pracy. Podejrzenie pracodawcy powinno przy tym odnosić się wyraźnie do konkretnego pracownika, co do którego pracodawca występuje z żądaniem przeprowadzenia kontroli. Podstawą domniemania spożycia alkoholu w miejscu pracy bądź stawienia się w stanie nietrzeźwości w zakładzie pracy mogą być specyficzne objawy spożycia alkoholu, np. wyczuwalny zapach alkoholu, zaburzenia mowy czy ruchu - wyjaśnia ekspertka.
Jak dodaje, tym samym w sytuacji braku uzasadnionego podejrzenia po stronie pracodawcy co do stawienia się pracownika w miejscu pracy w stanie nietrzeźwości, czy też spożywania alkoholu w czasie pracy pracodawca, nie będzie mógł w każdym dniu pracy sprawdzać wyrywkowo trzeźwości swoich pracowników. Kontrola niejako prewencyjna wszystkich pracowników jeszcze przed przystąpieniem do pracy (także tych, których zachowanie nie wskazuje na znajdowanie się po użyciu alkoholu) może zostać uznana za naruszenie godności pracownika, chyba że zajdą racjonalne przesłanki do przeprowadzenia takiego badania np. butelka po wódce na stole w pomieszczeniu, gdzie znajduje się pracownik czy też pracownicy.
- Jednakże w sytuacji, gdy zachowanie trzeźwości pracowników w zakładzie pracy stanowi warunek konieczny do wykonywania pracy w sposób nie stanowiący zagrożenia życia i zdrowia innych ludzi (np. transport, pracownicy budowy), zachodzą istotne przesłanki do uznania, iż takie działanie polegające na poddaniu badaniu wszystkich pracowników nie ma na celu naruszenia ich dóbr osobistych - wskazuje Anna Puchacz-Kozioł.
Przypomina też, że pracodawcy, którzy kontrolowali wyrywkowo pracowników, nie robili tego w oparciu o ustawę o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, ale na gruncie kodeksu pracy, określając te kwestie w regulaminie pracy przyjmowanym na podstawie art. 104 1. Wynika to z faktu, że pracodawca ma obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa na terenie zakładu pracy (art. 207 kp) jak również jest obowiązany chronić zdrowie i życie pracowników przez zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pracy przy odpowiednim wykorzystaniu osiągnięć nauki i techniki.
Przyznaje też, że wejście w życie przepisów RODO utrudniło interpretację dotychczasowych przepisów.
- Należy jednak pamiętać, że organem właściwym w kwestii ochrony danych osobowych jest UODO. Skoro, zatem Urząd uznał za niewystarczająca podstawę prawną z kodeksu pracy do prewencyjnych kontroli stanu trzeźwości pracowników, a ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, nigdy nie dawała takiego uprawnienia, to z uwagi na wagę tej tematyki, należałoby wprowadzić stosowne zmiany w kodeksie pracy lub przepisach sektorowych. Bowiem w opinii PARPA przedstawiony problem ma charakter rzeczywisty i rozważenia wymaga dokonanie zmian w obowiązujących przepisach. Przy czym z uwagi na charakter zagadnienia podmiotem właściwym do przygotowania stosownych zmian jest Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii - wyjaśnia Anna Puchacz-Kozioł.
Także Katarzyna Siemienkiewicz przyznaje, że zagadnienie to jest niezwykle skomplikowane, ale ma niebagatelne znaczenie.
– Dopuszczenie pracownika będącego pod wpływem alkoholu do pracy może skutkować zagrożeniem życia i zdrowia wielu osób. W styczniu resort pracy podał do wiadomości, że prowadzi prace nad przygotowaniem przepisów prawnych regulujących tę kwestię. Niestety nie wiemy, kiedy projekt zmian zostanie przedstawiony do konsultacji, a tym bardziej data wpisania go do wykazu prac legislacyjnych nie jest znana. Podjęcie inicjatywy legislacyjnej w zakresie badania trzeźwości pracowników to bardzo dobra wiadomość. Od prawie dwóch lat ten temat budzi poważne wątpliwości i najwyższa pora, aby je rozwiać – podsumowuje ekspertka Pracodawców RP.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (3)