Od dzisiaj znikają w sklepach godziny dla seniorów. Ekspedientki nie kryją radości. Do tej pory między 10 a 12 w sklepach dochodziło do rękoczynów i wyzwisk. Zaś do Stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom wpływały skargi na skandaliczne zachowanie klientów sklepów, z jakim muszą się mierzyć w pracy ekspedientki.
- Od poniedziałku 1 lutego wchodzi w życie pierwszy etap luzowania obostrzeń związanych z walką z pandemią koronawirusa.
- Otwierają się centra handlowe oraz znikają godziny dla seniorów. Między 10 a 12 każdy będzie mógł zrobić zakupy.
- Szczególnie ta ostatnia zmiana była wyczekiwana przez pracowników sklepów. Zakaz ten powodował, że ich praca w tych dwóch godzinach była wyjątkowo stresująca.
– Godziny dla seniorów powodowały, że między godziną 10 a 12 w sklepach spożywczych i aptekach obsługiwani mogli być tylko klienci powyżej 65 roku życia. Zdajemy sobie sprawę, że to był irytujący przepis, ale obowiązywał on pod rygorem kar, stąd też ekspedienci zobowiązani byli do jego przestrzegania. Klienci zachowywali się wobec pracowników sklepów bardzo niekulturalnie, zdarzały się groźby, wyzwiska, a nawet ataki fizyczne. Wszystko to, gdy ekspedient odmawiał np. obsłużenia klienta – mówi prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom Małgorzata Marczulewska.
Jak dodaje, odejście od tego przepisu to ulga dla wszystkich ekspedientów. A problem był poważny, bo jak wynika z danych GUS (za 2019 rok), tylko w sektorze handlu detalicznego w branży spożywczej (większość pozostałych sklepów była w czasie lockdownu nieczynna) pracuje 742 tys. ludzi (co oznacza wzrost o 163 tys. w porównaniu do 2016 r.). Według statystyk 84 proc. z nich stanowią kobiety. Najliczniejszą grupą wiekową są osoby w przedziale 35-44 lat.
Trudne warunki pracy
Do stowarzyszenia dotarło blisko 30 skarg pisemnych i telefonicznych na zachowanie klientów i pracodawców w temacie godzin dla seniora. Pojawiały się także pytania, czy pracodawcy mają prawo wymagać od pracownika, by „po cichu” obsługiwał osoby, które obsłużone zostać nie powinny. Pracownicy byli narażeni na poważny stres, sytuacje konfliktowe, a nawet na akty agresji ze strony klientów, którzy chcieli kupić coś w sklepie, a na mocy rozporządzenia ekspedient nie mógł tego zrobić.


KOMENTARZE (0)