Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod
tym linkiem.
• Urzędnicy europejscy chcą, by firmy, które nie są w stanie same dojść do 40 proc. udziału kobiet w ciałach zarządzających, miały ustawowy priorytet preferowania płci pięknej.
• Podobne propozycje przed kilku laty blokował Berlin, ale także Warszawa i Budapeszt.
Liczba kobiet na najwyższych stanowiskach w firmach nie od dawna jest istotnym problemem. Kobiety są rzadziej reprezentowane w ciałach zarządzających spółek, rzadziej są też na kierowniczych stanowiskach.
Aby zobrazować ten problem, posłużymy się danymi z tegorocznego raportu i zestawienia przygotowanego przez firmę Deloitte. Z publikowanego w lipcu 2017 r. badania wynika, że kobiety piastują 15 proc. miejsc w zarządach światowych firm. To o 3 punty proc. więcej niż dwa lata wcześniej, ale to nadal bardzo słaby wynik, jeśli zderzy się go z faktem, że kobiet jest na świecie więcej niż mężczyzn.
Czytaj też: Czy jest tak dobrze w Polsce z kobietami w gospodarce? Czy też jest "szklany sufit"
Polska (nie) jest kobietą
Deloitte przyjrzało się także Polsce.
W naszym kraju kobiety mają 15,2 proc. udziału w radach nadzorczych i stoją na czele 6,3 proc. zarządów firm spośród ponad 480 spółek giełdowych z rynku głównego. Co ciekawe, z analizy Deloitte wynika, że obecność kobiety na stanowisku prezesa lub dyrektora generalnego wpływa znacząco na wzrost liczby kobiet zasiadających w zarządzie danej firmy.
W przytoczonym badaniu sprawdzono 64 kraje.
Europa chce walczyć o pozycję płci pięknej
I tu pojawia się listopadowa propozycja Komisji Europejskiej. Jak donosił 20 listopada brytyjski "The Guardian", w Brukseli pojawił się pomysł prawnego zagwarantowania kobietom 40 proc. miejsc w radach nadzorczych.
Czytaj też: Rafalska: Kobiety stawiają swoje wymagania w pracy dzięki 500 plus
- Propozycja ma wyjść naprzeciw biznesowi, który w wyniku przepisów musiałby uwzględniać płeć kandydatów do ciał zarządzających - pisał brytyjski dziennik. - Jeśli firma nie zdoła przełamać 60 proc. udziału mężczyzn w danym zgromadzeniu decyzyjnym, byłaby zobowiązana priorytetowo traktować kobiety walczące o stanowiska.
Jak przekonuje korespondent gazety z Brukseli, strategia jest owocem niedostatecznego poprawiania sytuacji kobiet na rynku pracy w całej UE. Obecnie w krajach europejskich udział kobiet podnosi się, ale wynosi i tak niskie 13,7 proc.
Sytuacja w Polsce według danych unijnych
Polska w raporcie Komisji Europejskiej pt. „Women in economic decision-making in the EU: Progress Report” wypada dość dobrze. W największych polskich spółkach giełdowych odsetek zasiadających w zarządach kobiet wynosi 12 proc., gorzej niż wedle zestawienia Deloitte, ale niemal dokładnie w połowie badanych krajów.
Wypadamy w cytowanym zestawieniu gorzej od Czechów i Litwinów z 15 proc. oraz Niemców z 16 proc. kobiet w zarządach. Kraje z południa Europy wypadają w rankingu najgorzej - we Włoszech kobiety stanowią tylko 6 proc. członków zarządu, w Grecji natomiast 7 proc. Z krajów naszego regionu najlepszy wynik osiągnęła Łotwa, w której odsetek ten wynosi aż 26 proc.
Najlepszy wynik w Unii ma Finlandia z 27 proc. kobiet w tamtejszych zarządach.
Niedościgniona w Europie jest pozostająca poza Unią Norwegia, gdzie odsetek kobiet w zarządach wynosi aż 47 proc.
Czytaj też: Pań naukowców przybywa
Sprzeciw Niemiec
Brukselski pomysł 40 proc. nie jest pierwszym razem, kiedy Unia chce regulować sytuację pań. W ubiegłych latach też podnoszono tę propozycję, ale spotykała się z oporem Berlina, który podtrzymywały Holandia i Szwecja. W tych krajach ocenia się, że regulacje udziału kobiet w gospodarczych ciałach to zbyt daleko idąca ingerencja instytucji europejskich w sprawy krajów.
Polska i Węgry także potraktowały wówczas propozycję jako nieadekwatną do problemu. Więcej - Warszawa i Budapeszt oceniły ją jako motywowaną ideologicznie.
Jak przekonują dane statystyczne z unijnych zestawień, pokonywanie męskiej dominacji w ciałach zarządzających firm jest procesem bardzo powolnym. Dla przykładu w Wielkiej Brytanii 29 proc. osób w radach nadzorczych to kobiety (nadal o 11 proc. mniej niż proponowany przez Komisję Europejską udział). To dane z roku 2016, które zebrał badacz rekrutacji Egon Zehnder.
Choć nie można też mówić, że nie udało się poprawić sytuacji. Jak widać po wynikach na przestrzeni lat, europejskie firmy wykonały dużą pracę. W 2005 roku raptem co dziesiąta posada w radach nadzorczych była piastowana przez kobietę, gdy w 2015 współczynnik ten osiągnął 22 proc.
Dla Komisji Europejskiej to jednak nadal za mało.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)