Co roku w okresie świątecznym wraca jak bumerang temat lewych zwolnień lekarskich. Problem nadużywania L4 staje się coraz bardziej uciążliwy dla pracodawców, ale także dla pozostałych współpracowników, obciążonych dodatkową pracą.
Wielkanoc, a także przypadająca krótko po niej majówka, to czas, w którym wielu polskich pracodawców mierzy się z problemem „mostkowania”. Zjawisko to polega na udawaniu się przez pracowników na zwolnienia chorobowe w terminach umożliwiających połączenie ze sobą dni świątecznych i weekendów. Cel? Uzyskać jak najwięcej dni wolnego, nie wykorzystując przy tym urlopu. Łatwość pobierania L4, nawet bez konieczności wychodzenia z domu, ułatwiają teleporady.
- W tym roku święta wielkanocne wypadają stosunkowo blisko majówki. Jeżeli pracownik dostanie cztery dni chorobowego po świętach i przedłuży je o kolejne pięć dni w następnym tygodniu, to uzyska łącznie - wraz z weekendami i dniami świątecznymi - aż 18 dni wolnego! To bardzo kusząca perspektywa, a dla wielu zdobycie dziewięciodniowego L4 nie będzie stanowiło większego problemu - ocenia Mikołaj Zając, prezes Conperio, firmy doradczej zajmującej się problematyką absencji chorobowej.
Jak dodaje, problem „mostkowania” szczególnie dotyka firmy związane z produkcją. Wysoki poziom absencji często powoduje tam zastoje na liniach oraz opóźnienia, a co za tym idzie – duże straty finansowe dla przedsiębiorstw.
Problematyczne mogą być również tzw. „bigosowe” – zwolnienia brane w celu przygotowania do świąt. Każde ze zwolnień w tym okresie powinno być dla szefa wyraźnym sygnałem ostrzegawczym.
- Kolejna majówka i podobnie jak w poprzednich latach brak rąk do pracy? Być może to odpowiedni moment na zlecenie kontroli wśród podopiecznych przebywających na „L4”. Ta posłużyć ma nie tylko wyłapaniu i ukaraniu „czarnych owiec”. Celem pracodawcy powinno być pokazanie, iż poprzez przeprowadzenie kontroli pracowników przebywających na „L4”, nie zgadza się on w swoim przedsiębiorstwie na proceder wykorzystywania zwolnień chorobowych niezgodnie z przeznaczeniem - wyjaśniają eksperci Conperio.
Jak podaje ZUS, w 2021 roku lekarze wystawili osobom ubezpieczonym w ZUS 20,5 mln zaświadczeń lekarskich (Fot. Ave Calvar/ Unsplash)
Postawić wyraźne granice
Warto także podkreślić, że bezpośredni przełożeni mają znaczący wpływ na poziom absencji chorobowej w firmie. Ważne jest, aby osoby wybierane na liderów w przedsiębiorstwach narzucały niejako wspólną narrację dla wszystkich pracowników firmy. Wielu kierowników w Polsce nie jest odpowiednio przygotowanych do pełnienia roli lidera w przedsiębiorstwie.
Z audytów Conperio wynika, że kierownicy pełniący rolę liderów w polskich przedsiębiorstwach chętnie zaangażowaliby się bardziej m.in. w proces zminimalizowania fałszywych „L4” wśród podwładnych, ale nie mają ani odpowiednich narzędzi, ani wystarczającego know-how w postaci skutecznego przeszkolenia.
- Jeżeli kierownik znany jest z tego, że daje przyzwolenia na zwolnienia chorobowe, następnie udaje się do działu HR i wskazuje na rekrutowanie dużej ilości pracowników, to w sposób znaczący rosną koszty utrzymania takiego przedsiębiorstwa. Często później następuje tzw. wzajemne „odbijanie piłeczki” pomiędzy kierownikami a działami HR. Brak realizacji założeń oraz planów zrzucony zostaje na karb braku zatrudniania nowych pracowników, a nie wątpliwych absencji chorobowych - wyjaśnia Mikołaj Zając.
- Absencja chorobowa wynika głównie z rozluźnienia więzów międzyludzkich i społecznych w przedsiębiorstwie. Jeżeli pracownicy nie identyfikują się z firmą i nie wyznają filozofii jej marki, nie pomogą nawet systemy premiowe. W jednym z kontrolowanych przez nas zakładów produkcyjnych doszło do kuriozalnej sytuacji, w której pracownicy obliczali sobie wzajemnie w programie Excel, kiedy opłaca im się iść na zwolnienie chorobowe, a kiedy przyjść do pracy - dodaje.
Jak podkreśla, firmy stosujące miękkie standardy postępowania pomijają element analizy tego, skąd się bierze absencja chorobowa, jaka jest jej przyczyna i w jakiej grupie podopiecznych najczęściej występuje.
- Dwucyfrowa absencja nie powinna zdarzać się w zakładach zatrudniających od 200 do kilku tysięcy osób – taki procent wskazuje na to, że ma ona charakter patologiczny. Niestety w naszym kraju zaczęło być to pewnego rodzaju normą. Absencje chorobowe zdarzały się i będą się zdarzać, część osób jest naprawdę chora. Jednakowoż dla „L4” występuje w naszym kraju powszechna akceptacja, co stanowi niejako problem systemowy, nie tylko pracodawców - podsumowuje Mikołaj Zając.
Blisko 240 mln dni na L4
Przypomnijmy - jak wynika z danych ZUS, w 2021 roku lekarze wystawili osobom ubezpieczonym w ZUS 20,5 mln zaświadczeń lekarskich.
Łączna liczba dni absencji chorobowej w pracy wynikającej z tych zaświadczeń wyniosła 239,9 mln. W porównaniu z 2020 r. spadła zarówno absencja liczona w dniach (o 6,3 proc.), jak i liczba zaświadczeń (o 1,3 proc.). Warto dodać, że zwolnienia lekarskie były wystawiane przeciętnie na 11,7 dnia.
Dominującą przyczyną absencji chorobowej były choroby związane z ciążą, porodem i połogiem. Odpowiadały one za ok. 17 proc. absencji. Niewiele mniej, bo 16,5 proc. przerw w pracy, dotyczyło chorób układu mięśniowo-szkieletowego. Dalsze miejsca tego rankingu zajmują urazy i zatrucia (13,1 proc.), choroby układu oddechowego (11,6 proc.) oraz zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania (10,5 proc.), które od lat nabierają coraz większego znaczenia.
Łączna liczba dni absencji chorobowej w pracy wynikającej z tych zaświadczeń wyniosła 239,9 mln (Fot. Kelly Sikkema/ Unsplash)
Nowe przepisy w 2022 roku
Przypomnijmy też, że w 2022 roku weszły w życie spore zmiany dotyczące korzystania ze zwolnień lekarskich i pobierania zasiłku chorobowego. Zmieniły się zasady liczenia długości L4 i tym samym zasiłku chorobowego.
Obecnie osoba ubezpieczona może w ciągu roku przebywać na zwolnieniu lekarskim nie dłużej niż przez 182 dni albo 270 – gdy niezdolność do pracy jest spowodowana gruźlicą lub przypada w trakcie ciąży.
To efekt jednej z kluczowych zmian, jakie dotyczą zwolnień lekarskich w nowym roku. Ma ona uniemożliwić pracownikom korzystanie ze zwolnień lekarskich na różne jednostki chorobowe. W ten sposób ZUS chce uniknąć sytuacji, gdy ubezpieczeni będą korzystać z przedłużenia L4 ponad limit 182 dni. W praktyce wyglądało to tak, że np. pracownik przez 180 dni brał zwolnienie lekarskie z powodu bólów kręgosłupa, po czym szedł do lekarza i ten wypisywał mu kolejne zwolnienie z powodu depresji.
Od nowego roku skrócony został (do 91 dni) okres pobierania zasiłku chorobowego po ustaniu zatrudnienia. Ta zasada nie będzie dotyczyła m.in. osób chorych na gruźlicę lub niezdolnych do pracy w okresie ciąży. Do okresu pobierania zasiłku po ustaniu zatrudnienia nie będzie wliczana niezdolność do pracy trwająca w czasie trwania stosunku pracy.
KOMENTARZE (2)