Do tej pory firmy zatrudniające cudzoziemców zazwyczaj przygotowywały miejsca pracy dla mężczyzn. To oni najczęściej przyjeżdżali do Polski. Wojna zmieniła strukturę pracowników z zagranicy. Firmy mają tego pełną świadomość i coraz częściej dostosowują stanowiska pracy do przepisów umożliwiających zatrudnienie na nich kobiet.
DHL Supply Chain to jedna z firm, które starają się przełamywać stereotypy na temat pracy w logistyce jako typowo męskiej branży i tak przygotowują stanowiska pracy, by zawodowe obowiązki mogły na nich wykonywać również kobiety. Trend zaczął się jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie, ale teraz, kiedy na polski rynek pracy docierają głównie kobiety, jest on niezwykle cenny. Teraz to Ukrainki będą poszukiwały pracy w naszym kraju, a logistyka to jedna z tych branż, która przed wybuchem wojny dość intensywnie korzystała ze wsparcia pracowników z zagranicy.
- Obecnie zatrudniamy w Polsce ok. 6000 pracowników, z czego prawie połowa to kobiety. Przez wiele lat branża logistyczna zdominowana była przez mężczyzn, ale my chcemy łamać te stereotypy - mówi Wioletta Podstawka, CEE resourcing centre lead w DHL Supply Chain. Zwraca ona uwagę, że automatyzacja procesów oraz zmiana specyfiki pracy sprawiły, że wiele zadań mogą z powodzeniem wykonywać kobiety i doskonale się w nich sprawdzają.
Także firma produkująca opakowania na żywność Huhtamaki Foodservice Poland, która ma swoje oddziały w Polsce w Gliwicach i Czeladzi oraz w zaatakowanym przez Rosjan Kijowie, zmieniła swoją produkcję w taki sposób, by można było na niej zatrudnić jak najwięcej kobiet.
- Nasi ukraińscy koledzy i ich rodziny znaleźli się w bardzo trudnej i niezrozumiałej sytuacji. To niewyobrażalne, co dzieje się tuż za granicami naszego kraju. W związku z tym, iż fabryka w Kijowie od dnia rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę pozostaje zamknięta, osoby, które przybyły z Ukrainy, będą mogły kontynuować pracę w naszym zakładzie w Czeladzi. Do zaoferowania mamy stanowiska zarówno umysłowe, jak i fizyczne, a pracę na nich mogą podjąć tak kobiety, jak i mężczyźni - mówi Barbara Marniok, marketing specialist w Huhtamaki Foodservice Poland.
Skala nie będzie masowa
Także agencje zatrudnienia, które zajmują się zatrudnianiem cudzoziemców, przyznają, że firmy zaczynają analizować, co można zmienić, aby zatrudnić więcej kobiet w swoich szeregach. Motywacja? Jedne robią to, bo chcą pomóc uchodźcom, inne - bo nie mają wyjścia. A problem jest odczuwalny, ponieważ od początku wojny z Polski wyjechało kilkaset tysięcy obywateli Ukrainy, w większości mężczyzn, co ma wpływ na polski rynek pracy. Nowi mężczyźni nie mają możliwości do nas przyjechać.
- W tej sytuacji pomagamy naszym klientom dostosować się do odpływu ukraińskich mężczyzn z rynku i do masowego napływu kobiet. Na przykład, podjęliśmy się razem z naszym klientem, dużą firmą w branży logistycznej, zatrudnienia grupy kobiet na stanowisko pickingu, na którym wcześniej pracowali przede wszystkim panowie. Dzięki obniżeniu norm i wydzieleniu przestrzeni do kompletowania lżejszych palet wspólnie udało nam się przygotować te stanowiska tak, by również móc zatrudnić na nich kobiety - opowiada Rafał Mróz, dyrektor operacyjny platformy migracyjnej EWL, specjalizującej się w rekrutacji transgranicznej.
Czytaj więcej: Po Ukraińcach możemy zaprosić kolejnych sąsiadów ze wschodu. Podobne ułatwienia
Na podobne zmiany zwraca uwagę również Ewelina Glińska-Kołodziej, dyrektor operacyjny agencji zatrudnienia Trenkwalder.
- Wśród naszych klientów widzimy już pierwsze sygnały w planowaniu zmiany w strukturze zatrudnienia. Decyzje są bardzo ostrożne i na pewno nie będzie to masowa, szybka zmiana oraz masowe zatrudnienie kobiet na stanowiska, na których dotychczas zatrudniani byli wyłącznie mężczyźni. Klienci planują w pierwszej kolejności wprowadzenie małych kilku- lub kilkunastoosobowych grup kobiet. Jest to absolutnie zrozumiałe i rozsądne rozwiązanie - przyznaje w rozmowie z PulsHR.pl.
To trzeba zmienić "pod kobiety"
Planując taką "ewolucję stanowisk", firmy muszą mieć świadomość, że wiąże się z tym sporo wyzwań. Konieczne będzie dostosowanie miejsc pracy do obowiązujących przepisów BHP, nieraz całkowite przemodelowanie procesu produkcyjnego, ustalenie nowych (niższych) norm produkcyjnych czy nawet dostosowanie miejsc pracy w obszarze komunikacji.
Jak podkreśla dr Małgorzata Kochańska, przewodnicząca Komitetu Technicznego Ośrodka Oceny i Doskonalenia Kompetencji BHP CIOP-PIB, ekspert SEKA, należąca do Koalicji Bezpieczni w Pracy, wynika to z tego, że zatrudnianie kobiet w Polsce odbywa się pod rygorem aż pięciu różnych aktów prawnych.
- Te wszystkie przepisy w istotny sposób ograniczają pracodawcę w kwestiach organizacji procesów pracy oraz sposobu jej wykonywania związanego na przykład z podnoszeniem czy przekładaniem ciężarów (tzw. transport ręczny) - wskazuje dr Małgorzata Kochańska i podaje konkretny przykład.
Czytaj więcej: Ukraińcy w co trzeciej polskiej firmie
- Mężczyzna zatrudniony w magazynie jednorazowo mógł przenieść przy pracy stałej 30 kilogramów, natomiast kobieta, która zostałaby zatrudniona na takim stanowisku, może przenosić w tym rytmie pracy tylko 12 kg - wylicza. - To oznacza dla pracodawcy zmianę sposobu organizacji pracy, dostosowanie przetwarzanych produktów do obowiązującego normatywu.
Małgorzata Kochańska zwraca uwagę również, że dodatkowym aspektem związanym ze zwiększeniem zatrudniania kobiet są pomieszczenia higieniczno-sanitarne, czyli łazienki i szatnie. Nie każdy pracodawca będzie dysponował odpowiednimi warunkami, by zapewnić dodatkowe szatnie i łazienki, które podlegają konkretnym przepisom.
Zmiany krok po kroku
Dlatego zdaniem Eweliny Glińskiej-Kołodziej firmy zainteresowane taką zmianą w pierwszej kolejności powinny zweryfikować proces produkcyjny i wyznaczyć poprzez działy produkcji we współpracy z działem BHP te obszary, które można wydzielić do obsługi przez kobiety.
- Następnie konieczne będzie przemodelowanie procesu i jeżeli zajdzie taka konieczność, organizacja stanowisk pracy wspólnie z działem logistyki, określenie norm produkcyjnych i opisów nowych stanowisk z jednoczesnym tłumaczeniem na język ukraiński. W dalszym etapie należy włączyć działy HR w celu opracowania opisów stanowisk oraz modelu rekrutacji, form zatrudnienia, stawek wynagrodzenia, procesu onboardingu, szkoleń i finalnie rozpoczęcia procesu rekrutacji. Dział HR może zostać w całości wsparty przez agencję zatrudnienia lub tylko na poszczególnych, wybranych etapach - tłumaczy Glińska-Kołodziej.
Największe wyzwania
Zdaniem Glińskiej-Kołodziej taka reorganizacja nie będzie możliwa w każdym sektorze, a jedynie w produkcji lekkiej, transporcie magazynowym, e-commerce czy branży produkcji spożywczej.
- Tymczasem aktualnie największy odpływ pracowników obserwujemy w branży budowlanej, przemyśle ciężkim czy transporcie. W mojej ocenie ten problem pozostanie z nami na dłużej i dziś musimy poszukiwać kandydatów z innych kierunków, bo zamiana struktury zatrudnienia nie będzie w nich możliwa - podkreśla.
Jej zdaniem ograniczenia w zatrudnianiu kobiet powinny być analizowane w dwóch aspektach. Pierwszy dotyczy przeszkód wynikających ze stanowisk pracy i wymogów pracodawców.
Czytaj więcej: Związkowcy z całego świata apelują o pokój. "Pracownicy nie mogą ponosić ciężaru wojny"
- Możemy tutaj wymienić zakaz zatrudniania kobiet do wykonywania prac szczególnie uciążliwych lub szkodliwych dla zdrowia, określony poprzez Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 3 kwietnia 2017 r. w sprawie wykazu prac uciążliwych, niebezpiecznych lub szkodliwych dla zdrowia kobiet w ciąży i kobiet karmiących dziecko piersią, ale także obowiązek właściwej organizacji pomieszczeń i urządzeń higieniczno-sanitarnych dla zatrudnionych kobiet i mężczyzn. Inne, niezwykle ważne są konieczne kwalifikacje do wykonywania zawodu, jak chociażby uprawnienia SEP, certyfikaty spawalnicze, certyfikaty obsługi wózków widłowych, UDT czy prawo jazdy kategorii C lub C+E - wymienia największe wyzwania.
Drugi aspekt, na który zwraca uwagę nasza rozmówczyni, związany jest bezpośrednio z kandydatkami, a dotyczy głównie gwarancji stabilności zatrudnienia. Należą do nich: gotowość pozostania w Polsce, chęć nauki języka polskiego, organizacja opieki dla dzieci czy nabycie niezbędnych kwalifikacji. Tymczasem według dotychczasowych badań Trenkwaldera 60 proc. kandydatek planuje powrót do kraju tuż po zakończeniu wojny.
KOMENTARZE (0)