Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w rozmowie z PulsHR.pl przyznaje, że projekt powstał i jest procedowany ponad podziałami. Został złożony wspólnie z przedstawicielami wielu organizacji związkowych, m.in. Solidarności, Inicjatywy Pracowniczej czy OPZZ i w kolejnych etapach pracy nad nim tę zgodę udaje się zachować.
- Dlatego na ostatnim posiedzeniu podkomisji ds. rynku pracy postanowiliśmy rekomendować komisji polityki społecznej i rodziny przyjęcie projektu jako komisyjnego. Taka ścieżka daje sygnał parlamentarzystom, że projekt powstał ponad podziałami politycznymi i odpowiada na realne potrzeby. Mam nadzieje, że pozwoli to na szybkie przyjęcie zmian. To ważne, bo ochrona związkowców powinna zostać wzmocniona jak najszybciej, cały czas mamy sygnały o zwalnianiu za działalność związkową - podkreśla parlamentarzystka.
Co więcej, nic nie zapowiada, aby jesień upłynęła spokojnie. Protesty zapowiada zarówno strefa budżetowa, jak i sektor prywatny. A każdy taki protest to potencjalny moment zapalny do rozpoczęcia sporu między związkami i pracodawcom.
Po 1 września o wyższe zarobki mają zacząć walczyć nauczyciele. Rząd zwiększył ich pensje o 4,4 proc. (związkowcy domagają się co najmniej 20 proc. podwyżki), dodatkowo dołożył im obowiązków.
Wydłuża się też lista miast, w których będą protestowali kierowcy komunikacji miejskiej. Związek Zawodowy Pracowników Komunikacji Miejskiej w RP apeluje do włodarzy miast o poważne potraktowanie postulatów pracowników komunikacji miejskiej. Najważniejszym z nich jest podwyżka płac.
Wzmocnienie ochrony związkowej jest teraz potrzebne jak nigdy wcześniej - mówi posłanka Nowej Lewicy (fot. PAP Radek Pietruszka)
- Sytuacja jest napięta w wielu miastach w Polsce, m.in. w Gdyni, Wrocławiu, Jeleniej Górze. W zasadzie we wszystkich większych miastach toczy się dyskusja o podniesieniu wynagrodzeń dla pracowników komunikacji miejskiej. Zarządy spółek informują nas, że nie mają środków – samorządy nie chcą podwyższać stawek wozokilometrów, bo nie mają za co. Prezydenci mówią, że to przez Polski Ład, innym razem, że powodem jest obniżenie stawek PIT i do momentu, kiedy rząd polski nie naprawi finansów samorządowych, bardzo trudno będzie się negocjowało zwiększenie puli pieniędzy na transport publiczny, a tym samym na wynagrodzenia pracowników - mówi Stanisław Taube, prezes Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w RP.
We środę 13 lipca OZZ Inicjatywa Pracownicza poinformowała, że oficjalnie wchodzi w spór zbiorowy przeciwko Amazon. Związek domaga się podniesienia wynagrodzenia zasadniczego w oparciu o stawkę godzinową o 6 zł brutto już od 1 sierpnia, czyli o 1000 zł miesięcznie.
Zdjęcie: Facebook/ OZZ Inicjatywa Pracownicza Amazon
- Ostatecznie, jeśli faza rokowań i mediacji zakończy się fiaskiem, nasza organizacja związkowa po uzyskaniu zgody pracowników, jest gotowa przystąpić do strajku w dniu 14 października - poinformowali związkowcy.
Głośno jest już o sporze płacowym w Polskiej Grupie Górniczej, gdzie w poniedziałek 11 lipca związkowcy weszli do siedziby spółki. Zapowiadali, że pozostaną tam do momentu uzyskania gwarancji podjęcia rozmów z przedstawicielami rządu m.in. o podwyżkach, planach wobec spółki i cenach węgla. Te rozpoczęły się dwa dni później.
Gorąco jest także w grupie energetycznej Tauron. Związkowcy nie doszli we wtorek, 12 lipca, do porozumienia z zarządem spółki w sprawach płacowych i rozpoczęli okupację katowickiej siedziby firmy. Związki chcą m.in. 5,5 tys. zł netto jednorazowego świadczenia dla pracowników.
Wiceszef Solidarności w spółce Tauron Wydobycie Stanisław Kłysz podkreśla, że żądania wcale nie są wygórowane. - Jaka jest inflacja, nikomu nie trzeba tłumaczyć - wskazuje.
Także Agnieszka Dziemianowicz-Bąk przyznaje, że to właśnie galopująca inflacja będzie w tym roku napędzała skalę protestów, bo pracownicy coraz częściej będą chcieli rozmawiać o podwyżkach wynagrodzeń.
- Dlatego wzmocnienie ochrony związkowej jest teraz potrzebne jak nigdy wcześniej. Bo inflacja pociągnie za sobą kolejne zamieszania na rynku pracy, już mówi się o spowolnieniu gospodarki, to może spowodować, że prawa pracowników będą łamane jeszcze częściej niż obecnie, a związki jeszcze intensywniej będą działać w ich obronie - podkreśla posłanka.
Co zakłada projekt o ochronie związkowców
Projekt zakłada, że to pracodawca będzie musiał udowodnić przed sądem prawo do zwolnienia związkowca i do czasu wydania wyroku nie będzie mógł – ot tak – pozbyć się związkowca z firmy. Takie sprawy rozpatrywane byłyby w ramach specjalnej, przyspieszonej ścieżki. Miałyby być rozpoznane na posiedzeniu jawnym w nieprzekraczalnym terminie 4 tygodni od dnia wpływu takiego zgłoszenia przez związkowca albo odpowiedzi na taki wniosek, w zależności od tego, co nastąpi później.
Teoretycznie już dziś działacz związkowy jest chroniony. Tak przynajmniej wynika z przepisów prawa. Jednak w praktyce jest to martwe prawo. Bowiem firmom i tak bardziej opłaca się zwolnić związkowca niż "męczyć" się z nim. On zniknie z zakładu, a sprawy w sądzie toczą się latami. Zdaniem wnioskodawców w ten sposób firmy celowo osłabiają związki. Pokazują pozostałym pracownikom, że przynależność do związku nikogo, nawet szefa związku, nie chroni.
Pracodawcy niszczą związki zawodowe poprzez bezprawne zwalnianie ich liderów i liderek - mówi Maciej Konieczny. (fot. PTWP)
Przykłady? Szef nowo utworzonego związku zawodowego w mBanku Mariusz Ławnik został zwolniony przez bank za poinformowanie pracowników o powstaniu w zakładzie pracy związku zawodowego. W jego sprawie Państwowa Inspekcja Pracy nie miała wątpliwości, że mBank zwolnił go z rażącym naruszeniem prawa. Mimo to firma stwierdziła, że nie zgadza się z opinią PIP i nadal stoi na stanowisku, że zwolniła zwykłego pracownika za ciężkie naruszenie obowiązków. A sprawę rozstrzygnie sąd.
- Pracodawcy niszczą związki zawodowe poprzez bezprawne zwalnianie ich liderów i liderek. Dlaczego tak się dzieje? Taki pracodawca sobie myśli: „Zwolnię bezprawnie związkowca to związek zawodowy się rozpadnie, a w najgorszym wypadku sąd po 5 latach przyzna takiemu pracownikowi rację, ale ja i tak wyjdę na swoje”. Dzieje się tak, ponieważ logika przepisów chroniących związkowca jest postawiona na głowie. A całe ryzyko i koszt dochodzenia swoich praw przerzucony jest na pracownika. Pracodawcom w Polsce po prostu opłaca się zwalniać związkowców, Lewica chce to zmienić – mówił poseł Maciej Konieczny z Nowej Lewicy.
KOMENTARZE (14)