Brazylijski parlament proceduje poważne zmiany prawa pracy. Opór społeczny jest duży, że na ulice w kwietniu wyszło 40 milionów ludzi. Nowelizacje prawa w czerwcu trafiły do parlamentu.

• Głównym powodem koniecznych reform jest wysokie bezrobocie, które w rok podniosło się o ponad dwa proc.
• Częścią proponowanych w Brazylii zmian jest ograniczenie roli związków zawodowych w relacjach między pracownikiem a pracodawcą, co naturalnie wzbudza sprzeciw organizacji związkowych.
• Ricardo Antunes, ekspert socjologii i prawa pracy podkreśla, że to co dzieje się w Brazylii, to część światowego procesu liberalizacji prawa pracy.
W największym kraju Ameryki Południowej gospodarka zmaga się z potężnym kryzysem i bezrobociem. W przeciągu 12 miesięcy (od kwietnia 2016 do kwietnia 2017 roku) stopa bezrobocia w tym kraju wzrosła z 11, 2 proc. do 13,6, a w marcu br. sięgnęła szczytu jakim była wartość tego kluczowego wskaźnika na poziomie 13,7 proc.
Szacuje się, że w całym kraju bez zatrudnienia jest 14,2 miliona osób. Taki stan rzeczy popchnął władze do przeprowadzenia w kraju drastycznej reformy prawa pracy, która jednak natrafiła na potężny opór wśród pracowników.
Protesty trwają od marca
Związki zawodowe, choć jeszcze nie do końca było wiadomo z czym będą walczyć, mobilizują pracowników na ulicach od marca. 28 kwietnia udało się w liczącym ponad 200 milionów ludzi kraju wyprowadzić na ulice około 40 milionów pracujących.
- Liberalizacja prawa pracy (formy zatrudnienia) przeszła przez niższą izbę parlamentu - akcentował komentujący sprawę portal equaltimes.org. - Nadal jednak są procedowane w parlamencie kraju płace (najniższa krajowa) i zasady kodeksu pracy.
Reforma ma bardzo różne aspekty, które są w kilku projektach nowelizacji prawa. Jeden z nich np. kładzie nacisk na wprowadzenie bardziej bezpośrednich rozmów miedzy indywidualnym pracownikiem a pracodawcą, z wykluczeniem z nich związku zawodowego.
Zmieniane mają być także regulacje pracy w dni wolne i święta.
Tymczasem opór społeczny rośnie
Brazylijczykom bardzo nie podoba się sytuacja. Sondaże nastrojów społecznych są niekorzystne dla proponowanych zmian. - 71 proc. obywateli nie chce także proponowanych zmian dotyczących emerytur, a 64 proc. widzi całość reform, jakie zaproponowało środowisko wokół prezydenta i premiera jako ułatwiające życie firmom i pracodawcom, a nie pracującym.


KOMENTARZE (0)