- - Obecnie odnotowujemy sezonowe zwiększenie zainteresowania pracą w Polsce wśród obywateli Ukrainy, ale nie możemy jednoznacznie powiązać tego z możliwością inwazji zbrojnej na terytorium Ukrainy - mówi Andrzej Korkus, prezes EWL Group.
- - Konflikt między Rosją a Ukrainą trwa od 2014 roku. Nasi bliscy i znajomi, którzy mieszkają na Ukrainie, żyją jak na razie normalnie, przyzwyczaili się bowiem do napiętej sytuacji między oboma krajami - podkreślają pracownicy Pajmon CPT.
- Szacuje się, że w Polsce legalnie pracujących Ukraińców może być nawet 850 tysięcy.
Tatiana pracuje w ukraińskim biurze firmy Pajmon CPT wynajmującej pracowników tymczasowych. Pytana o nastroje w kraju, odpowiada:
- Słyszałam, że dzieje się nie za dobrze. Sama jednak nie oglądam telewizji. Nie chcę martwić się na zapas.
Natalia - również pracująca w firmie Pajmon - zauważa rosnące napięcie społeczne.
- Na zachodzie Ukrainy na razie wszystko jest spokojne. Jednak ze względu na niepokojące informacje, jakie otrzymujemy z mediów, ekscytacja rośnie. Nie mamy znajomych i krewnych na wschodzie Ukrainy, więc nie mamy informacji, co tam się dokładnie dzieje - komentuje dla naszego portalu.
Przeczytaj: Rosja rekrutuje najemników na wojnę, ale ma problem
Wyważonych głosów jest więcej. Pracujący w Polsce ukraińscy rekruterzy również podchodzą do sytuacji z większym dystansem.
- Konflikt między Rosją a Ukrainą trwa od 2014 roku. Nasi bliscy i znajomi, którzy mieszkają na Ukrainie, żyją jak na razie normalnie, przyzwyczaili się bowiem do napiętej sytuacji między oboma krajami. Prezydent Ukrainy stale uspokaja obywateli i mówi, że nie ma powodów do paniki, że Ukraina jest gotowa na każdy scenariusz - mówią pracownicy Pajmon CPT.
fot. Darek Delmanowicz/PAP
Rekruterzy zgodnie twierdzą, że wszystko, co robi Rosja, to demonstracja siły, a przekazy medialne w większej mierze manipulują emocjami, celowo wzbudzając w ludziach negatywne odczucia.
- Nasi pracownicy z Ukrainy nie chcą się temu poddać. Czy pracownicy myślą, że może dojść do wybuchu konfliktu zbrojnego na większą skalę? Nikt nie dopuszcza do siebie tej myśli. Nikt nie chce wierzyć, że życie napisze taki czarny scenariusz - podkreśla Katarzyna Śleziona-Kołek, dyrektor ds. marketingu i PR w Pajmon CPT. - Pracownicy z Ukrainy nie sieją paniki. Uważają, że psychozę strachu napędzają komunikaty medialne, bo z każdej strony docierają tylko informacje, że coś złego się dzieje. Podobnie było na początku wybuchu pandemii COVID-19. Ludzie żyli w powszechnym strachu - dodaje.
Andrzej Korkus, prezes agencji pracy tymczasowej EWL Group, podkreśla, że firma monitoruje sytuację na wschodzie i jest w stałym kontakcie z pracownikami na Ukrainie.
- Nie lekceważymy zagrożenia inwazją, chociaż mamy ogromną nadzieję, że do wojny nie dojdzie. Upewniają nas w tym również nasi pracownicy z Ukrainy. Mamy duże biuro w Charkowie, 1,5-milionowym mieście, położonym zaledwie 40 km od granicy z Rosją. Jesteśmy w stałym kontakcie z jego pracownikami. Z rozmów z nimi wynika, że podchodzą oni do tego tematu z pewnym dystansem, ponieważ żyją w stałym napięciu już od kilku lat, a mimo to życie w kraju toczy się normalnie - komentuje.
Zobacz: Ukraińcy są coraz bardziej zadowoleni z pracy w Polsce
Przyjazd do Polski tak, ale nie z powodów bezpieczeństwa
Szacuje się, że w Polsce legalnie pracujących Ukraińców może być nawet 850 tys. (dane z sierpnia 2021 roku). Czy rosnące napięcie na linii Ukraina-Rosja sprawiło, że zainteresowanie pracą w Polsce jest większe?
- Obecnie odnotowujemy sezonowe zwiększenie zainteresowania pracą w Polsce wśród obywateli Ukrainy, ale nie możemy jednoznacznie powiązać tego z możliwością inwazji zbrojnej na terytorium Ukrainy. Zintensyfikowane wśród Ukraińców zainteresowanie pracą w naszym kraju zawsze obserwujemy w pierwszym kwartale. Ten rok jest jednak wyjątkowy, bo mamy bardzo duże zapotrzebowanie na pracowników w Polsce, jak na tę porę roku - mówi w rozmowie z PulsHR.pl Andrzej Korkus.
Mimo trwającego od 2014 roku konfliktu (aneksja Krymu, luty-marzec 2014) kwestie związane z bezpieczeństwem są dopiero czwartym powodem podjęcia decyzji o podjęciu pracy w Polsce przez Ukraińców. Z badań przeprowadzonych przez EWL w 2019 roku wynika, że główną przyczyną przyjazdu ukraińskich obywateli do pracy w Polsce zawsze były większe zarobki oraz brak możliwości zarobkowych na Ukrainie. Takiego zdania było odpowiednio 79 proc. oraz 28 proc. respondentów. Na bezpieczeństwo wskazało 24 proc. badanych.
fot. Max Kukurudziak/Unsplash
Katarzyna Śleziona-Kołek dodaje, że od lat zaobserwować można stały popyt na pracowników ze wschodu. I nic nie zapowiada zmian, tym bardziej że pod koniec stycznia w życie wchodzą przepisy ułatwiające legalizację pobytu obcokrajowców w Polsce.
- Od kilku lat jest stały popyt na pracowników produkcyjnych, jak i na specjalistów, np.: spawaczy, elektryków, budowlańców. W 2022 roku spodziewamy się przyjazdu większych grup Ukraińców. Wynika to m.in. z faktu nowelizacji ustawy o cudzoziemcach. Nowe przepisy zaczną obowiązywać od 29 stycznia br. Nowe regulacje upraszczają procedury związane z legalizacją pobytu i pracy obcokrajowców w Polsce, w tym dla Ukraińców. Wydłuża się np. z sześciu miesięcy do dwóch lat okres dopuszczalnej pracy dla cudzoziemca na podstawie oświadczeń dla pracowników z sześciu państw: Armenii, Białorusi, Gruzji, Mołdawii, Rosji i Ukrainy. Uzyskanie zezwoleń nie będzie już konieczne. Tym samym zostają uproszczone postępowania administracyjne w zakresie udzielania zezwoleń na pobyt czasowy i pracę cudzoziemców w Polsce, składanych w urzędach wojewódzkich - komentuje.
Zobacz: Pracodawcy w kropce. Imigranci to dla nich jedyny ratunek
W razie konfliktu – szybkie reakcje
Choć pracownicy z Ukrainy nie zakładają czarnych scenariuszy, na ewentualny atak Rosji na Ukrainę należy być gotowym. Ukraińskie ministerstwo obrony twierdzi, że Rosja jest już niemal gotowa do inwazji. Złudzeń nie ma również administracja Białego Domu. Zdaniem rzeczniczki Jen Psaki, Rosja w każdej chwili może rozpocząć atak. Jak donosił "New York Times" -, Federacja Rosyjska zarządziła ewakuację swoich dyplomatów z ambasady w Kijowie i konsulatu we Lwowie. Departament Stanu wydał rodzinom amerykańskich dyplomatów nakaz opuszczenia ambasady USA w Kijowie, uzasadniając to „obawą nieuchronnej inwazji militarnej na Ukrainę”.
- Nie wybiegamy myślami naprzód. Żyjemy i działamy tu i teraz. W przypadku zaostrzenia się konfliktu między Ukrainą i Rosją będziemy reagować adekwatnie do bieżącej sytuacji. Nie mamy jednak wpływu na to, co wydarzy się w najbliższych dniach, tygodniach i latach u naszych wschodnich sąsiadów - komentuje Katarzyna Śleziona-Kołek.
Andrzej Korkus dodaje, że Polska musi być przygotowana na każdy scenariusz.
- Inwazja na Ukrainę byłaby ogromną tragedią przede wszystkim dla jej mieszkańców, ale również dla całego naszego regionu. Polska musi być przygotowana na każdy scenariusz, w tym do masowego napływu uchodźców z Ukrainy. Jako platforma migracyjna będziemy dbali o naszych pracowników transgranicznych, zarówno tych, którzy już są zatrudnieni w Polsce, jak i tych, którzy postanowią przyjechać do naszego kraju w obawie o własne bezpieczeństwo. Zapewnimy im możliwość stabilnego zarobku w Polsce, zakwaterowanie, pomoc w legalizacji pobytu i zatrudnienia, ubezpieczenie zdrowotne oraz niezbędną pomoc w adaptacji.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)