- Spraw, gdzie pracownik sezonowy został oszukany przez pracodawcę jeszcze pięć lat temu było całe mnóstwo. W ostatnich latach to się zmieniło - przypadki oszustw były incydentalne.
- - Obecnie nad morzem, w górach czy w innych miejscowościach turystycznych trwa prawdziwa walka o pracowników. To powoduje, że mogą oni liczyć na dobre warunki płacy, zdecydowanie lepsze niż przed rokiem - mówi prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom Małgorzata Marczulewska.
- Jednak taka sytuacja ma również swoje ciemne strony. Nie wszystkie restauracje czy kawiarnie są w stanie sprostać oczekiwaniom finansowym pracowników i albo proponują rozliczenia pod stołem, albo po prostu zalegają z wypłatami.
Rynek pracy sezonowej wygląda w tym roku zupełnie inaczej niż w ubiegłych latach. Mateusz Żydek, ekspert agencji rekrutacyjnej Randstad, wyjaśnia, że w porównaniu z najbardziej newralgicznym okresem 2020 roku, czyli czasem najszerszego lockdownu, między majem i czerwcem 2021 r. poziom dostępnych ofert jest wyższy nawet o 2/3, a liczba wakatów jest zbliżona do danych z porównywalnego okresu przed pandemią.
Dramatyczny brak pracowników sezonowych
- W przypadku pracy wakacyjnej mamy wyraźny wzrost deklaracji pracodawców. O ile przed dwoma laty (2019 r.) jedynie 15 proc. z nich planowało zatrudnienie tymczasowych pracowników, o tyle teraz ten odsetek wzrósł do 25 proc. Możemy się zatem spodziewać wyraźnego wzrostu liczby takich ofert w kolejnych tygodniach - zapowiadał w rozmowie z PulsHR.pl na początku sezonu Mateusz Żydek.
Jak wskazuje stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom nad morzem i w miejscowościach turystycznych nie brakuje turystów, ale wręcz dramatycznie brakuje pracowników sezonowych. W efekcie pracodawcy poddawani są gigantycznej presji płacowej. Kelnerzy, kucharze, osoby sprzątające, pracownicy hoteli czy osoby obsługujące stanowiska handlowe mogą liczyć nawet na dwukrotnie wyższe wynagrodzenia niż rok temu.
Czytaj też: Pracownicy sezonowi pilnie poszukiwani. Rekrutuje nie tylko budowlanka, gastronomia czy rolnictwo
- Branża hotelarska jest jedną z tych, które najmocniej odczuły skutki pandemii. Nie wszystkie miejsca wznowiły już działalność po luzowaniu obostrzeń. W okresie wakacyjnym możliwe będzie funkcjonowanie hoteli przy 75-procentowym obłożeniu, więc nadal nie będzie to pełny zakres. Ofert pracy w branży stopniowo zaczyna przybywać. Obecnie na OLX Praca w kategorii hotelarstwo mamy ponad 2 tysiące ogłoszeń. Głównie dotyczą one obsługi hotelowej i zarządzania - wyjaśniał kilka tygodni temu Paweł Świderski, head of jobs w OLX.
- Hotele to również restauracje, kawiarnie i bary, a to właśnie tam brakuje pracowników najbardziej. W całej gastronomii widzimy ogromny deficyt pracowników na stanowiskach kucharzy, kelnerów i barmanów. Być może jesienią sytuacja ulegnie poprawie, gdy będzie stabilniej i ludzie, nie bojąc się ponownej utraty zatrudnienia, zaczną powoli wracać do pracy w branży, a inni, niezwiązani do tej pory z pracą w hotelach, będą chętniej aplikować – dodaje Świderski.
Pracodawcy w desperacji
Taka sytuacja powoduje, że pracodawcy mogą nie radzić sobie z udźwignięciem zobowiązań wobec pracowników. Nie można zapominać, że gastronomia i hotelarstwo walczą z kryzysem po pandemii koronawirusa.
- Młodzi ludzie nie wykazują przesadnej chęci do prac dorywczych. Trochę przyzwyczaili się do życia w czasie pandemii, często nie wrócili do dużych miast na studia. Nie ma ich na miejscu i trudno jest wśród nich rekrutować. Inna sprawa to stała fluktuacja pracowników: gastronomia zwalniała, a zatrudniała branża e-commerce, firmy kurierskie czy przemysł. Jeśli ktoś raz zdecydował się na zmianę branży, to czy będzie mieć ochotę na powrót? To wątpliwe, bo branże dopiero co odmrożone nie będą oferowały wysokich wynagrodzeń. Można więc spodziewać się sporych trudności - mówi Anna Sudolska, członek zarządu Idea HR Group.
Nie ma póki co zgłoszeń oszustw przy wynagrodzeniach. Są jednak pytania o to, czy rozliczenie "pod stołem" to dobry pomysł - wskazuje stowarzyszenie.
Zwiększenie zapotrzebowania na pracę powoduje, że na rynku pojawia się więcej nieuczciwych czy wręcz niezgodnych z prawem ofert (fot. shutterstock)
- Jestem trochę zaniepokojona obecną sytuacją w kurortach nadmorskich i miejscowościach turystycznych. Docierają do nas póki co liczne pytania od potencjalnych pracowników sezonowych o to, czy zgadzać się na to, by część wynagrodzenia przyjmować "nieoficjalnie" - mówi prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom Małgorzata Marczulewska.
- Mamy informacje, że pracodawcy przyznają się do pewnej desperacji, z jednej strony brakuje pracowników, z drugiej nie każdego stać, by w tym trudnym postpandemicznym czasie płacić kelnerowi 5-6 tysięcy złotych miesięcznie. To będzie drapieżne lato nad Bałtykiem, pełne niebezpieczeństw dla pracowników - przestrzega.
Lato pełne niebezpieczeństw dla pracowników
Zwiększenie zapotrzebowania na pracę powoduje też, że na rynku pojawia się więcej nieuczciwych czy wręcz niezgodnych z prawem ofert. Nieuczciwe firmy, które chcą wykorzystać kryzysową sytuację, proponują kandydatom np. stawki wynagrodzenia poniżej płacy minimalnej, pobieranie wygórowanych opłat za zakwaterowanie czy propozycja płatności "do ręki".
- Nawet jeśli jedziemy do pracy tylko na tydzień, powinniśmy wymagać od pracodawcy, by wszystkie ustalenia były ustalone na piśmie, a wynagrodzenie było przelewane na nasze konto - mówi Paweł Fecko, wiceprezes zrzeszonej w SAZ agencji IPF Global.
Czytaj też: Najpierw zwalniali jak leci, teraz zatrudniają. Ale ludzie nie chcą już tam wracać
Karina Knyż-Grzywa, dyrektor biura SAZ, dodaje, że absolutnie podstawowym kryterium weryfikacji agencji, która oferuje pracę, jest sprawdzenie jej legalności, czyli – czy jest wpisana do Krajowego Rejestru Agencji Zatrudnienia (KRAZ).
- Legalnie działające agencje pracy są ściśle kontrolowane przez urzędy, takie jak PIP, Wojewódzki Urząd Pracy, ZUS i US. Nie mogą sobie pozwolić na działania niezgodne z prawem, ponieważ grozi to karami finansowymi i utratą certyfikatu. Formą weryfikacji jakości agencji jest też sprawdzenie, czy należy do organizacji branżowej, takiej jak nasza, która zrzesza wyłącznie firmy dbające o przestrzeganie najwyższych standardów - mówi Karina Knyż-Grzywa.
Jak zaznacza prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom takich spraw, gdzie pracownik sezonowy został oszukany przez pracodawcę, było jeszcze pięć lat temu całe mnóstwo. Ostatnie lata zdecydowanie zmieniły całą sytuację - pracownik stał się cenny, a przypadki oszustw były incydentalne. Sporo zmieniła pandemia - rok temu skarg na opóźnienia w wypłatach było więcej, podobnie jak oszustw lub prób oszukiwania pracowników sezonowych. Czego można spodziewać się w te wakacje?
Czytaj też: Więcej Polaków chętnych na pracę sezonową. Jest powód, którego wcześniej nie było
- Widzimy, że pracownicy sezonowi zostali "wyssani" z rynku pracy. To powoduje, że nad morzem, w górach czy w innych miejscowościach turystycznych trwa prawdziwa walka o pracowników. To powoduje, że mogą oni liczyć na dobre warunki płacy, zdecydowanie lepsze niż przed rokiem. Taka sytuacja ma również swoje ciemne strony. Nie wszystkie restauracje czy kawiarnie są w stanie sprostać oczekiwaniom finansowym pracowników i albo proponują rozliczenia pod stołem, albo po prostu zalegają z wypłatami - przyznaje Małgorzata Marczulewska.
- W tym sezonie nie mieliśmy jeszcze skarg na brak wypłat, ale tak naprawdę sezon dopiero się zaczyna i zawsze wzmożoną liczbę zgłoszeń od pracowników odnotowujemy pod koniec lipca i pod koniec sierpnia - dodaje.
Sporo pytań o pracę sezonową
Pojawia się jednak sporo pytań dotyczących pracy sezonowej. - Przede wszystkim o umowy. Czy godzić się na umowy o pracę? Jaka formuła zatrudnienia sezonowego jest odpowiednia? Czy godzić się na płace dopiero po zakończeniu wakacji? - mówi Małgorzata Marczulewska.
Niepokojące mogą być umowy "przywiązujące" pracownika sezonowego do miejsca pracy.
Czytaj też: COVID-19. Ważne informacje dla zatrudniających cudzoziemców
- Otrzymywaliśmy pytania od pracowników hoteli, którzy podpisując umowę sezonową, przy okazji parafowali załącznik, że pod groźbą kar umownych nie odejdą z pracy w ciągu sześciu miesięcy od podpisania umowy. Wyobrażam sobie, że takie załączniki mogą mieć miejsce również w przypadku pracowników, którzy podejmują zatrudnienie na miesiąc czy kwartał - mówi Marczulewska.
- Czy to sprawiedliwe? Nie. Pracodawca nie ma prawa przywiązywać do siebie pracownika zatrudnionego na umowę cywilnoprawną. Rozumiem jednak, że pracodawcy walczą o to, by konkurencja nie odbierała im kadr. Myślę, że tutaj - mimo wszystko - system motywacji niż kar jest skuteczniejszy - dodaje.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (1)