- Praca tymczasowa będzie coraz bardziej popularna w Polsce i firmy coraz częściej będą korzystały z naszych usług, zwłaszcza że rynek pracownika nasila się. Pod tym względem nadchodzą pracowite czasy. Nie do końca wiąże się to jednak z większym zyskiem. Nie mogę się więc podpisać pod stwierdzeniem, że nadchodzą złote czasy dla agencji zatrudnienia - mówi Iwona Szmitkowska, od lutego nowa prezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia.
- Przed Polską dobre czasy. Zapotrzebowanie na pracowników tymczasowych będzie rosło, dlatego że elastyczne formy zatrudnienia są korzystne dla wszystkich stron. Pracownik ma ozusowaną i opodatkowana umowę. Może też korzystać z przywilejów pracowniczych tj. urlop czy zwolnienie lekarskie. Pozostałe formy zatrudnienia, czyli umowa o dzieło i samozatrudnienie są mniej zadowalające.
Praca tymczasowa ma również pozytywny wpływ na gospodarkę. Dzięki zastosowaniu umowy kodeksowej odprowadzane są składki, dodatkowo zmniejszając szarą strefę. To także obszar, gdzie stosunek pracy jest uregulowany. Nie ma balansowania na granicy prawa, tak jak to czasem bywa w przypadku umów-zleceń.
- W ramach pierwszego dnia wiosny SAZ zorganizował akcję „Dzień zmian” w 34 biurach w Polsce. Celem przedsięwzięcia było ocieplenie wizerunku agencji pracy tymczasowej oraz rozwianie wszelkich niejasności czy wątpliwości związanych z tą formą zatrudnienia. Kandydaci często nie wiedzą, że ta forma zatrudnienia umożliwia korzystanie z urlopu wypoczynkowego czy ze zwolnienia lekarskiego. Gdy pokazujemy im, że pierwsze umowy są odnawiane na kolejne miesiące, nabierają zaufania.
Niestety praca tymczasowa ma złą prasę, w mediach częściej pokazuje się negatywne przykłady i to one zazwyczaj zapadają w pamięć. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że w każdej branży funkcjonują firmy działające na granicy prawa bądź poza prawem - nie tylko w sektorze pracy tymczasowej. Pozytywnych przykładów jest jednak więcej i to one powinny budować nasze zaufanie.
Warto również zaznaczyć, praca tymczasowa to skuteczne narzędzie wejścia lub powrotu na rynek pracy. Szczególnie młodzi ludzie, którzy są bardziej mobilni, widzą w pracy tymczasowej swoją szansę. Dzięki niej mogą rozpocząć karierę, nawet jeśli wymarzona praca nie czeka na nich zaraz po ukończeniu studiów. Mogą więc zarabiać, zdobywać doświadczenie, a w międzyczasie szukać swojego miejsca w życiu zawodowym.
Rynek pracy tymczasowej jest bardzo rozdrobniony. W 2016 roku zostało zarejestrowanych ok. 2 tys. podmiotów, podczas gdy ok. 800 podmiotów wykreślono z rejestru. Jaki ma to wpływ na branżę?
- Na rynku przeważają małe podmioty. Wiele z nich, zamiast wykorzystać swoje atuty i tworzyć przewagę konkurencyjną np. poprzez specjalizację w danej branży lub oferując bardziej indywidualne podejście do klienta, walczy o klientów za wszelką cenę stawiając na dumpingowe ceny zamiast jakość usług. Niestety niskie koszty wiążą się często z niższą jakością usług. Brak funduszy na edukację i szkolenia dla pracowników, brak środków i czasu o odpowiednie zadbanie o potrzeby pracowników czy zaleganie z opłacaniem ZUS pracowników to tylko niektóre z niechlubnych przypadków, które odbijają się na opinii agencji i w efekcie psują wizerunek całej branży.
Warto także podkreślić, że sektor pracy tymczasowej odwzorowuje ogólnopolskie tendencje. Cały rynek jest rozdrobniony – większość firm w Polsce to małe i średnie spółki.
Fala nowych agencji na rynku to efekt rynku pracownika?
- Sektor pracy tymczasowej to rynek, który nie ma barier wejścia. Jeśli ktoś ma chociaż jednego klienta i chce stworzyć agencję – może to zrobić. Takich przykładów jest sporo. Rynek pracownika to okoliczności sprzyjające temu zjawisku. Choć wiele firm posiada działy HR, to jednak rekrutacje stają się coraz trudniejsze, wymagają więcej pracy, więc pracodawcy sięgają po pomoc na zewnątrz. Zatem im większe problemy rekrutacyjne, tym więcej nowych agencji będzie powstawać.
Zawsze powtarzacie, że nowe agencje mogą psuć opinię branży. Z czego to wynika?
- Dużą rolę odgrywają tutaj stowarzyszenia oraz rząd, które wspólnie powinny działać na rzecz standaryzacji rynku pracy i edukacji zarówno pracodawców, jak i pracowników. Jakiś czas temu działania mające na celu uregulowanie rynku zostały powstrzymane przez Komisję Trójstronną, teraz znów podjęto temat. Minister pracy Stanisław Szwed mówił o konieczności certyfikowania agencji – my ten pomysł w 100 proc. popieramy. Dzięki temu sektor byłby bardziej ustandaryzowany i ustrukturyzowany, a negatywne przykłady zdarzałyby się znacznie rzadziej.
W ostatnim czasie wprowadzono wiele zmian w prawie. Na tym jednak nie koniec, rząd planuje kolejne. Które ułatwią prace agencjom, a które utrudnią?
- Zmiany, które już weszły i które wejdą w życie można podzielić na trzy kategorie. Pierwsza z nich to działania zmierzające do zapewnienia godnej płacy. Do tego obszaru przyporządkowałabym wyższą stawkę godzinową czy ozusowanie umów-zleceń. Obie transformacje poprawiły sytuację pracowników. Ich konsekwencje natomiast ponoszą głównie pracodawcy, agencje w mniejszym stopniu.
Druga kategoria to zmiany porządkowe, a więc te związane z nowymi świadectwami pracy, oświadczeniami czy prowadzeniem ewidencji pracowników tymczasowych. Nie mają one negatywnego wpływu na rynek. Porządkują pewne sprawy i nakładają więcej obowiązków zarówno na pracodawcę, jak i na agencję.
Kolejna kategoria to zmiany trudne, które zapewne są konieczne, by uporządkować rynek pracy tymczasowej. Należy do nich na przykład ograniczenie okresu zatrudnienia pracowników tymczasowych u jednego pracodawcy do 18 miesięcy. Po tym czasie agencja musi podjąć kolejne działania rekrutacyjne i znaleźć innego kandydata dla klienta. Myślę jednak, że zmiana ta będzie trudniejsza dla pracodawców, którzy woleliby współpracować przez dłuższy czas z tym samym pracownikiem. Patrząc na to jak rynek pracy się zmienia, wydaje mi się, że limit ten może odbić się negatywnie nie tylko na naszej branży.
Jakie jeszcze trudne zmiany czekają agencje?
- Trudna zmiana to także ta związana z obowiązkiem przedłużenia umowy z ciężarnymi kobietami (po trzecim miesiącu ciąży) do dnia porodu. Nie mamy nic przeciwko zatrudnianiu przyszłych matek, pod warunkiem że współpracują wszystkie strony. Agencje same w sobie nie tworzą miejsc pracy, dlatego jeśli okres pracy u danego pracodawcy skończy się czy firma zrezygnuje z danego zamówienia, wówczas pracownik przestaje być potrzebny. My jednak musimy zapewnić kobiecie pracę zgodną z kwalifikacjami i taką, które może wykonywać będąc w ciąży. Wszystko w tym momencie będzie zależało od zachowania kobiety – czy będzie chciała podjąć pracę, czy będzie wolała iść na zwolnienie lekarskie. Być może nie będzie to drastyczna zmiana.
Do tej pory kobiety w ciąży pracowały. Pamiętajmy jednak, że w przypadku ciąży zwolnienie lekarskie jest płatne w 100 proc. Jeśli kobieta będzie mogła zostać w domu i otrzymać te same pieniądze, to może wybrać tę drogę. Właśnie tego obawia się branża.
Istnieje obawa, że pracodawcy będą mniej chętnie zatrudniać kobiety, wiedząc że wkrótce mogą pójść na zwolnienie lekarskie?
- Istnieje taka obawa. Z drugiej strony część zawodów jest wykonywana przez kobiety – z powodu uwarunkowań fizycznych czy psychicznych. Nie sądzę, by pracodawca dotychczas zatrudniający głównie przedstawicielki płci żeńskiej zaczął nagle przyjmować panów. Na pewno firmy będą bardziej ostrożne i będą musiały bardziej zaufać agencjom zatrudnienia zarządzającym całym procesem.
Trzeba również wziąć pod uwagę fakt, że rynek pracy kurczy się. W tym roku nawet 500 tys. osób może skorzystać ze wcześniejszej emerytury. Będziemy więc mieli problemy kadrowe. Dodatkowo, jeśli Ukraińcy będą mogli pracować np. w Niemczech, wówczas Polska stanie się dla nich nieatrakcyjna ze względu na zarobki. Nie widzę zatem zagrożenia wyeliminowania kobiet z rynku.
Szykują się również zmiany w zatrudnianiu cudzoziemców. Jak to wpłynie na pracę agencji?
- Nad projektem wciąż jeszcze trwają prace, także musimy zaczekać na ostateczny kształt ustawy. Im łatwiejsze i szybsze w procedowaniu będą przepisy, tym lepiej dla pracodawców. Sytuacja demograficzna rynku zmienia się. Z każdym rokiem odpływ pracowników będzie coraz większy, a ludzi rozpoczynających karierę jest coraz mniej. W związku z tym im mniej skomplikowane procedury, tym lepiej dla całego rynku pracy.
Jakich zmian oczekują agencje? Co ułatwiłoby pracę w sektorze?
- Odpowiem na to pytanie nieco przewrotnie. Im trudniejsza sytuacja na rynku pracy i im bardziej skomplikowane prawo pracy, tym lepsza sytuacja dla agencji, na które zwiększa się zapotrzebowanie. Problemy rekrutacyjne sprawiają, że firmy coraz częściej sięgają po usługi profesjonalistów.
Wszystko wskazuje na to, że nadchodzą złote czasy dla agencji...
- Praca tymczasowa będzie coraz bardziej popularna w Polsce i firmy coraz częściej będą korzystały z naszych usług, zwłaszcza że rynek pracownika nasila się. Pod tym względem nadchodzą pracowite czasy. Nie do końca wiąże się to jednak z większym zyskiem. Skrócenie czasu pracy u jednego pracodawcy spowoduje, że będziemy musieli przeprowadzać dodatkowe rekrutacje, a to wygeneruje koszty. Jeśli nasze obawy potwierdzą się i ciężarne, kobiety zaczną korzystać ze zwolnień lekarskich, to także będzie sporym obciążeniem finansowym. Przez pierwsze 33 dni to agencje i pracodawcy będą wypłacać wynagrodzenie.
Ponadto, w związku z nasilającym się rynkiem pracownika, kandydaci świadomi swojej sytuacji na rynku pracy, częściej niż dotychczas zmieniają agencje. To również wiąże się z rekrutacją i dodatkowymi wydatkami. Dodatkowo, zmiany porządkowe związane z dokumentacją oznaczają większą ilość pracy generująca koszty. Nie mogę się więc podpisać pod stwierdzeniem, że nadchodzą złote czasy dla agencji zatrudnienia.
KOMENTARZE (1)