Braki kadrowe doskwierają zarówno Ukrainie, jak i Polsce. Według ekspertów zarówno rząd, jak i pracodawcy, muszą działać równolegle w dwóch kierunkach. Po pierwsze - przystosować procesy firmach pod kątem zatrudnienia kobiet z Ukrainy - tam, gdzie to tylko jest możliwe. Po drugie, maksymalnie otworzyć rynek pracy dla obywateli innych państw.
Według ekspertów zarówno rząd, jak i pracodawcy, muszą działać równolegle w dwóch kierunkach (Fot. Shutterstock)
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod
tym linkiem.
- Ukraina ma obecnie problemy z funkcjonowaniem infrastruktury krytycznej i logistyką. Dotkliwie brakuje np. kierowców ciężarówek dla dostarczania produkcji spożywczej do zaatakowanych przez Rosję miast.
- Problemy z pracownikami ma także Polska - od 24 lutego 2022 r. Polskę opuściło ponad pół miliona mężczyzn, połowę z nich stanowią pracownicy z branży budowlanej oraz kierowcy samochodów ciężarowych.
- Polskie firmy muszą przystosować procesy firmach pod kątem zatrudnienia kobiet z Ukrainy, a także maksymalnie otworzyć rynek pracy dla obywateli innych państw.
- Sytuacja Ukraińców na polskim rynku pracy będzie jednym z tematów Europejskiego Kongresu Gospodarczego, który odbędzie się 25-27 kwietnia w Katowicach. Trwa rejestracja na wydarzenie.
Do ukraińskiego parlamentu trafił projekt ustawy przewidujący, że w warunkach stanu wojennego mężczyznom podlegającym mobilizacji, którzy obecnie przebywają za granicą i nie wrócą do Ukrainy, grozi od 5 do 10 lat więzienia.
Projekt podpisany przez 24 deputowanych Rady Najwyższej Ukrainy, w tym Fedora Wenisławskiego, przedstawiciela prezydenta w Sądzie Konstytucyjnym, wzbudza wiele kontrowersji wśród ekspertów i liderów opinii publicznej, więc jego los nie jest jeszcze przesądzony. Mimo to już widać intencje ukraińskiej władzy, aby zabezpieczyć się na wypadek dalszej eskalacji wojny.
Braki kadrowe
Chodzi nie tylko o wojsko – Ukraina ma obecnie problemy z funkcjonowaniem infrastruktury krytycznej i logistyką. Dotkliwie brakuje np. kierowców ciężarówek dla dostarczania produkcji spożywczej do zaatakowanych przez Rosję miast.
- Jeszcze na samym początku wojny mówiliśmy, że inwazja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę spowoduje istotne i trwałe zmiany w strukturze migracji z Ukrainy i na polskim rynku pracy. Od 24 lutego Polskę opuściło ponad pół miliona mężczyzn, połowę z nich stanowią pracownicy z branży budowlanej oraz kierowcy samochodów ciężarowych. Im dłużej potrwa wojna, tym bardziej te zmiany będą się pogłębiać. Będzie to oznaczało jeszcze większy odpływ ukraińskich mężczyzn w wieku 18-65 lat – komentuje Karolina Szleszyńska, wiceprezeska międzynarodowej agencji zatrudnienia Gremi Personal.
Potwierdzają to dane serwisu OLX - w marcu tego roku na czele listy wakatów w Ukrainie byli kierowcy – 9,5 tys. ofert pracy. W budownictwie opublikowano ponad 1 tys. ogłoszeń. Handel żywnością ponosi straty z powodu braku pracowników. Sieci handlowe wznowiły pracę, ale wiele kobiet porzuciło pracę m.in. jako kasjerki. W Ukrainie jest widocznie mniej wakatów dla kucharzy, również oferty pracy dla kelnerów nie są już tak popularne jak kiedyś.
- Trzeba mieć także świadomość, że mężczyźni po wojnie niechętnie będą opuszczali ojczyznę. Zostaną raczej na miejscu odbudowywać to, co zostało zniszczone. A to oznacza, że nie przyjadą do Polski, co może oznaczać problem dla naszego rynku pracy, w tym głównie w takich branżach jak transport czy budowlanka – mówi Krzysztof Inglot, ekspert ds. rynku pracy, założyciel Personnel Service.
Polska musi działać
Zdaniem Karoliny Szleszyńskiej, zarówno rząd, jak i pracodawcy, muszą działać równolegle w dwóch kierunkach. Po pierwsze faktycznie przystosować procesy firmach pod kątem zatrudnienia kobiet z Ukrainy - tam, gdzie to tylko jest możliwe.
- Przyjechało do nas już 2,681 mln uchodźców, głównie kobiet z dziećmi, które nie chcą zależeć od dobrej woli Polaków i pilnie poszukują pracy, by mieć źródło utrzymania. Zdajemy sobie sprawę z tego, że dostosowanie się przedsiębiorstw do aktualnej sytuacji wymaga czasu, a często i inwestycji, ale "przeczekać" wojny się nie da. W najbliższym czasie ukraińscy mężczyźni do Polski nie wrócą – mówi Karolina Szleszyńska.
Czytaj też: Firmy zmieniają się dla Ukrainek, a to niełatwe
Po drugie, maksymalnie otworzyć rynek pracy dla obywateli innych państw. Ustawa podpisana przez Prezydenta RP w styczniu b.r. już wprowadziła pewne rozwiązania dla obywateli - oprócz Ukrainy - m. in. Armenii, Białorusi, Gruzji i Mołdawii. Mimo to, ze względu na ilość kapitału ludzkiego, dotychczas głównym źródłem migracji zarobkowej do Polski pozostawała właśnie Ukraina.
– Teraz warto byłoby zaoferować uproszczoną ścieżkę zatrudnienia pracownikom zarówno z Azji Środkowej, jak i np. Indii, Indonezji czy Filipin. Agencja Gremi Personal już zaczęła aktywną rekrutację w Kazachstanie i Uzbekistanie, ale ze względu na skomplikowane procedury to nie jest szybki proces. Przykład legalizacji uchodźców z Ukrainy pokazuje, że brak biurokracji nie tworzy zagrożeń dla Polski, daje natomiast olbrzymie możliwości. Polski rynek pracy potrzebuje bardziej otwartej polityki migracyjnej – reasumuje Karolina Szleszyńska.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)