Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod
tym linkiem.
• Sezon świąteczny już się rozpoczął.
• Wiele firm posiłkuje się pracownikami z Ukrainy.
• Ukraińcy mają jednak coraz większe wymagania płacowe.
• Oczekują też coraz lepszych warunków pozapłacowych.
Choć szczyt handlowy sezonu świątecznego dopiero przed nami, w logistyce czy w niektórych gałęziach sektora produkcyjnego trwa onw najlepsze od kilku tygodni. Większość firm posiłkuje się pracownikami z Ukrainy, o których na rynku jest coraz trudniej i są coraz drożsi.
Czytaj też: Boże Narodzenie: Co podarować pracownikom na święta?
- W niektórych sektorach, jak logistyka, wysoki sezon świąteczny już trwa. Wiele firm bazuje w tym okresie na pracownikach z Ukrainy, którzy potrafią stanowić nawet 80 proc. sezonowej kadry. Potrzeby pracodawców są jednak tak duże, że pokrycie deficytu pracowników na lokalnych rynkach jest coraz trudniejsze. Rośnie też presja płacowa – w ciągu zaledwie kilku miesięcy średnie wynagrodzenia pracowników ze Wschodu wzrosły nawet o 20 proc. - mówi Ewa Błaszczyńska z firmy rekrutacyjno-szkoleniowej Grupa Progres.
Droższy i bardziej wymagający
Okres przedświąteczny to dla wielu branż bardzo intensywny czas, na który w tym roku nakłada się wyjątkowo duża konsumpcja Polaków. Firmy logistyczne mają pełne ręce roboty, do której coraz trudniej znaleźć im pracowników. W wielu firmach nawet 80 proc. sezonowej załogi stanowią już Ukraińcy – według analiz ekspertów jest to zdecydowanie więcej niż w ubiegłbym roku. Deficyt pracowników jest duży i co gorsza pogłębia się.
Czytaj też: Amazon zatrudni ponad 10 tys. pracowników sezonowych
- Ukraińcy, którzy „zadomowili się” już w Polsce, szukają ciekawszej i lepiej płatnej pracy. Część z nich zaczyna też przesuwać się w organizacjach bardziej na front – wykonują inne zadania, bliżej końcowego klienta, choć nie zawsze nadąża za tym znajomość języka. Takie są jednak realia – firmy nie mają dzisiaj alternatywy w zatrudnianiu pracowników – dodaje Ewa Błaszczyńska.
Pracownicy z Ukrainy stają się też coraz drożsi. Rosną ich wymagania płacowe, oczekują też stwarzania im coraz lepszych warunków pozapłacowych. Jest to naturalny proces, wzmacniany ogromnym popytem na pracę ze strony polskich firm. Według obserwacji Grupy Progres na przełomie ostatnich 3-4 miesięcy oczekiwane miesięczne wynagrodzenie Ukraińca za pracę w Polsce (przy którym jest w stanie przyjechać do naszego kraju) wzrosło o blisko 20 proc. - z ok. 500 do ok. 600 dolarów netto. Do tego dochodzą koszty związane z pozapłacowymi elementami, jak zakwaterowanie, czasami też transport. Skumulowany koszt zatrudnienia Ukraińca jest więc ok. 30 proc. większy od przeciętnego kosztu zatrudnienia pracowników z lokalnego rynku – problem polega na tym, że tych firmy nie mogą znaleźć. Z perspektywy biznesu posiłkowania się kadrą ze Wschodu nie daje więc żadnych oszczędności, jest to konieczność.
Wzrost płac potwierdzają również badania Work Service. W sektorze sprzedaży stawki wynagrodzeń sięgają między 14 a 17 zł brutto za godzinę. Wyższe płace oferowane są dla osób odpowiadających za wykładanie towaru i jego odpowiednią ekspozycję. Na tych stanowiskach można liczyć na stawiki sięgające między 16 a 18 zł brutto za godzinę. Najwyższe wynagrodzenia tradycyjnie otrzymują osoby odpowiedzialne za promocję i stworzenie odpowiedniego nastroju świątecznego, ale więc hostessy przebrane za elfy, śnieżynki czy mikołajki. Tu stawki potrafią przekraczać 20 zł za godzinę. Z kolei w branży logistycznej wynagrodzenie magazyniera kształtuje się na poziomach od 14 do 19 zł brutto za godzinę.
- Rosnące trudności rekrutacyjne powodują, że tegoroczne oferty zatrudnienia w znaczącej większości przekraczają poziomy stawek minimalnych na poziomie 13 zł brutto. Pracodawcy chcąc zachęcić osoby młode oferują również elastyczne grafiki pracy. A gdy nie są wstanie przyciągnąć rodzimych pracowników, to wówczas sięgają po kadry z Ukrainy. Obcokrajowcy głównie wypełniają wakaty na zapleczu świątecznego biznesu, a więc w logistyce czy magazynach – dodaje Andrzej Kubisiak, dyrektor zespołu analiz w Work Service.
W poszukiwaniu alternatywy
Eksperci prognozują, że rynek ukraiński niedługo się wyczerpie, ponadto nasz wschodni sąsiad zaczyna podejmować działania w kierunku zatrzymania swoich rodaków w kraju, aby w większym stopniu przyczyniali się do rozwoju rodzimej gospodarki. Szukanie sensownej alternatywy jest więc konieczne.
Na celowniku firm rekrutacyjnych pojawiły się już Indie, Nepal czy Bangladesz, ale wydaje się, że w obliczu prognoz demograficznych dla Polski, źródeł pozyskiwania pracowników będzie musiało być więcej. Ponadto, w przypadku Azji, przyjdzie nam się po raz kolejny zmierzyć z inną kulturą, co może się okazać jeszcze większym wyzwaniem dla pracodawców, niż adaptacja pracowników z Ukrainy.
- W pierwszym kroku sięgniemy po Białorusinów i Mołdawian. Trzeba jednak pamiętać, że są to mniej liczebne populacje i nie wypełnią one w takim stopniu luki kadrowej na polskim rynku pracy. W Białorusi zauważamy ponadto sporą niechęć do mobilności - wskazuje Piotr Zając, prezes Grupy Progres. - Jeśli chodzi o przemysł, gdzie do obsadzenia są dziesiątki tysięcy miejsc pracy, to chcemy iść dalej na wschód, w kierunku Bangladeszu oraz Nepalu i stamtąd sprowadzać do Europy niewykwalifikowanych pracowników. Planujemy otwarcie biur w tych krajach, dzięki czemu będziemy mogli samodzielnie przeprowadzać rekrutacje - dodaje.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)