-
- •25 maj 2017 18:05
Lato coraz częściej zaskakuje pracodawców, którzy wraz z końcem czerwca i początkiem lipca desperacko poszukują pracowników do prac sezonowych. A tych coraz mniej. Jak zatem ich zdobyć?

• Tereny turystyczne w sezonie wakacyjnym bardzo potrzebują pracowników. Chętnych jest jednak jak na lekarstwo.
• W dobie rynku pracownika student stał się pożądany na wielu stanowiskach.
• Zabiegają o niego pracodawcy sezonowi z nadmorskich kurortów i łowcy talentów ze stołecznych korporacji.
• Pierwsi poszukują do pracy za barem, drudzy kuszą płatnymi stażami.
Od kilku lat lato coraz częściej zaskakuje pracodawców, którzy wraz z końcem czerwca i początkiem lipca desperacko poszukują rąk do prac sezonowych. Zwłaszcza dotyczy to terenów turystycznych. Bałtyk, Mazury czy góry potrzebują, według raportów cząstkowych i danych szacunkowych opracowanych prze Jobsquare, kilkadziesiąt tysięcy dodatkowych rąk do pracy.
– Jeszcze kilka lat temu każdego dnia pukało do mnie kilkanaście osób z pytaniem o pracę. Dziś kandydatów szukam w akademikach od Gdańska po Kraków – wyjaśnia Ireneusz właściciel gastronomii z wybrzeża.
Czytaj też: Wakacyjna praca za wyższe stawki? Ten rok może być rekordowy
Nic dziwnego. Studenci w badaniach pracowni SW Research deklarują największą aktywność zawodową właśnie latem. Pracuje nawet 85 proc. żaków.
Student za darmo pracować nie będzie
Lato to świetny moment na dorobienie paru złotych i złapanie doświadczenia. Mimo tak znacznej aktywności zawodowej studentów pracodawcy sezonowi mają coraz większy problem z obsadą wakatów. Brakuje kucharzy, kierowców, opiekunek do dzieci i kelnerów.
– To stały trend od kilku lat – tłumaczy Marcin Fiedziukiewicz z aplikacji rekrutacyjnej Jobsquare. – Z jednej strony brakuje rąk do pracy, a z drugiej pracodawcy trzymają się przestarzałych sposobów rekrutacji, często ograniczając się do przysłowiowej kartki na drzwiach. Do tego nie znają albo ignorują oczekiwania pracowników, zwłaszcza studentów – dodaje Fiedziukiewicz.



KOMENTARZE (1)