Niedługo zaczynają się wakacje, co dla niektórych oznacza wyjazdy i przygody, dla drugich dodatkowy zarobek, a dla trzecich – jedno i drugie. Takim połączeniem jest praca animatora czasu wolnego, osoby zarabiającej na dobrej zabawie.
Myli się jednak ten, kto sądzi, że animacja to tylko tańce i śmiechy. Że nie trzeba robić nic i jeszcze dostaje się za to pieniądze. To naprawdę trudna, obciążająca fizycznie, intelektualnie i psychicznie praca.
Animator pracuje się od rana do nocy
– Ten zawód jest stosunkowo ciężki. To praca z ludźmi, często w języku obcym, często bardzo daleko od domu, często przez długi okres. Wielu młodych ludzi myśli, że to są takie wczasy za darmo. Że pojadą sobie na Majorkę na pół roku, my za to zapłacimy, a oni będą się tylko bawić z dziećmi. A tu naprawdę pracuje się od rana do nocy, pracuje się bardzo ciężko, ludzie często mają jakieś obiekcje, komuś muzyka gra za głośno, ktoś uważa, że dzieci mają za mało zabawy rysunkowej, ktoś inny z kolei twierdzi, że dzieci za dużo biegają, że się ubrudziły – wyjaśnia Jakub Bączek, prezes Stageman, firmy szkolącej animatorów czasu wolnego.
– Ta praca ma swoje mocne wymagania. Bierzemy ludzi, którzy kochają się śmiać, tańczyć, bawić się, dla których jedynym możliwym środowiskiem życia jest środowisko innych ludzi. Jeśli ktoś przychodzi, żeby zarobić pieniądze, ale zagryza zęby, żeby tę pracę wykonać – takiej osoby nie weźmiemy nawet za darmo. Prędzej czy później nasz hotelarz, biuro podróży albo turyści powiedzą, że takie animacje są kiepskie – dodaje.
Jakub Bączek, prezes Stageman. (Fot.: mat. pras.)
Również sami animatorzy wskazują, że najważniejszymi kompetencjami są chęć kontaktu z ludźmi i pogodne usposobienie. Co ciekawe – ich również można się nauczyć.
– Animację polecam osobom, które chcą ułatwiać innym udział w bardziej aktywnym i twórczym życiu. Z doświadczenia wiem, że nie każdy się w tym dobrze czuje, niektórzy nie mają chęci do zmian i wolą raczej spokojną pracę – mówi Kasia, animatorka i studentka animacji społeczno-kulturalnej.
– Trzeba być bardzo energicznym, sympatycznym, uśmiechniętym, wesołym człowiekiem. Umiejętności nie mają znaczenia, bo kiedy ludzie cię lubią, to i tak jesteś dla nich najlepszy, np. w tańcu – dodaje animator Wojtek.
Jego zdaniem ludzi przede wszystkim trzeba ująć, a wszystko inne przyjdzie samo.
– Kto chce i jest pracowity, jest w stanie nauczyć się wszystkiego. Jestem najlepszym przykładem, bo od osoby, która nienawidziła tańczyć i ruszała się jak wóz z węglem, stałem się całkiem przyzwoitym tancerzem. Przeszedłem długą drogę i po ciężkim początku nauczyłem się czerpać autentyczną radość z tej pracy i ogromną satysfakcję – opowiada.
Zagraniczne wyjazdy
Pierwsze miejsce pracy animatora, jakie przychodzi do głowy, to hotel na tunezyjskim wybrzeżu. I rzeczywiście ten kierunek jest popularny wśród turystów, a więc i w turystyce. Ale oprócz tego istnieją też stanowiska zimowe i całoroczne, również w Polsce.
– Z kierunków afrykańskich Stageman obsługuje Maroko, Egipt i Tunezję, ale Tunezja i Egipt teraz są zawieszone z uwagi na zamieszki. Z kierunków europejskich mamy Południe, czyli Hiszpanię, Baleary, Włochy, Grecję, Cypr, Turcję, Sycylię, czyli wszystkie kraje Morza Śródziemnego. Powoli startujemy również z kierunkami azjatyckimi, takimi jak Oman, Malediwy, Dubaj – wylicza Jakub Bączek.
Czytaj też: Praca czy wakacje? A może jedno i drugie
– Teraz są trudne lata z uwagi na sytuację w wielu krajach. Grecji przez jakiś czas groziło bankructwo. W Turcji, która graniczy z Syrią, też jest problem. W Tunezji był zamach terrorystyczny na turystów. W Egipcie są niepokoje polityczne. Cztery główne kraje, do których jeżdżą Polacy, stoją pod znakiem zapytania. A Polaków nie stać jeszcze na Hiszpanię, Wyspy Kanaryjskie, Baleary – mówi.
Z jego doświadczeń wynika, że w Hiszpanii płaci się lepsze stawki, ale ofert pracy jest mniej.
– Kontrakty trwają od jednego weekendu do dwunastu miesięcy. Najczęściej od dwóch do czterech miesięcy. Na Teneryfie, Gran Canarii czy w Egipcie cały rok świeci słońce. Z kolei w Szwajcarii i Austrii są potrzebni animatorzy dla dzieci, które się nudzą, kiedy mama i tata są na stoku narciarskim – wymienia Bączek.
– Za granicę warto pojechać, żeby podszkolić sobie języki. Sam nauczyłem się mówić po rosyjsku po 4 miesiącach. Oczywiście na poziomie małego dziecka, ale potrafiłem się sprawnie komunikować, prowadzić zajęcia sportowe, quizy itp. To też kapitalna możliwość do zawarcia znajomości, które później można wykorzystać, wyjeżdżając na wakacje. Zawsze znajdzie się dla ciebie dom. Kolejny benefit to doświadczenie, które można zebrać, gdyż w Polsce animacja dopiero raczkuje. Za granicą można zainspirować się pomysłami, które później można wykorzystać tutaj. Jeśli masz szczęście – tak jak ja – to trafisz w dobre miejsce i będziesz pracować z ludźmi, od których sporo możesz się nauczyć – zachęca Wojtek.
Animacja w Polsce
Z przytoczonych przez Polską Organizację Turystyczną danych CBOS wynika, że ponad połowa spośród planujących wyjazd w tym roku zamierza spędzić urlop w kraju, niemal 1/3 chce korzystać z wyjazdów krajowych i zagranicznych, a tylko 11 procent zamierza postawić wyłącznie na wypoczynek poza granicami Polski.
Jak informuje Małgorzata Sacewicz-Górska z Manpower Group, przygotowywany cyklicznie przez tę firmę Barometr Perspektyw Zatrudnienia wykazał, że prognozy dla branży hotelowej i restauratorskiej osiągnęły najwyższy poziom na przestrzeni ostatnich piętnastu kwartałów.
– Już się zastanawiam, skąd tych pracowników wziąć, bo wiem, że będę potrzebował znacznie więcej – potwierdza Piotr Dzik, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Restauratorów i Hotelarzy, a zarazem właściciel pierogarni w Gdańsku. – Zresztą od czasu Euro 2012 branża zdecydowanie nie ma powodów do narzekania – dodaje.
Czytaj też: Będzie praca na wakacje. Bo turyści się wystraszyli
– W kraju można spotkać się z animacją dla dzieci we wszelkiej maści figloparkach, gdzie organizuje się urodziny i imprezy tematyczne dla najmłodszych. Podobnym tematem zajmują się firmy eventowe, które obsługują np. wesela lub imprezy okolicznościowe i ktoś musi zająć się dzieciakami. Jeśli chodzi o animacje dla dorosłych, to również głównie zajmują się tym firmy eventowe. Wyjeżdża się z ekipą np. na drugi koniec Polski i prowadzi questy i scenariusze integracyjne. Oprócz tego imprezy tematyczne, np. magia kina. Są również miejsca, które mają animacje w ramach swoich usług, lecz rzadko się to spotyka – podpowiada Wojtek.
– Pracę polecam też na stałe, ale tylko osobom, które naprawdę ciągnie do show biznesu. To ciężki kawałek chleba, a płaca jest raczej niska, przynajmniej w Polsce. Jeśli ktoś ma szczęście, to może udać mu się wkręcić w animację na wyższym poziomie i zarobić lepsze pieniądze. Można też się wybić jako konferansjer. Jest to prawdziwa sztuka i osoby takie są całkiem nieźle wynagradzane, ale trzeba sobie najpierw wyrobić nazwisko i renomę. Na początku robi się to za psie pieniądze – wylicza.
Zarobki
Według Jakub Bączka animatorzy zarabiają średnio od 400 do 1000 euro netto miesięcznie.
– Ktoś mógłby ocenić, że stawka 400 euro to mało. Trzeba zwrócić uwagę przy tym, że animator ma zapłacony lot, hotel i wyżywienie. Czyli te pieniądze dostaje do kieszeni i przywozi do kraju. Jeśli ma ochotę na imprezy, to i tak są w cenie, bo odbywają się w hotelu. Jeśli ma ochotę na zimny napój, to wszystko ma w ramach all inclusive. Animator zarobi więcej z animacji niż w fabryce w Norwegii. W Norwegii dostanie bardzo dużo, ale wynajem mieszkania kosztuje tam 8 tys. zł miesięcznie. Nam nie opłaca się pozwalać na to, żeby animator w ciągu dnia pracy musiał sam kupować i przygotowywać sobie jedzenie. To strata czasu i wysiłek energetyczny – wyjaśnia.
Obowiązki animatora
– Z boku wygląda to tak, że my jesteśmy ludźmi od zabawy, a tak naprawdę jesteśmy ludźmi od odpoczynku psychicznego, który dzięki nam mają np. dorośli. Proszę sobie wyobrazić pięćdziesiąt dzieciaków na pierwszych zajęciach, z czego trzydzieścioro jest z Niemiec, dwoje z Anglii, dziesięcioro Czechów, troje Polaków, dwoje Rosjan, dwoje Ukraińców i Węgier. Najmłodszy ma dwa lata, najstarszy piętnaście. Dzieci oczywiście nie mówią po angielsku, nie zawsze są uśmiechnięte, zaczyna się prawdziwa proza życia. Dzieci próbują wejść na głowę, wyjść z mini-klubu, zrobić siusiu tam, gdzie nie wolno, a animator musi wszystkiego pilnować – opisuje Jakub Bączek.
Animator musi być bardzo dobrze przygotowany psychologicznie i socjologicznie do pracy.
– To nie tylko tańce, wygłupy, śpiewanie i malowanie buzi dzieciom. Tutaj chodzi o to, żeby człowiek po dwóch tygodniach wrócił z wakacji i czuł, że na kolejne 11 miesięcy ma naładowaną baterię. To jest główne zadanie animatora. To wygląda może na dobrą zabawę, ale tak naprawdę ma społecznie użyteczny cel – tłumaczy Bączek.
– Oprócz tej zabawy animator organizuje też czasem transfery turystów z lotniska do hotelu. Wita turystów już na recepcji, nawet jeśli ten autobus przyjeżdża o trzeciej w nocy. Przychodzi na tzw. info-koktajl, czyli spotkanie informacyjne z rezydentem na temat okolicy, hotelu i właśnie animacji. Jest też trochę roboty biurowej, jak wprowadzanie danych dzieci do bazy. Raz w miesiącu wszyscy animatorzy raportują do centrali. Są też oczywiście sytuacje kryzysowe typu kontuzje, zwolnienia, alkohol, narkotyki. To już nie ma nic wspólnego z dobrą zabawą – wymienia.
Na co należy uważać?
– W każdym zespole jest jeden szef animacji, który kontroluje pracowników Stageman. Drugi rodzaj kontroli to pracownik biura albo hotelu. Trzeci to tzw. mystery shopping. Wysyłamy turystów, którzy są naszymi znajomymi albo wręcz pracownikami do hoteli. Leżą na leżaku, nagrywają, patrzą. Dzięki temu wiemy, co animatorzy robią. Oczywiście oni wiedzą, że kontrole się odbędą – nie wiedzą tylko kiedy ani kto jest tajemniczym turystą. Wynika to z tego, że jesteśmy odpowiedzialni za serwis animacyjny. Nie możemy sobie pozwolić na to, by ktoś codziennie pił alkohol, a potem zajmował się dziećmi – mówi prezes firmy.
Według jego doświadczeń takie rzeczy nie zdarzają się często. Z badań wynika, że między 4 a 7 proc. pracowników Stageman popełnia któryś z trzech głównych grzechów animacji: alkohol, narkotyki lub agresja.
– Jeśli agresja pojawi się na oczach ludzi, np. jeden animator drugiego uderzy, to nie ma żadnej rozmowy, tylko natychmiastowe zwolnienie. Nad innymi sytuacjami można dyskutować. Jeśli ktoś np. zaspał i się spóźnił, to pytamy, dlaczego tak się stało. Natomiast jeśli ktoś ma 1,2 promila we krwi, to taka osoba traci możliwość pracy z nami dożywotnio – mówi Jakub Bączek.
Czytaj też: Co zrobić, żeby wakacyjna praca marzeń nie zamieniła się w koszmar?
– Zdarza się, że ktoś leci na półroczny kontrakt i na lotnisku w Turcji przypomina sobie, że potrzebny jest mu paszport. Zdarza się, że animatorzy wchodzą w intymne związki z turystami. Nie mogę tego zabronić, bo nie jestem ich ojcem ani właścicielem. Natomiast przestrzegam przed tym, żeby nie wchodzić do pokoju turysty. Jeśli już któraś z animatorek zakochała się w Jorgosie z greckiej plaży, to nie zabraniam, tylko matka, turystka z trójką dzieci nie może uważać, że ta dziewczyna przyjechała tu w innym celu niż praca z jej dziećmi. Staramy się – szczególnie w krajach arabskich – przestrzegać także kobiety, że Arabowie bywają bardzo zalotni, czarujący, prawią komplementy, przynoszą kwiaty i prezenty. Przy czym jest to nakierowane na jeden cel i szybko okazuje się, że oni są tacy mili dla każdej kolejnej dziewczyny co tydzień – zaznacza.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (1)