- Polska powinna pilnie podjąć działania, by zapobiec exodusowi Ukraińców do Niemiec. Chodzi przede wszystkim o wydłużenie ważności oświadczeń o powierzeniu wykonywania pracy osobom z Ukrainy do 12-18 miesięcy z obecnych 6 miesięcy - ocenia Michał Podulski, wiceprezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia (SAZ) i członek Pracodawców RP. Wskazuje też na inne kwestie do pilnego uregulowania.
1 marca 2020 r. Niemcy zmienili prawo migracyjne, otwierając się szerzej na pracowników z Ukrainy.
Mimo dużej popularności Polski jako kierunku migracji zarobkowej, zatrudnienie w Niemczech planuje co trzeci pracujący w Polsce obywatel Ukrainy. Na drugim miejscu uplasowały się Czechy (13 proc.), a na trzecim - Szwecja (7 proc.) - wynika z badania socjologicznego "Pracownik z Ukrainy - między Polską a Niemcami", przeprowadzonego przez EWL oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, które metodą bezpośrednich wywiadów indywidualnych przebadanych zostało 855 obywateli Ukrainy, którzy przybyli do Polski w celu podjęcia pracy.
- W związku z tym Polska powinna pilnie podjąć działania, by zapobiec exodusowi Ukraińców do naszego zachodniego sąsiada. Chodzi przede wszystkim o wydłużenie ważności oświadczeń o powierzeniu wykonywania pracy osobom z Ukrainy do 12-18 miesięcy z obecnych 6 miesięcy - uważa Michał Podulski, wiceprezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia (SAZ) i członek Pracodawców RP.
- Największą barierą w planach wyjazdu do Niemiec jest dla Ukraińców brak znajomości języka. W grupie pracowników z Ukrainy już planujących podjęcie pracy w Niemczech, jedynie 12 proc. respondentów zadeklarowało znajomość języka niemieckiego na poziomach "średni", "dobry" czy "bardzo dobry", a niemal 2/3 przyznało się, że w ogóle go nie zna - wynika z badania "Pracownik z Ukrainy - między Polską a Niemcami".
Według zebranych danych, ponad 2/3 respondentów, którzy już planują wyjazd do Niemiec, mogą zostać w Polsce, jeśli ich zarobki ulegną podwyższeniu. Niższa bariera językowa to z kolei argument dla co czwartego pracownika z Ukrainy. Bardzo istotnym atutem naszego rynku pracy jest możliwość uzyskania pozwolenia na pobyt w Polsce oraz obywatelstwa (22 proc.), a także uproszczona procedura zatrudniania cudzoziemców (17 proc.).
Czytaj też: Ukraińcy nie opuszczą Polski. Nasz kraj ma atuty, których nie ma żadne inne państwo
- Bardziej otwarty na migrantów rynek europejski będzie stanowił dużą konkurencję dla polskich firm, jednak Polska także ma kilka "asów w rękawie". Rokrocznie w naszym kraju obserwujemy wzrost wynagrodzeń, w tym wśród pracowników z Ukrainy, zaś polskim urzędom udało się zwiększyć liczbę wydanych zezwoleń na pracę. Idąc w tym kierunku, Polska będzie miała szansę powalczyć z Niemcami o pracowników ze Wschodu - uważa prezes EWL Andrzej Korkus.
Mimo dużej popularności Polski jako kierunku migracji zarobkowej, zatrudnienie w Niemczech planuje co trzeci pracujący w Polsce obywatel Ukrainy (fot. shutterstock)
Czy to wystarczy by powstrzymać Ukraińców przed ucieczką z polskiego rynku pracy? Niekoniecznie.
- Powinniśmy teraz skoncentrować się na zatrzymaniu specjalistów, którzy nauczyli się języka i zdobyli doświadczenie, ale muszą wyjechać z powodu problemów z przedłużeniem swojego pobytu - zaznacza Andrzej Korkus.
Pracownicy z Ukrainy coraz bardziej wybredni
Jednocześnie według najnowszego raportu firmy OTTO Work Force Polska średnio 72 proc. pracowników tymczasowych z Ukrainy jest zadowolonych z pracy w Polsce. To o 11 proc. mniej niż w 2018 roku.
- Spadek poziomu zadowolenia pracowników z Ukrainy nie wynika z pogorszenia się warunków pracy, ale ze zmiany ich oczekiwań. Ukraińcy oswoili się już z polskim rynkiem pracy, są bardziej świadomi możliwości, jakie daje i zwracają coraz większą uwagę na atrakcyjność ofert pracy. Interesuje ich możliwość podjęcia legalnego zatrudnienia za wyższe niż na Ukrainie wynagrodzenie, ale także dodatkowe benefity oferowane przez pracodawców, szczególnie te, które pozwolą im możliwie jak najwięcej zaoszczędzić. Najbardziej motywującymi dodatkami pozapłacowymi są prywatna opieka medyczna, dofinansowanie do posiłków w pracy oraz zniżki/rabaty do sklepów - mówi Tomasz Dudek, dyrektor zarządzający OTTO Work Force Polska.
- Kolejną kwestią, która wpływa na poziom satysfakcji pracowników z Ukrainy, są skomplikowane i długotrwałe procedury związane z zatrudnieniem w Polsce. Ich uproszczenie zdecydowanie poprawiłoby funkcjonowanie polskiego rynku pracy - dodaje Tomasz Dudek.
Konieczna zmiana przepisów
Przedsiębiorcy, organizacje pracodawców oraz samorządy apelują o pilne przyspieszenie prac nad uproszczeniem przepisów dotyczących zatrudniania cudzoziemców. To przede wszystkim zatrzymałoby odpływ Ukraińców z polskiego rynku pracy.
Michał Podulski, wiceprezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia (SAZ) - członka Pracodawców RP, wskazuje na dwie główne kwestie do pilnego uregulowania: wydłużenie ważności oświadczeń do 12 lub nawet 18 miesięcy oraz przekazanie samorządom uprawnień urzędów wojewódzkich w zakresie rozpatrywania wniosków o zezwolenie na pracę.
Czytaj też: Konieczna zmiana w zatrudnianiu cudzoziemców
- Ukraińscy pracownicy pytają pośredników o szanse na rozpoczęcie pracy za Odrą - to budzi niepokój polskich pracodawców - wskazała ekspertka Pracodawców RP ds. prawa pracy Katarzyna Siemienkiewicz.
Niepokój wzbudza także prognoza ujemnej, po raz pierwszy od 6 lat, dynamiki napływu ukraińskich pracowników na polski rynek pracy. Tylko w IV kwartale 2019 r. liczba Ukraińców ubezpieczonych w ZUS zmniejszyła się o około 20 tysięcy.
- Brak pracowników to obecnie najpoważniejszy problem polskiego rynku pracy, a zapowiedzi stworzenia polityki migracyjnej nadal pozostają wyłącznie zapowiedziami - podkreśliła Siemienkiewicz.
Obecnie polscy przedsiębiorcy wciąż muszą zmagać się z długotrwałą, zbiurokratyzowaną procedurą. Średni czas trwania uzyskiwania pozwoleń na pracę lub pobyt stały to 400 dni w województwie dolnośląskim, ponad 350 dni w pomorskim, 300 dni w lubuskim i zachodniopomorskim - wynika z danych Pracodawców RP.
KOMENTARZE (3)