Z badania przeprowadzonego przez Kantar na zlecenie Free Now, aplikacji mobilności miejskiej, wynika, że zmiany na pierwszym miejscu oczekiwanych benefitów nie ma. Nadal największa grupa pracowników oczekuje od firmy, że ta zapewni im dostęp do prywatnej opieki medycznej. Na drugim i trzecim miejscu znalazły się odpowiednio praca zdalna i właśnie dodatkowy budżet na dojazd do pracy.
Co więcej, wyniki badania pokazały kolejny trend obserwowany w firmach. 53 proc. polskich pracowników przyznaje, że zrezygnowałoby z auta służbowego na rzecz dedykowanego budżetu na współdzielone przejazdy. Oznacza to, że auto służbowe jest coraz mniej atrakcyjnym świadczeniem dla pracowników, którzy są gotowi zastąpić je bardziej zrównoważonymi i elastycznymi środkami transportu.
Podobne wnioski płyną także z raportu McKinsey & Company, który potwierdził, że aż 70 proc. pracowników biurowych jest otwartych na korzystanie z mikromobilności, np. współdzielonych hulajnóg, w codziennych dojazdach do biura.
- Zauważamy zmieniające się potrzeby pracowników, na które wpływ miała niezaprzeczalnie pandemia i przejście w tryb pracy hybrydowej - mówi Krzysztof Urban, dyrektor zarządzający Free Now w Polsce.
Podobny trend pokazały wyniki badania Manpower opisane w "Raporcie trendów 2022".
- Trendy związane z oczekiwaniami pracowników szczególnie wyraźnie odznaczają się dziś pośród zjawisk silnie wpływających na środowisko pracy. Tym, co jest szczególnie pożądane, są większa elastyczność i rozwiązania, które pomogą zadbać o własny dobrostan, a także osiągnąć większą równowagę pomiędzy pracą a życiem prywatnym - wyjaśnia Katarzyna Pączkowska, dyrektor rekrutacji stałej w Manpower.
Dopłać do dojazdu, to wrócę do pracy
Gdyby pracodawcy zdecydowali się na dedykowany budżet na przejazdy różnymi środkami współdzielonego transportu, mieliby mniejszy problem z powrotami pracowników do biur z home office. Takie rozwiązanie jest interesujące dla aż 8 na 10 polskich pracowników, 63 proc. zapytanych przez Free Now przyznaje, że taka oferta zachęciłaby ich do powrotu do pracy w biurze. A to dziś spory problem.
Z badań, jakie przeprowadził NTT Ltd., globalny dostawca technologii i rozwiązań biznesowych, wynika, że pracodawcy i pracownicy mają zupełnie odmienną wizję dotyczącą przyszłości pracy. Dane pokazują, iż w sytuacji, gdy pracownicy mają do wyboru możliwość wykonywania pracy zdalnej z domu, pracy w systemie hybrydowym lub stacjonarnym, to opinie dość mocno się różnią.
Czytaj więcej: Praca zdalna w Polsce to "rozwiązanie przejściowe"
Dany model wybiera odpowiednio 30 proc., 30 proc. i 39 proc. pracowników, a najważniejsze, że wynik ten jest sprzeczny z przekonaniem wyrażanym przez aż 79 proc. organizacji, które są zdania, że pracownicy preferują pracę w trybie stacjonarnym.
Blisko trzy czwarte firm (74,8 proc.) oczekuje, że pracownicy będą wykonywać pracę z biura co najmniej przez połowę tygodnia. Tylko jedna piąta (21,2 proc.) jest zdania, że pracownicy mogą pracować zdalnie przez większą część tygodnia.
O tym, że powroty do biura mogą być ciężkie, świadczą również wyniki badania Pracuj.pl. 86 proc. Polaków pracujących zdalnie lub hybrydowo, przepytanych przez portal z ofertami pracy, deklaruje, że także w przyszłości chce wykonywać obowiązki w tych modelach. Ci, którzy do tej pory nie mieli okazji pracować w takiej formie, w przyszłości chcieliby mieć możliwość bardziej elastycznej pracy.
Paliwowe L4. Problem z cenami benzyny
Rekordowe ceny paliw na stacjach benzynowych - są regiony, gdzie cena za litr popularnej 95 dobija do 8 zł, a 98 już dawno przekroczyła ten próg - powodują chęć pobierania fikcyjnych „L4” wśród pracowników dojeżdżających do pracy samochodami. Jak tłumaczy Mikołaj Zając, prezes Conperio, firmy doradczej zajmującej się problematyką absencji chorobowej, sytuacja gospodarcza w kraju, w tym rosnące ceny paliw, wpływa na wzrost tzw. absencji chorobowej kalkulowanej.
Czytaj więcej: Dodatkowy urlop, nowości w zasiłkach. Czeka nas tsunami zmian w przepisach
Po prostu praca w wielu przypadkach nie będzie się opłacała, ponieważ pieniądze, które pracownik mógłby wypracować lub utracić względem chorobowego, wydałby na paliwo.
- Pracownicy pobierają L4, choć w rzeczywistości nie są chorzy - chcą po prostu ulżyć swoim portfelom. Wychodzą z założenia, że kiedy dojeżdża się do pracy np. 50 kilometrów w jedną stronę samochodem, żadną stratą jest dostać 80 proc. wypłaty za dni na zwolnieniu chorobowym. Mogą w tym czasie zająć się czymś innym, m.in. pracą dorywczą lub po prostu odpoczywają i nie muszą kupować paliwa - mówi Mikołaj Zając.
KOMENTARZE (0)