- Mimo że już wiele razy słyszeliśmy o ostatniej zmianie czasu, kolejna właśnie nadeszła. W ten weekend zmieniamy czas z zimowego na letni. Śpimy godzinę krócej.
- W Polsce od tego rozwiązania chce odejść aż 88 proc. przedsiębiorców, na forum europejskim 84 proc. społeczeństwa.
- Główny powód przez który wprowadzono zmiany czasu, to efektywniejsze zarządzanie światłem i oszczędność prądu. Jednak przeciwnicy mówią, że minusów jest zdecydowanie więcej.
Jeśli uważacie, że pracownicy, którzy w ten weekend będą na nocnej zmianie, są szczęściarzami, poniekąd macie rację. Podczas zmiany z czasu zimowego na letni, kiedy śpimy godzinę krócej, również godzinę krócej pracujemy i tym samym nie wypracowujemy pełnego wymiaru godzin.
Mimo to pracującym na nocnej zmianie podczas zmiany czasu z zimowego na letni należy wypłacić wynagrodzenie również za godzinę nieprzepracowaną z powodu przesunięcia czasu. Nieprzepracowana godzina to bowiem nie efekt braku gotowości pracownika do pracy, ale zmiany czasu. Pracownicy nie mają zatem możliwości wypracowania dobowego wymiaru czasu pracy.
Za godzinę nieprzepracowaną z powodu przesunięcia czasu nie przysługuje natomiast dodatek nocny.
Po co nam czas letni i zimowy?
Najczęściej powtarzanym argumentem za zmianą czasu jest oszczędność energii, która ma wynikać z efektywnego wykorzystania światła dziennego latem i zimą.
Czas letni powoduje, że poranki są ciemniejsze, ale za to popołudniami możemy dużej korzystać z naturalnego światła.
Na stronie Głównego Urzędu Miar (odpowiedzialnego za czas urzędowy w Polsce) możemy przeczytać, że letni czas ma więcej plusów niż tylko oszczędność na prądzie. To też dodatkowe dochody w turystyce i rekreacji i korzyści dla innych sektorów związane z możliwym wcześniejszym rozpoczęciem pracy (branża budowlana, gospodarstwa rolne). Może też wypływać na mniejszą liczbę wypadków wieczorem, szczególnie z udziałem pieszych i rowerzystów.
Dłuższe dni mogą mogą zwiększać aktywność ruchową i rekreację na świeżym powietrzu, przez co letni czas może pozytywnie wpłynąć na nasze zdrowie.
Czas zimowy oznacza z kolei, że budząc się do pracy będziemy mieli jasno za oknem, natomiast zmierzch zastanie nas szybciej, przez co której będziemy mogli korzystać ze światła naturalnego.
Czytaj więcej: Urlopy bez limitu w Polsce już działają. Bierzesz tyle wolnego, ile chcesz
Jakie argumenty mają przeciwnicy zmiany czasu? Również przywołują się na kwestie zdrowotne. Zamieszanie z czasem może rozregulować nasz organizm i spowodować, że przez kilka dni będziemy zmęczeni, rozkojarzeni, poirytowani - po prostu nie do życia.
Zmiana czasu wprowadza również ogromne zamieszanie w wielu firmach. Najlepszym przykładem są firmy transportowe, które muszą działać zgodnie z rozkładem jazdy, a co kiedy w sekundę ucieknie lub przybędzie godzina? Gdy czasu przybywa, pociągi po prostu stoją przez godzinę na trasie. Ale kiedy go ubywa, można powiedzieć, że na pstryknięcie palcem zyskują godzinne opóźnienie.
Z kolei niektóre banki chcąc uniknąć potencjalnych problemów z działaniem systemu informatycznego wolą całkowicie zablokować swoje usługi na jedną noc niż potem rozwiązywać problemy wynikłe po zmianie czasu.
Argumenty nie na XXI wiek
Zdaniem ekonomisty dr. Bartłomieja J. Gabrysia z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach korzyści ze zmiany czasu są jednak pozorne.
Jak zaznacza, efektywność energetyczna, podawana przez wiele lat jako wiodący argument jest dzisiaj praktycznie niezauważalna. Zmiana trybu pracy, znacząco różna od tego stosowanego w początkach zmiany czasu, sprawia, że stopień uzależnienia od światła dziennego jest praktycznie niezauważalny.
- Dodatkowo nastąpiła istotna zmiana profilu gospodarek wielu krajów, z produkcji w stronę usług. Zmiany w obciążeniu sieci energetycznej, jak pokazały to analizy PSE SA w Polsce, nie są dziś zauważalne. Mówiąc wprost, brak związku przyczynowo-skutkowego między zmianą czasu a obciążeniem sieci wynikającym ze zmiany naszych zachowań. Kwestia zmiany czasu przekłada się dziś głównie na nasz komfort psychofizyczny, i to on dziś stanowi znaczący koszt - komentuje ekonomista z UE w Katowicach.
Zauważa też, że warto pamiętać także o kosztach dla rolnictwa. - Trudno przekonać zwierzęta, że ich pora karmienia nagle się zmieniła, np. krowy niekoniecznie dadzą się przekonać do nowej pory dojenia tylko dlatego, że zmieniła się godzina odbioru mleka. Choć radzimy sobie coraz lepiej z innymi kosztami zmiany czasu, to warto pamiętać o ich istnieniu. Dotyczą logistyki, przepływu ludzi i dóbr, kosztów wynagrodzenia dla pracowników w związku ze zmianą czasu, dostępności do gotówki związanej z ograniczonym dostępem do bankomatów - wymienia.
Zdaniem ekonomisty koszty dla naszego zdrowia są wyraźniej widoczne podczas zmiany marcowej. Wtedy zauważa się większą liczbę zawałów, udarów czy wypadkowości wszędzie tam, gdzie pełna koncentracja na wykonywanej pracy jest niezbędna, np. w transporcie samochodowym.
Zmiana czasu wpływa w dość dużym stopniu na efektywność pracowników. Nasz zegar biologiczny najzwyczajniej w świecie buntuje się przeciwko zmianom. Część osób potrzebuje nawet tygodnia, by dojść do siebie, w tym czasie są rozdrażnione i mniej skupione, a tym samym mniej wydajne.
Uciążliwa zmiana czasu
Polskich przedsiębiorców o opinię na temat zmian czasu w ubiegłym roku zapytał BCC. Ponad 88 proc. przedsiębiorców uznało zmianę czasu za nieuzasadnioną. Taki sam procent badanych pozytywnie ocenił odstąpienie od konieczności dwukrotnego przestawiania zegarków każdego roku - większość jest za pozostaniem przy czasie letnim.
Natomiast 87 proc. przedsiębiorców wskazało, że zmiana czasu nie przynosi firmom oszczędności w postaci zmniejszenia zużycia energii elektrycznej.
W ocenie ankietowanych zmiana czasu najbardziej daje się we znaki branży logistycznej, transportowej, budowlanej, hotelarskiej, motoryzacyjnej, obróbki cieplnej. Ponadto szczególnie uciążliwa jest wszędzie tam, gdzie działalność gospodarcza jest prowadzona całodobowo, a „istotne utrudnienia” powoduje też “w działalności prowadzonej na skalę międzynarodową”.
Kiedy koniec ze zmianą czasu
W Polsce zmiana czasu wprowadzona została w okresie międzywojennym, następnie w latach 1946-1949 i 1957-1964, a od 1977 r. funkcjonuje nieprzerwanie. Jednak od czasu akcesji do Unii Europejskiej, krajowe regulacje dotyczące wprowadzania i odwoływania czasu letniego są spójne z przepisami unijnymi.
Od lat jednak nie słabnie dyskusja nad sensem utrzymania podziału na czas letni i zimowy. W ubiegłym roku w Europie mieliśmy zmieniać czas po raz ostatni. W przeprowadzonej kilka lat wcześniej przez UE ankiecie za odejściem od podziału na czas letni i zimowy opowiedziało się 84 proc. mieszkańców Unii Europejskiej (zapytano 4,6 mln mieszkańców UE). Taki wynik spowodował, że o likwidacji zmiany czasu przestano wyłącznie mówić, a zaczęto działać. W 2019 r. Parlament Europejski zatwierdził plan zniesienia zmiany czasu w państwach UE. Po raz ostatni, mieliśmy zmieniać czas w 2021 r.
Czytaj więcej: Rząd wraca do starego pomysłu. Pracodawca zapłaci więcej, a pracownik otrzyma mniej
Wprowadzenie planu KE w życie blokuje jednak Rada Unii Europejskiej (przedstawiciele wszystkich krajów członkowskich). Kwestia została zamrożona, a sama rada zażądała od KE przeprowadzenia oceny wpływu na gospodarki unijne, zanim poszczególne kraje miałyby się zgodzić na zmiany w regulacjach. Tym samym zegarki przestawiamy nadal.
Wiadomo też, że w najbliższych latach nasz rząd nie planuje ujednolicić czasu. W listopadzie ubiegłego roku Rada Ministrów opublikowała rozporządzenie w sprawie wprowadzenia i odwołania czasu letniego środkowoeuropejskiego w latach 2022–2026. Podano w nim terminy zmian czasu na najbliższe pięć lat.
Natomiast w 2014 r. na stałe na czas zimowy przeszła Rosja. Dziś obowiązek przesuwania wskazówek zegara dotyczy mieszkańców około 70 krajów na świecie.
Po drugiej stronie oceanu, Senat USA podjął właśnie decyzję aby zrezygnować ze zmiany czasu i aby czas letni obowiązywał ciągle od 2023 roku. Jest to decyzja, które wymaga dalszego procedowania w Izbie Reprezentantów, a później podpisu prezydenta.
- W perspektywie europejskiej, warto jednak pamiętać, aby wybór dotyczący zmiany i pozostania w jednym z „czasów" nie stał się problemem w przyszłości. Państwa mogą samodzielnie wybrać czas przy którym chcą pozostać. Bez porozumienia między nimi może się okazać, że wiele z nich dokonana odmiennego wyboru, a my podróżując będziemy majstrować przy zegarach wielokrotnie. Warto o tym pamiętać, by tym razem brak zmiany czasu, nie stał się problemem w chwili przekraczania granic - podsumowuje ekspert Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)