W Hiszpanii grupa aktywistów lobbuje na rzecz powołania związku zawodowego prostytutek. Spotykają się z ostrą krytyką. O sprawie wypowiedział się premier Pedro Sánchez.

- Lobbujący organizują spotkania i wystąpienia na uniwersytetach w Hiszpanii. Jedno takie zgromadzenie w Barcelonie doczekało się głośnego sprzeciwu.
- Premier kraju Pedro Sánchez uważa próbę powołania związku za błąd. Krytykuje pomysłodawców. Ci walczyli o swoje, z mieszanym skutkiem w ministerstwie pracy a obecnie w sądzie konstytucyjnym Hiszpanii.
- Szacuje się, że w Hiszpanii w tym najstarszym zawodzie pracuje 400 tysięcy osób.
Organizacja, która chce powołania związku zawodowego prostytutek, nazywa się Organización de Trabajadoras Sexuales.
Lobbing związany z powołaniem związku zawodowego prostytutek odbywa się w niecodziennych warunkach. Część aktywności osób próbujących powołać związek jest realizowana na uniwersytetach. Jedna z takich akcji miała miejsce w listopadzie w Barcelonie. Obecność lobbujących w murach uczelni spotkała się z ostrą reakcją części studentów, którzy zorganizowali manifestację. Jak relacjonują hiszpańskie media, wykrzykiwano hasła o prostytucji nawiązując do niewolnictwa. Nie pozwolono dojść do głosu lobbującym a całe zajście trwało około 30 minut.
Manifestacje organizują zwłaszcza środowiska lewicowe i feministyczne, walczące o prawa kobiet. W ich ocenie prostytucja to wykorzystywanie, na które nie może być społecznego i państwowego przyzwolenia.
Premier Pedro Sánchez niedawno wypowiedział się w temacie. Jednoznacznie skrytykował organizację. Stwierdził, że sprawa regulacji prostytucji w Hiszpanii będzie musiała wrócić na Radę Ministrów. Nie wykluczył, że wprowadzi kary dla osób korzystających z usług prostytuujących się. Sánchez jest zdeklarowanym... feministą.

Hiszpania nie jest krajem, w którym prostytucja jest zakazana, jak na przykład w Szwecji. Obecnie obowiązujące regulacje karzą tam za czerpanie korzyści ze sprzedaży usług seksualnych. Prostytutka nie jest karana za samo świadczenie usług. Jednak sexbiznes w Hiszpanii często działa na pograniczu prawa. Winni sutenerstwa, np. właściciele klubów nocnych ukrywają zyski z prostytucji pod przykrywką legalnych dyskotek i innych miejsc nocnych spotkań, czy zabaw.


KOMENTARZE (0)