Okres pandemii to czas żniw także dla cyberprzestępców. Wejście w tryb pracy zdalnej zwiększyło popularność cyberataków – a na to zdecydowana większość polskich firm nie jest przygotowana.
Według raportu Tessian (amerykańsko-brytyjska firma zajmująca się cyberbezpieczeństwem) ponad połowa specjalistów IT twierdzi, że praca zdalna zmniejszyła czujność pracowników w zakresie bezpieczeństwa i wprowadziła złe nawyki w sieci.
– Intruzi prowadzą kampanię w każdym sektorze gospodarki. Ofiara nie musi być bankiem czy przedsiębiorstwem międzynarodowym – Twierdzi Dominik Węglarz, ekspert z Altkom Akademii. Jak podkreśla, wielkim błędem jest traktowanie cyberbezpieczeństwa jako sprawy działu IT – Atak najczęściej zaczyna się od najsłabszego ogniwa czyli od pracownika nietechnicznego – dodaje ekspert.
55 proc. firm w Polsce ocenia, że podczas pandemii wzrosło ryzyko wystąpienia cyberataków. Co więcej, aż 64 proc. firm odnotowało przynajmniej jeden taki incydent w 2020 r.
Najbardziej niepokojące jest jednak to, że tylko 25 proc. firm na polskim rynku zwiększyło wydatki na bezpieczeństwo, bagatelizując ryzyko cyberataków.
– Najbardziej zagrożone na ataki są małe i średnie firmy, które mają olbrzymie braki w zabezpieczeniach przed cyberatakami. Mimo, że większe przedsiębiorstwa są zazwyczaj w pełni świadome zagrożenia przed hakerami, to również tam zdarzają się niedociągnięcia i błędy – podkreśla Węglarz.
W szczytowym momencie pandemii w 2020 r. firma Barracuda Networks zajmująca się bezpieczeństwem sieci odnotowała aż 667-proc. wzrost liczby złośliwych wiadomości phishingowych. W tamtym czasie Google poinformowało również, że codziennie blokowało ponad 100 milionów wiadomości phishingowych, m.in. w których firmy rzekomo informowały swoich pracowników o aktualnościach związanych z koronawirusem.


KOMENTARZE (0)