Przemysław Kondratowicz ma 41 lat. Od urodzenia cierpi na porażenie mózgowe i napięcia mięśniowe, które ciężko opanować. Porusza się na wózku inwalidzkim i, mimo choroby wozi elektrycznym meleksem turystów wokół malborskiego zamku. Niedawno, przy pomocy nosa napisał książkę.

- Przemysław Kondratowicz przez chorobę ma problemy z mówieniem.
- Potrafi za to swoje myśli przelać na klawiaturę komputera przy pomocy nosa.
- Tak powstała, niedawno wydana przez starostwo malborskie, książka zatytułowana "Pod napięciem. Historia prosto spod nosa, która nie powinna się zdarzyć".
"Zdecydowałem się na napisanie książki, z powodu braku satysfakcjonującej mnie stałej pracy" - przekazał Przemysław Kondratowicz korespondentowi PAP, za pośrednictwem komunikatora.
Dodał, że książka jest o cudzych błędach, za które on i jego rodzina ponoszą konsekwencję przez ponad 40 lat. "Książka traktuje także o niemożności mojej samorealizacji z powodu życia +pod napięciem+".
Mama Przemysława, Iwona Kondratowicz powiedziała, że jej syn od urodzenia cierpi na porażenie mózgowe. "Ma także wysoką spastyczność, czyli napięcie mięśniowe, które bardzo ciężko opanować" - wyjaśniła. Dodała, że Przemek po domu porusza się na kolanach i na wózku inwalidzkim. "Na wszystko znajduje sposób, nawet na ubieranie się" - dodała.
Przemek - jak twierdzi jego ojciec, Stanisław Kondratowicz - jest pogodnym optymistą, niezwykle konsekwentnym, upartym i cierpliwym. Te cechy charakteru pozwoliły mu, mimo przeciwności, ukończyć szkołę średnią i studia na Uniwersytecie Gdańskim.
"Na egzaminie maturalnym, który zdawał w swojej szkole w II Liceum Ogólnokształcącego w Malborku musiał dyktować nauczycielom wypracowanie i odpowiedzi" - wspominała mama Przemysława. Ojciec dodawał, że ich syn od zawsze lubił się uczyć i "pochłaniał książki".
"Chciał zdawać na biologię, ale nie mógł bo nie ma sprawnych rąk" - mówił Stanisław Kondratowicz. Później Przemek próbował dostać się na socjologię ale zabrakło mu punktów. Dostał się na politologię. Ojciec Przemka powiedział, że w 2005 r., kiedy jego syn rozpoczynał pięcioletnie magisterskie studia nie wszystkim się to spodobało. "Był taki jeden profesor, który powiedział, że nie chce mojego syna na studiach. Nawet jeden z egzaminów zorganizował mu na czwartym piętrze w budynku bez windy" - dodaje z rozżaleniem.
Po ukończonej edukacji i uzyskaniu tytułu magistra Przemek postanowił zająć się dziennikarstwem społecznym. Swoje teksty publikował na blogu. Próbował również pisać do portali i gazet. Mama Przemka powiedziała, że jego starania "były lekceważone przez wszystkie instytucje do których się zwracał", więc poradziła mu, żeby napisał książkę.

KOMENTARZE (0)