- Lektura na urlop musi spełniać jedno fundamentalne kryterium – pozwolić odpocząć głowie od codzienności - przekonuje Katarzyna Zdrojewska, kierownik działu aplikacji w Grupie CIECH. Jak dodaje, na urlop zawsze zabiera zdigitalizowaną bibliotekę z zapasem kilku tytułów.
- Trzymam się zasady, że dobra dla mnie książka to taka, którą chcę czytać dalej po pierwszych pięciu stronach. W moim zestawie przeważają kryminały i thillery – pozwalają utrzymać koncentrację na rozwikłaniu zagadkowej fabuły i nie dają wracać myślami do pozostawionych w pracy zadań - zdradza. Na liście polecanych przez nią książek, które warto przeczytać podczas urlopu znajdziemy B.A. Paris „Za zamkniętymi drzwiami”, „Tańczącego trumniarza” Jeffery'ego Deavera oraz „18 stopni poniżej zera” autorstwa Stefan Ahnhem.
Z kolei Andrzej Popadiuk, prezes Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menedżerów, po wakacyjne lektury sięga jeszcze przed wyjazdem. - Naszą rodzinną pasją są podróże. Staramy się dowiedzieć jak najwięcej o odwiedzanych miejscach, poznać historię, zwyczaje mieszkańców, lokalną kuchnię. Chłoniemy więc wszystkie materiały dotyczące szlaku wyprawy i miejsc pobytu. Przewodniki i informatory turystyczne – zarówno w formie cyfrowej i papierowej – towarzyszą nam oczywiście także podczas podróży - opowiada.
Książkowe upodobania zdradziła również Ewa Sowińska, partner ESO Audit. Jak przyznaje, na wakacje wybiera krótkie formy. Stawia na lekturę, która ją rozwija, ale nie pod względem zawodowym – jako biegłą rewidentkę czy zarządzającą firmą, tylko osobiście – jako człowieka, w wielu różnych aspektach.
- Szukam książek, które prowokują do stawiania sobie pytań, poszerzają i pogłębiają spojrzenie na drugiego człowieka i świat. Do moich ulubionych autorów należy Wojciech Eichelberger. Polecam pozycje jego autorstwa: „Kobieta bez winy i wstydu” czy „Pomóż sobie, daj odetchnąć światu”, a także zbiory przeprowadzonych z nim przez Renatę Dziurdzikowską wywiadów: „Zatrzymaj się” i „Co z tym światem?”. W tym roku z chęcią przeczytała „W poszukiwaniu mistrzów życia. Rozmowy o duchowości” Tomasza Bartosia, Wojciecha Eichelbergera i Wojciecha Szczawińskiego.
- To fascynujące rozmowy chrześcijańskiego teologa, buddysty i agnostyka. Choć wymienione pozycje nie wiążą się bezpośrednio z moją pracą, są dla mnie inspiracją podczas przygotowań do moderowania paneli dyskusyjnych w ramach konferencji z cyklu Open Eyes Economy - wyjaśnia.
Katarzyna Romantowska-Jaskólska, dyrektor zarządzająca w Damen Engineering Gdańsk przyznaje, że kiedy rozpoczyna "konsumpcję wolnego czasu" sięga po absolutnie niewymagającą beletrystykę.
- W tym roku wpadała mi w oko w eBookstore okładka książki „Projekt Rosie” napisanej przez Nowozelandczyka Graeme’a Simsona. Szukałam niewymagającej, ale ciekawej lektury i trafiła mi się jedyna w swoim rodzaju komedia romantyczna. Sięgnęłam też po szkolną nagrodę mojej córki – „Świat Zofii” Josteina Gaardera. Nie sądziłam, że książka dla nastolatków pozwoli mi zajrzeć w głąb własnej duszy. Na koniec urlopu zostawiłam pozycję biznesową „Umysł Lidera” Frederike Fabritujsa. To wartościowa pozycja, która w łagodny sposób pozwoliła mi przestawić się z powrotem na zawodowe tory - opowiada o swoich wyborach.
- Niektórzy traktują urlop jako czas, w którym mogą spojrzeć na sprawy zawodowe z lotu ptaka. Sprzyja temu lektura niezwiązana z pracą. Dzięki niej można przenieść się w inny świat, „wyzerować” umysł. Paradoksalnie, gdy nie myślimy intensywnie o problemach i ich rozwiązaniach, takie rozwiązania często same wpadają do głowy. Tym, którzy dzięki lekturze chcą wejść w inny świat, polecam książkę „Ostatni pilot myśliwca” Jerzego Główczewskiego, autobiograficzną opowieść o burzliwych dziejach przedwojennego polskiego inteligenta, pilota myśliwca, podczas II wojny światowej walczącego w Polskich Siłach Powietrznych na Zachodzie - mówi z kolei Michał Komorowski, zastępca dyrektora i kierownik działu ekonomicznego Gdańskiej Infrastruktury Wodociągowo-Kanalizacyjnej.
Natalia Budzińska, dyrektor ds. produkcji i prokurent w Voestalpine Signaling Sopot przyznaje, że na urlop zabiera zazwyczaj lektury powiązane ze sprawami zawodowymi, stara się jednak wybierać takie pozycje, które nie są przeładowane treścią ciężkiego, technicznego kalibru.
- W zeszłym roku były to: „The Goal” E.M. Goldratta – powieść przemycająca wątki doskonalenia produkcji oraz „DNA Innowatora” – opisująca praktyki ludzi biznesu. W tym roku pojechała ze mną na urlop „Toyota KATA” Mike’a Rothera, również związana ze światem produkcji. Jeśli planujemy z mężem mniej aktywny wypoczynek, zabieramy dodatkową pozycję, uzupełniającą naszą wiedzę z zakresu kompetencji miękkich. Ostatnio były to: „Liderzy jedzą na końcu”, której autorem jest Simon Sinek i „Getting Things Done, czyli sztuka bezstresowej efektywności” Davida Allena - opowiada.
- Wakacje to przygoda i tak też traktuję wakacyjne lektury. Na urlopie daję się zaskoczyć i… czytam tylko książki, które znajdę w lotniskowych sklepach w dziale obcojęzycznym lub te, pozostawione przez innych turystów w wynajmowanych domach czy apartamentach. Są to przeważnie romanse i kryminały – lekkie w czytaniu, ale za to po angielsku lub niemiecku, więc pozwalają mi doskonalić języki. Uczę się hiszpańskiego i mam nadzieję, że niedługo będę sięgać również po książki w tym języku - zdradza swój przepis na wakacyjną lekturę Katarzyna Zdeb-Czupryn, członek zarządu HK Finance.
KOMENTARZE (1)