Raport Najwyższej Izby Kontroli nie pozostawia złudzeń - ponad 22 tysięcy urzędników w 356 Urzędach Pracy (UP) osiąga efektywność aktywizacji bezrobotnych na poziomie od 0,7 do 3,8 proc. Za skutecznie „zaktywizowaną” osobę NIK uznaje bowiem dopiero takiego pracownika, który w co najmniej rok po odbytych stażach czy szkoleniach wciąż ma pracę.
- Nie ma bezrobocia. Dlatego nie ma sensu wydawać 4 miliardów rocznie na utrzymanie UP. Jednak statystyki mówią co innego. Bezrobocie oscyluje w okolicach 8 proc. To dwa razy więcej niż uznawany za zdrowy dla gospodarki poziom w granicach 4 – 5 proc. Te 4 proc. to milionowa rzesza rąk do pracy - mówił w rozmowie z WP Money wiceszef klubu parlamentarnego Kukiz’15 Marek Jakubiak.
Jerzy Kędziora, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Chorzowie, przewodniczący Konwentu Dyrektorów Powiatowych Urzędów Pracy Województwa Śląskiego twierdzi, że problem jest bardziej złożony – brakuje odpowiednich osób do pracy.
- Choć mamy nadwyżkę ofert pracy, trudno znaleźć pracowników. Najbardziej mobilne osoby pracę już mają albo wyjechały za granicę. Kolejna grupa osób rejestruje się tylko z powodu świadczeń społecznych – wskazuje.
Dla innych pobieranie zasiłków społecznych jest bardziej opłacalne niż praca. - W jednym ze śląskich miast mieszka rodzina, która korzysta z pomocy opieki społecznej. Co miesiąc dostaje 2,8-3 tys. zł netto w ramach wsparcia. Gdy zaproponowano im pracę za 1850 zł brutto, urzędnicy zostali wykpieni – komentuje Kędziora.
Nowy model komunikacji
Dziś Urzędy Pracy inwestują dużo energii i i pieniędzy w podnoszenie kompetencji swoich podopiecznych. I słusznie, bo te owszem są ważne, ale jak z nich korzyść, jeśli pracodawcy o nich nie usłyszą. Bo bezrobotny często nie wie, jak pracy szukać. Nie wie też jakich informacji szuka pracodawca i jak skutecznie do niego dotrzeć.
Co prawda urzędy udzielają szerokiego wsparcia w przygotowaniu CV. Ale co dalej? Zresztą dla prostszych profesji, czy osób bez doświadczenia, CV nie ma takiego znaczenia, jak szybki kontakt z pracodawcą i przedstawienie swojej – pracownika – oferty.
- Nasze analizy rynku pracy pokazują coraz dobitniej, że zmienia się model komunikacji na linii pracownik – pracodawca. Kartki czy ogłoszenia, choć wciąż obecne, to jednak coraz mniej efektywne. Zwłaszcza w przypadku prac czasowych, czy pojedynczych zleceń, czyli tam, gdzie bezrobotny mógłby postawić pierwsze kroki w powrocie na rynek pracy, czy zdobyć doświadczenie w nowej profesji. Tu pracodawcy oczekują szybkiego kontaktu. Już nawet nie mail, ale smartfon są podstawowym narzędziem komunikacji – przekonuje Marcin Fiedziukiewicz, twórca aplikacji rekrutacyjnej Jobsquare.
Trend ten potwierdzili również HR-owcy biorący udział w debacie podczas Silesia HR Trends w Katowicach. Ich zdaniem nowoczesna technologia ma ogromny wpływ na proces rekrutacji. Ogłoszenia odchodzą do lamusa, a ich miejsce zajmują oferty pracy w internecie. LinkedIn i GoldenLine to naturalne środowisko w mediach społecznościowych, w których firmy poszukują pracowników. W rekrutacyjną siłę rosną również inne serwisy. Przykładowo Facebook testuje obecnie również nowe rozwiązanie, które ma pomóc firmom szybko znaleźć pracowników.
- Obserwując jak Facebook staje się coraz bardziej sprzedażowym kanałem, myślę że prędzej czy później pojawią się w nim także ogłoszenia o pracę. Obecnie liczy się szybkość przebiegu informacji – tłumaczy Agata Hagno, prezes DPM.
Gdy pracodawcy szukają pracownika w sieci albo za pomocą smartfona, urzędy wywieszają ogłoszenia w szklanych gablotach. A tam z reguły trafiają oferty, które pracodawca umieścić musi. Bo taki ma ustawowy obowiązek.
Czas na zmiany
Poseł Jakubiak mówi wprost: likwidować Urzędy Pracy. W budżecie zostanie 4 mld złotych. Ale zostanie też 8 proc. bezrobotnych. Taka kalkulacja wydaje się wątpliwa, gdy gospodarka dramatycznie potrzebuje nowych rąk do pracy. Wiedzą o tym także co bardziej zaradni bezrobotni. Pobieranie zasiłku nie przeszkadza im sięgać po dodatkowe zajęcia. Jak wynika z przeprowadzonego przez pracownię SW Research na zlecenie aplikacji rekrutacyjnej Jobsquare badania, nawet 79 proc. Polaków dorabia. W tej grupie blisko 4 proc. stanowią bezrobotni (badanie nie zawierało pytania czy dorabiają legalnie czy nie).
Ta statystyka może potwierdzać, że dziś bezrobotny potrzebuje wiedzy jak szukać pracy i kontaktu z pracodawcą. Ale wiedza ta nie może kończyć się na przygotowaniu CV. Zresztą doniesienia prasowe pokazują, że niektóre urzędy mimo dobrych intencji, czasem nie trafiają w potrzeby bezrobotnych. Jakiś czas temu jeden z urzędów zorganizował szkolenie z tworzenia video CV dla murarzy czy sprzedawczyń. Sęk w tym, że żadna firma zajmująca się budowlanką nie oczekuje oferty od pracownika w takiej formie. To co może być cenne dla kreatywnych profesji, jak grafik, trener personalny czy specjalista ds. reklamy, ale nie sprawdza się w prostych zawodach.
Niewątpliwie urzędy pracy powinny się zmienić. Być może powinny czerpać inspirację z pośredniaków na Wyspach, które działają na innych zasadach.
- W Anglii nawet nazwa urzędów pracy jest przyjaźniejsza – Job Centre, ale i sposób funkcjonowania jest inny. Urzędy te są wsparciem dla agencji zatrudnienia, służą im pomocą, współpracują ściśle z agencjami, na których to barkach leży przede wszystkim pozyskiwanie pracowników na zgłaszane ofert pracy. U nas mamy do czynienia bardziej z konkurencją agencji i urzędów pracy – mówi Marcin Nowak, dyrektor zarządzający Centrum Operacyjnym Capgemini Polska w Katowicach, członek założyciel ABSL.
Od serwisów internetowych do rekrutacji 3.0
Jak pokazują badania Jobsquare niezależnie od miejsca zamieszkania i rodzaju profesji, pracownicy w poszukiwaniu pracy najczęściej korzystają z serwisów internetowych. Ale internetowe serwisy rekrutacyjne też mają swoje ograniczenia. Od pracownika wymagają rozsyłania pojedynczych ofert, nierzadko do dziesiątków pracodawców. Z kolei pracodawcy muszą zmagać się z kolekcjonowaniem i selekcją setek CV, stałym monitoringiem skrzynki. Zwłaszcza dla małych podmiotów, nie posiadających oddzielnego działu HR, to duże obciążenie.
Stąd coraz większa popularność narzędzi i aplikacji rekrutacyjnych. Dziś smartfon posiada większość Polaków, a wśród osób przed 26 rokiem życia dostęp do tego urządzenia deklaruje nawet 90 proc. Rekrutację za pomocą smartfona, z uwagi na jej mobilny charakter, nazywaną przez specjalistów coraz częściej rekrutacją 3.0, z powodzeniem wykorzystuje stale rosnąca grupa pracodawców. Tylko aplikacja Jobsquare w ostatnich miesiącach doczekała się ponad 50 tys. nowych pobrań i instalacji. Korzystają z niej małe restauracje, i te większe jak KFC czy McDonald’s. Wiele sklepów sieci Żabka, czy Carrefour.
Z pewnością urzędy szkolą pracowników w zawodach, w których popyt na ręce do pracy nie tylko nie słabnie, ale wciąż rośnie. A gdyby tak dodać do tego szkolenie z nowoczesnych form rekrutacji, zwłaszcza tych w duchu 3.0, może poseł Jakubiak nie miałby argumentu, że te 4 mld zł rocznie na urzędy pracy przynoszą wątpliwe korzyści bezrobotnym.
– A każdy bezrobotny zamiast bezradnego wpatrywania się w ogłoszeniową gablotę, po prostu sięgnąłby do swojej przenośnej, komórkowej agencji pracy, wysyłając jednym ruchem palca komunikat potencjalnym pracodawcom „nabyłem nowych kompetencji, jestem gotów do pracy” – przekonuje Marcin Fiedziukiewicz.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (5)