Pracy jest dużo i starczy dla każdego - ocenił marszałek Senatu Stanisław Karczewski odnosząc się do decyzji Mateusza Morawieckiego o pozostawieniu w kancelarii m.in. Beaty Kempy.

• To naturalne, że szef rządu chce korzystać z doświadczeń wcześniej zatrudnionych pracowników w KPRM - powiedział Karczewski.
• To są decyzje pana premiera, on jest nowym szefem rządu i dobiera sobie współpracowników - zaznaczył.
• Wszyscy znajdą swoje miejsce w biało-czerwonej drużynie - dodał.
Morawiecki poinformował jednocześnie, że dotychczasowa szefowa KPRM Beata Kempa pozostaje w składzie rządu i w KPRM w randze sekretarza stanu. W Kancelarii pozostanie też, jako podsekretarz stanu, b. rzecznik rządu Rafał Bochenek.
Podczas wtorkowej (19 grudnia) konferencji prasowej marszałek Senatu był pytany czy nie przeszkadza mu, że Kempa i Bochenek pozostaną w KPRM, co będzie generować dodatkowe koszty i rozrost administracji.
"To są decyzje pana premiera, on jest nowym szefem rządu i dobiera sobie współpracowników. Jeśli chce korzystać z doświadczeń, umiejętności wcześniej zatrudnionych pracowników, to jest to zupełnie naturalne i oczywiste" - odparł Karczewski.
Czytaj też: Kiedy zmiany w rządzie? Jest data
"Wszyscy znajdą swoje miejsce w biało-czerwonej drużynie, i ci którzy znaleźli się i znajdą się w rządzie, ale też ci którzy są poza rządem. Jest wiele miejsc do pracy, wiele zdań do pracy więc każdy z nas, członków biało-czerwonej drużyny znajdzie swoje miejsce i znajduje swoje miejsce. Pracy jest dużo i starczy dla każdego" - dodał.
Karczewski nie krył też zadowolenia, że do PiS przychodzi coraz więcej polityków. Wskazał tu na dwóch b. senatorów PO Andrzeja Misiołka i Leszka Piechotę, którzy zgłosili akces do przystąpienia do klubu PiS.
"Bardzo mnie to cieszy, bo widać, że PO traci poparcie, nie tylko społeczne, obywateli, ale i przekonanie polityków co do słuszności działań totalnej opozycji" - powiedział Karczewski.



KOMENTARZE (0)