- Pensje pracowników budżetówki bardzo często zestawiane są z wynagrodzeniami pracowników sieci handlowych.
- Budzi to spore emocje na rynku pracy. Powód? Pensje pracowników sieci handlowych są na podobnym poziomie co zarobki urzędników administracji publicznej. Główna różnica to prestiż zawodu.
- O problemach kadrowych w administracji publicznej rozmawiać będziemy 26 kwietnia podczas sesji "Kadry dla administracji" w ramach tegorocznej edycji Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2021 roku przeciętne miesięczne wynagrodzenie w administracji samorządu terytorialnego wyniosło 5828,24 zł brutto. Trzeba mieć jednak na uwadze, że GUS wlicza do tej sumy dodatkowe wynagrodzenie roczne tzw. trzynastki.
Na tle innych działów administracji publicznej zarobki samorządowców wypadają słabo. Dla porównania w 2021 roku przeciętne wynagrodzenie w całej administracji publicznej wyniosło 6567,49 zł (w 2020 r. - 6107,96 zł). Przeciętne wynagrodzenie w naczelnych i centralnych organach administracji (m.in. ) wyniosło w 2021 r. 8016,4 (w 2020 r. - 7290,92 zł). Niezmiennie najwyższe płace wśród wyodrębnionych sektorów administracji publicznej były w samorządowych kolegiach odwoławczych – przeciętnie 8470,12 zł (w 2020 r. - 7924,64 zł).
Również porównanie zarobków pracowników budżetówki do osób zatrudnionych w sieciach handlowych nie wypada dobrze. Sprzedawca-kasjer rozpoczynający pracę w Biedronce zarabia od 1 stycznia 2023 r. od 3950 zł (brutto) do 4300 zł, a jeśli ma staż powyżej 3 lat - od 4100 zł do 4550 zł. Początkujący kierownik sklepu dostanie nie mniej niż 5800 zł.
Pracownicy sklepów Lidl zarabiają od 1 stycznia 2023 r. od 4200 zł brutto do 5150 zł (brutto) na początku zatrudnienia. Już po roku pracy ich wynagrodzenie wzrośnie i wyniesie od 4400 zł do 5350 zł, a po dwóch latach stażu pracy od 4600 zł do 5600 zł.
Osoby rozpoczynające pracę w Kauflandzie na stanowisku kasjer-sprzedawca, w zależności od lokalizacji, mogą liczyć na wynagrodzenie w wysokości 4200-4800 zł brutto. Po roku pracy otrzymają wynagrodzenie w wysokości 4400-5000 zł brutto.
W Aldim na stanowisku początkującego sprzedawcy będą wynosić od 3710 do 4210 zł. Sprzedawca po trzech latach pracy może liczyć na wynagrodzenie od 4010 do 4610 zł.
„Fenomen” pensji kasjera-sprzedawcy w sieciach handlowych
Według dr. Jarosława Wąsowicza z Katedry Analiz i Prognozowania Rynku Pracy Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach fenomen pensji kasjera jest stosowany jako swoisty punkt odniesienia dla wynagrodzeń na polskim rynku pracy z kilku powodów.
- Po pierwsze celem porównań jest zestawienie wynagrodzeń pracowników w sferze publicznej z poziomem wynagrodzeń osiąganych na stanowiskach o relatywnie nieskomplikowanym profilu kompetencyjnym. Po drugie wynagrodzenia na stanowiskach kasjerów rosną w Polsce wraz ze wzrostem popytu na pracę w dynamicznie rozwijających się sieciach handlowych, co w zestawieniu z inercyjnymi wynagrodzeniami w sektorze publicznym potęguje efekt komparatystyki. Po trzecie pewnie zmierza się do wyeksponowania zmniejszających się dysproporcji płacowych pomiędzy co najmniej dwiema grupami stanowisk relatywnie silnie zróżnicowanych pod względem kompetencji – ocenia Jarosław Wąsowicz.
Fot. Przeciętne wynagrodzenie w całej administracji publicznej wyniosło 6567,49 zł (Fot. Pixabay)
Również Michał Borkowski z Antal Finance & Accountancy zwraca uwagę, że pensje pracowników sieci handlowych są na podobnym poziomie co urzędników administracji publicznej. Główna różnica to prestiż zawodu.
- Pracownik administracji publicznej stoi wyżej w hierarchii zawodów niż pracownik handlu. Jednakże na kasjerów czy magazynierów jest większe zapotrzebowanie niż na urzędników m.in. przez digitalizację załatwiania spraw urzędowych. Według danych CBRE 57 proc. sieci handlowych w 2022 r. powiększyło liczbę sklepów stacjonarnych. Rośnie też zapotrzebowanie na pracowników – w 2022 r. w porównaniu do roku poprzedniego o około 20 proc. Wraz ze wzrostem zapotrzebowania wzrastają też wynagrodzenia m.in. w supermarketach, gdzie w 2023 r. pracownicy będą mogli zarobić więcej niż pracując w administracji publicznej – mówi Michał Borkowski.
Profesor Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu Dominika Bąk-Grabowska potwierdza, że pensje pracowników budżetówki często zestawiane są z wynagrodzeniami pracowników sieci handlowych.
- Choć według teorii sprawiedliwości ważna jest dla nas nie tyle wartość wynagrodzenia, co raczej stosunek naszego wkładu w pracę do tego, co za nią otrzymujemy, w tym wynagrodzenia. Oceniamy ten stosunek również poprzez porównywanie się do innych. Wydaje się, że szukając takiego „stosunku” do porównań spoza sektora publicznego, relatywnie łatwo przychodzi nam odnoszenie się do pracowników sieci handlowych. Mamy wyobrażenie jaki jest wsad/wkład tych pracowników (choć wyobrażenie to może być mylne) i jednocześnie łatwo jest nam pozyskać informacje o wynagrodzeniach i innych benefitach, które tacy pracownicy otrzymują. Porównujemy zatem swój stosunek nakładów do efektów z analogicznym stosunkiem kasjerów. I z tego rodzi się określone poczucie stopnia sprawiedliwości – mówi Dominika Bąk-Grabowska.
Pracownicy budżetówki porzucą stabilną prace dla wyższych wynagrodzeń?
Podwyżki w strefie budżetowej są niskie, tym samym różnice w pensjach między sektorem publicznym a prywatnym się pogłębiają. Inflacja cały czas utrzymuje się na wysokim poziomie. Jak odbije się to na pracownikach budżetówki – czy porzucą stabilne zatrudnienie na rzecz wyższych wynagrodzeń?
Michał Borkowski podkreśla, że sektor publiczny ma ważną dla wielu osób przewagę - zapewnia większą stabilność zatrudnienia niż prywatne firmy. Ten aspekt często zaważa na decyzjach pracowników.
- Co więcej, sektor publiczny na niższych stanowiskach oferuje też nierzadko wyższe wynagrodzenia niż prywatni pracodawcy, zwłaszcza ci z sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Stąd też na poziomie ogólnym przeciętne wynagrodzenia w sektorze publicznym są o 7,5 proc. wyższe niż w prywatnym. Wpływa na to m.in. wyższa w sektorze publicznym mediana płac robotników przemysłowych, sprzedawców czy operatorów maszyn i urządzeń zatrudnionych np. w górnictwie czy energetyce – mówi Borkowski.
Zaczynają się ujawniać problemy z naborem pracowników w sektorze publicznym z powodu zmniejszających się płac w ujęciu ich siły nabywczej (Fot. Shutterstock)
Pracownicy budżetówki „uciekną” z sektora publicznego do prywatnego
Nie oznacza to jednak, że pracownicy budżetówki nie zmieniają pracy. Jarosław Wąsowicz zauważa, że w wielu instytucjach i organizacjach funkcjonujących w sektorze publicznym obserwuje się postępujące procesy migracji zawodowej pracowników do sektora prywatnego. Zaczynają się także ujawniać problemy z naborem pracowników w sektorze publicznym z powodu zmniejszających się płac w ujęciu ich siły nabywczej.
- Rosnący odsetek pracowników podejmuje dodatkowe zatrudnienie w celu złagodzenia dotkliwych skutków wysokiej inflacji. W kontekście znanej teorii rynku pracy "swoi-obcy" (insider-outsider theory) warto zauważyć, że niektóre jednostki funkcjonujące w sferze publicznej łączą nawet kilka etatów, np. samorządowi radni zatrudnieni w kilku miejscach jednocześnie – mówi Jarosław Wąsowicz.
- Szanse na znaczące podwyżki w sektorze publicznym są znikome. Potrzeby pożyczkowe państwa rosną wraz z towarzyszącymi im gigantycznymi kosztami obsługi długu, co w warunkach podjętych inwestycji zbrojeniowych (skądinąd uzasadnionych) nie rokuje dobrze w kontekście oczekiwań płacowych w sektorze publicznym – dodaje Wąsowicz.
Dominika Bąk-Grabowska przywołuje dwuczynnikową teorię Herzberga, według której wynagrodzenie to czynnik higieny w motywacji. Zatem jeśli zarobki nie są na odpowiednim poziomie, stają się źródłem niezadowolenia i frustracji.
- Kiedy pytam moich studentów, jaki jest obecnie poziom higieny w zakresie wynagrodzenia i odnosimy to do 4-osobowej rodziny żyjącej we Wrocławiu z kredytem, to podają kwotę ok. 12-14 tys. zł netto miesięcznie na rodzinę. Uśredniając - jeden rodzic powinien przynieść do domu minimum 6500 zł netto. Kiedy odniesiemy to do pensji w sektorze publicznym, to widać, że znaczna część pracowników nie ma higieny w obszarze wynagrodzeń. Dążenie do osiągnięcia poziomu higieny może być silne, ale tu nie działa prosta matematyka. Ważne jest m.in. to, jak kształtują się dochody w rodzinie jako całości, jakie są perspektywy na podwyżkę, czy mam możliwość dorobienia – u danego pracodawcy lub poza nim, oraz cała masa niewymiernych czynników – komentuje Bąk-Grabowska.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (24)