– Apelujemy do klientów o nieodkładanie zakupów na ostatnią chwilę przed świętami, oraz okazanie zrozumienia dla pracowników handlu. Prosimy, aby pamiętać, że duże kolejki do kas, czy brak towarów na półkach nie jest winą pracowników – w przedświątecznym apelu skierowanym do klientów napisał Alfred Bujara, szef Krajowej Sekcji Pracowników Handlu NSZZ „S”.
Polacy robią zakupy spożywcze przed Bożym Narodzeniem głównie w stacjonarnych placówkach. Tę opcję wskazało 80 proc. badanych (fot. Unsplash/Adrien Delforge)
- Trwa jeden z najtrudniejszych okresów w roku dla pracowników handlu. Przed świętami 80 proc. Polaków przyznaje, że robi zakupy w sklepach stacjonarnych.
- Tłumy przy kasach, braki w towarach nie najlepiej wpływają na atmosferę. „Nie będę k*** stała 40 minut żeby kupić makaron” - nieraz słyszą kasjerzy.
- Krajowa Sekcja Pracowników Handlu NSZZ „S” wystosowała apel do klientów, by w najbliższych dniach mieli więcej zrozumienia i szacunku dla pracowników handlu. Zamknięte kasy czy braki towarów nie są przecież ich winą.
Jak wynika z danych zgromadzonych przez organizacje związkowe zrzeszone w Krajowej Sekcji Handlu NSZZ „Solidarność”, poziom zatrudnienia w sklepach sieci handlowych w ciągu ostatniego roku zmalał o 10 - 15 proc. W tym samym okresie obroty sieci handlowych znacznie wzrosły.
Pogorszenie warunków pracy widać doskonale w okolicach świąt. Jak wynika z badań Polacy robią zakupy spożywcze przed Bożym Narodzeniem głównie w stacjonarnych placówkach. Tę opcję wskazało 80 proc. badanych, z tego 33 proc. ankietowanych zapowiada, że największe świąteczne zakupy spożywcze zrobi tydzień przed Bożym Narodzeniem. Z kolei 22 proc. pytanych zrealizuje je kilka dni przed Wigilią.
W efekcie w okresie przedświątecznym kasjerka podczas jednej zmiany „przerzuca” na kasie ok. 5 ton towarów, a trzeba pamiętać, że obsługa kas to tylko jeden z wielu obowiązków nakładanych na osoby zatrudnione w handlu.
Czytaj więcej: Chcą przywrócenia handlu w niedzielę. "Wcale nie chodziło o dobro pracowników"
- Trudno o bardziej wyraźny dowód, że zyski dyskontów, super- i hipermarketów działających w naszym kraju są budowane kosztem coraz większego wyzysku pracowników. Wraz ze wzrostem natężenia ruchu w sklepach, otrzymujemy od pracowników coraz więcej sygnałów dotyczących naruszeń norm czasu pracy oraz podstawowych zasad BHP - pisze Alfred Bujara.
Właśnie z tych względów związek apeluje do klientów o nieodkładanie zakupów na ostatnią chwilę oraz okazanie zrozumienia dla pracowników handlu.
- Prosimy, aby pamiętać, że duże kolejki do kas, czy brak towarów na półkach nie jest winą pracowników. Odpowiedzialne są za to sieci handlowe, które wciąż zmniejszają zatrudnienie w poszczególnych sklepach. Cierpią z tego powodu zarówno pracownicy, jak i klienci. Zbyt mały poziom zatrudnienia w sklepach powoduje, że pracownicy są coraz bardziej przeciążeni obowiązkami, z kolei dla klientów, mniej pracowników w sklepie oznacza spadek jakości obsługi. Robiąc zakupy w Święta, bądź życzliwy dla personelu, pozostaw odrobinę świątecznej atmosfery w sklepach, by ludzie w nich zatrudnieni także poczuli radość Bożego Narodzenia - podkreślają związkowy.
O tym, że ten rok pod względem kultury robienia zakupów jest nienajlepszy, świadczą dane Stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom.
- Tylu skarg od pracowników handlu jeszcze nie notowaliśmy. Problemem jest przede wszystkim brak wystarczającej liczby osób do obsługi klientów. Zdarzają się sytuacje, że w dyskoncie na miejscu pracują 2-3 osoby. Dostajemy zdjęcia kolejek, które ciągną się przez pół sklepu. To generuje złość klientów, a ta odbija się na pracownikach - komentowała na początku grudnia, czyli przed zakupowym szczytem, prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom Małgorzata Marczulewska.
Podaje też wiele przykładów niemiłych zachowań w stosunku do pracowników sklepów.
- W jednym z dużych dyskontów na zmianie pozostała dwójka pracowników. Pani, która została przy kasie mówiła o tym, że klienci wręcz krzyczeli na nią, by „zawołała kogoś jeszcze”, ale nie było kogo zawołać. Kolejna sytuacja z dyskontu to awantura o ogromną kolejkę w sklepie zakończona stwierdzeniem: „Nie będę k*** stała 40 minut żeby kupić makaron”. Inna sprawa to grudniowe niedziele handlowe na które pracownicy dostali wręcz nakaz przyjścia do pracy. Jedna z pracownic sklepu napisała nam, że będzie pracować 11 dni pod rząd po 8 godzin, bo nie ma kto jej zastąpić na zmianie – mówi Małgorzata Marczulewska.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)