To będzie trudny rok akademicki. Uczelnie muszą bowiem tak zorganizować proces kształcenia i realizacji badań naukowych, by zachować maksimum bezpieczeństwa i nie utracić przy tym jakości nauczania.
Od ponad dwudziestu lat liczba studentów w naszym kraju wynosi ponad milion. Trend jednak jest spadkowy. W ciągu ostatnich 10 lat liczba studentów systematycznie zmniejszała się z ok. 1,9 mln w roku akademickim 2008/09 do ok. 1,2 studentów w roku akademickim 2018/19 - wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego.
Największą liczbę absolwentów - blisko pół miliona osób - odnotowano w roku akademickim 2010/11. Od tego roku widać jednak spadek liczby absolwentów. W roku akademickim 2017/18 było już jednak niecałe 330 tys. osób.
Jak będzie w tym roku? Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego dokładnych liczb nie podaje. Na te przyjdzie nam poczekać najprawdopodobniej do połowy listopada.
- Dane dotyczące studentów zostaną wprowadzone przez uczelnie do Systemu POL-on do końca października. Mając na względzie czas epidemii koronawirusa, a także reorganizację pracy w uczelniach, MNiSW spodziewa się, że dane o studentach mogą tam trafić z lekkim opóźnieniem – wyjaśnia rzecznik prasowy resortu Katarzyna Zawada. - Z uwagi na czas epidemii, który spowodował przesunięcie terminu egzaminu maturalnego, a tym samym - wydłużenie w wielu uczelniach terminu rekrutacji na studia, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zaproponowało, aby sprawozdania z rekrutacji na studia rozpoczynające się w roku akademickim 2020/2021 zostały przez uczelnie wysyłane do Systemu POL-on najpóźniej do dnia 21 października 2020 r. Wydłużenie tego terminu zapewni zebranie aktualnych danych z tegorocznej rekrutacji.
Panująca na całym świecie pandemia mocno wpłynęła nie tylko na przedłużające się procesy rekrutacje. Przystosowanie się uczelni do zdalnego nauczania, zapewnienie bezpieczeństwa, realizacja wymogów sanitarnych należą niewątpliwie do największych wyzwań, jakie w roku akademickim 2020/2021 staną przed uczelniami.
W przeciwieństwie do szkół podstawowych i ponadpodstawowych uczelnie wyższe same mogły wybrać sposób prowadzenia zajęć.
- Z punktu widzenia organizacji procesu kształcenia jest to rozwiązanie optymalne. Każda z uczelni ma swą specyfikę, związaną również z jej umiejscowieniem geograficznym, wielkością czy charakterem prowadzonych zajęć. Sytuacja epidemiczna jest również dynamiczna - i każdorazowo wszelkie decyzje muszą być podejmowane z uwzględnieniem choćby podziału terytorium kraju na strefy zagrożenia (żółte i czerwone) - wyjaśnia Katarzyna Zawada.
W przesłanej nam ocenie MNiSW zauważa, że w roku akademickim 2020/2021 najbardziej prawdopodobny w organizacji procesu kształcenia powinien być scenariusz „mieszany".
Zgodnie z hybrydowym sposobem nauczania określona część zajęć jest realizowana w sposób tradycyjny, w siedzibie uczelni, a pozostała z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość.
- Taki model powinien zapewniać płynną zmianę relacji pomiędzy kształceniem online z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość a kształceniem bezpośrednim, gwarantując ciągłość realizacji zajęć niezależnie od dynamiki sytuacji epidemicznej – dodaje cytowany juź rzecznik prasowy ministerstwa.
Jak podkreśla resort szkolnictwa wyższego, różnorodność uczelni nie pozwala na wybranie jednego, z góry narzuconego sposobu pracy.
- Z innymi wyzwaniami mierzyć się będą uczelnie największe, a z innymi te bardzo małe o niewielkiej liczbie studentów. Wiele będzie również zależało od typu uczelni i charakteru prowadzonych zajęć – inaczej będzie wyglądało kształcenie na kierunkach praktycznych, a inaczej na ogólnoakademickich... - wskazuje Katarzyna Zawada. - Dla przykładu można wskazać, że uczelnia, która prowadzi wiele zajęć ćwiczeniowych, kiedy wymagana jest bezpośrednia aktywność studentów i studentek, będzie musiała rozważyć jak podzielić grupy i jak zorganizować zajęcia w salach, którymi dysponuje. Z kolei uczelnia z przewagą kierunków, w których stały dostęp do biblioteki jest szczególnie pożądany, być może będzie musiała zorganizować sprawny system skanowania i przesyłania fragmentów publikacji wymaganych na zajęcia.
Równowaga pomiędzy bezpieczeństwem a jakością
Na potrzebę wyważenia bezpieczeństwa z jakością nauczania uwagę zwracał także w rozmowie z PulsemHR urzędujący jeszcze minister nauki i szkolnictwa wyższego Wojciech Murdzek.
- Zdajemy sobie sprawę, że - mimo rozwoju nauczania zdalnego - nie zawsze można je prowadzić i nie zawsze daje ono tę samą jakość, co nauczanie stacjonarne. Dlatego prosimy władze wszystkich uczelni, żeby wyważyć bezpieczeństwo z nieobniżaniem jakości nauczania – wyjaśniał.
Zobacz: Wojciech Murdzek: nauka musi się rozwijać, hybrydowo
I podkreślał, że są takie dziedziny, w których bez obecności w laboratorium, na przykład bez obecności przy łóżku pacjenta, nie da się zdobyć wiedzy. Z tego powodu nauczyciele akademiccy powinni przyzwyczajać się do częstszego stosowania nauki zdalnej, a jednocześnie starać się prowadzić zajęcia normalne, ponieważ kontakt bezpośredni jest nie do zastąpienia.
- Dlatego trzeba przede wszystkim zachować warunki bezpieczeństwa, czyli takie, jakie obowiązują obecnie w szkołach. Władze uczelni są na to przygotowane. Jest tylko kwestią mądrego ważenia proporcji zdalnego nauczania i bezpośredniej obecności – przekonywał Wojciech Murdzek.
Uczelnie zadecydowały
Rektor Uniwersytetu Warszawskiego na początku września podpisał rozporządzenie o organizacji kształcenia w semestrze zimowym.
Zajęcia na największej wyższej uczelni w naszym kraju będą prowadzone w trybie zdalnym. Natomiast jeżeli, ze względu na swoją specyfikę, wymagają bezpośredniego kontaktu prowadzącego ze studentami będą mogły być realizowane stacjonarnie, z zachowaniem wymogów sanitarnych. "W szczególności dotyczy to zajęć o charakterze laboratoryjnym, terenowym lub integrującym studentów pierwszego roku studiów pierwszego stopnia i jednolitych studiów magisterskich oraz studenckich praktyk zawodowych" – czytamy w zarządzeniu.
Zdalnie mają odbywać się także egzaminy dyplomowe oraz, jeśli to możliwe, zajęcia z wychowania fizycznego.
Na kształcenie na odległość postawiła Szkoła Główna Handlowa. System mieszany wprowadzono na Politechnice Warszawskiej. Zdalnie prowadzone będą wykłady. Pozostałe zajęcia odbywać się będąwedług jednego z trzech scenariuszy (zdalny, zdalny mieszany, stacjonarny zdalny).
Jedną z pierwszych uczelni, która zdecydowała o zdalnym prowadzeniu wykładów, lektoratów oraz laboratoriów komputerowych, był Uniwersytet Śląski w Katowicach. Uczelnia zaleciła również taką formę dla ćwiczeń, konwersatoriów, proseminariów, seminariów i zajęć tutoringowych.
Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach postanowił o prowadzeniu zajęć dydaktycznych w tradycyjnej formie. Jedynym wyjątkiem są wykłady, które będą odbywały się w formie zdalnej.
Zobacz: Perspektywy, płaca czy zainteresowanie? Jak wybrać studia, by dostać idealną pracę?
Strach? Mniej przed zachorowaniem, bardziej przed chaosem
Wyzwania organizacyjne przed uczelniami są ogromne. Dla studentów rozpoczęcie zajęć dydaktycznych też jednak nie należy do spokojnych. W rozmowach podkreślają, że o ile mniejszym problemem jest strach przed ewentualnym zarażeniem, o tyle już chaos organizacyjny wzbudza niepokój.
- Myślę, że samego koronawirusa studenci, a przynajmniej większość z nich, się nie boi. Zamieszanie i niepewność związana z tym, jak ostatecznie zajęcia mają wyglądać, czy to się zmieni, czy nie - to wzbudza niepokój i zdenerwowanie. Wszelkie konkretne informacje na temat zaliczeń i faktycznej formuły zajęć mamy otrzymać bezpośrednio od prowadzących już po rozpoczęciu roku (czyli w przyszłym tygodniu) – wyjaśnia Sandra, studenta piątego roku psychologii na Uniwersytecie Śląskim.
W jej przypadku wszystkie zajęcia - niezależnie, czy to wykłady czy ćwiczenia - realizowane będą z pomocą platformy e-learningowej.
- Jedynie studenci pierwszego roku mieli niektóre wybrane zajęcia odbedą w "formie kontaktowej" - po to, by mogli się poznać i zintegrować – dodaje Sandra.
Nieco inaczej sytuacja wygląda tam, w których osobista obecność na ćwiczeniach jest wymagana - np. na kierunkach medycznych.
- Zajęcia to wykłady oraz seminaria (czyli cała teoria) będą odbywały się w formie zdalnej na platformie e-learningu, ćwiczenia (czyli praktyka) z kolei - stacjonarnie co dwa tygodnie dla każdej sekcji (12-13 osób). Plan jest tak skonstruowany, że tylko 2 razy w tygodniu będziemy musieli przyjechać na ćwiczenia, a w pozostałe dni mamy zajęcia zdalnie – wyjaśnia Ola, studenta piątego roku analityki medycznej.
Zarys zajęć studenci poznali na dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku akademickiego. Nie wszystko jednak jest wiadome. - Dalej nie wiemy, jak będą wyglądały egzaminy, kolokwia i od kiedy zaczynamy wszystkie przedmioty, a rok szkolny zaczyna się już dziś.
To nie jedyny problem. - Wydaje mi się, że studenci nie boją się, aż tak bardzo koronawirusa, jak problemów organizacyjnych z nim związanych - kwarantanny w przypadku zachorowania osoby z grupy lub - co gorsza - prowadzącego ćwiczenia, problemów z zaliczeniem kolokwiów i odrabianiem zajęć praktycznych po przebytej kwarantannie. Na zajęciach wszyscy mamy obowiązkowo nosić maseczki, ale jeżeli okaże się że jakaś osoba była zarażona, cała sekcja (12-13 osób) musiałaby kwarantannę przejść... – podkreśla Ola.
KOMENTARZE (0)