Rośnie liczba Polaków, którzy decydują się studia podyplomowe za granicą. Popularniejsze stają się również kierunki MBA dla osób rozwijających kompetencje biznesowe i menedżerskie.
W przyszłości jeszcze częściej niż dziś będziemy się przekwalifikowywać. Opublikowany przez World Economic Forum raport The Future of Jobs 2020 wskazuje, że w ciągu pięciu lat co drugi pracownik musi liczyć się z koniecznością przekwalifikowania, o systematycznym zdobywaniu nowych kompetencji nie wspominając.
Świadomość ciągłego dokształcania to jeden z głównych powodów wzrostu zainteresowania studiami postgraduate. Przykładowo, na studia podyplomowe za granicą z Elab, w roku 2020, w obszarze business, management, economics, aplikowało o 56 proc. więcej osób niż rok wcześniej.
- W wielu zawodach studia I i II stopnia to podstawa. Dla wielu pracodawców bardzo istotne są dodatkowe kompetencje pozyskane na studiach podyplomowych. Coraz częściej jesteśmy pytani również o MBA, czyli Master’s in Business Administration. To kierunki przeznaczone dla menedżerów i osób działających w biznesie - mówi Michał Piątkowski z Elab Education Laboratory, firmy doradztwa edukacyjnego.
Niektórzy wybierają zagraniczne studia podyplomowe od razu po zakończeniu studiów I lub II stopnia. Do aplikowania potrzebne jest przedstawienie certyfikatu językowego. W części przypadków konieczne jest zdanie egzaminów wstępnych, takich jak GRE lub GMAT.
W ofertach studiów postgraduate na zagranicznych uczelniach można znaleźć zróżnicowane programy: od kierunków związanych z naukami humanistycznymi i prawem, przez kierunki artystyczne i design, po te związane z biznesem, zarządzaniem i finansami.
W ostatnich latach Polacy wybierający się na studia podyplomowe za granicą zdecydowanie najchętniej decydowali się na kierunki okołobiznesowe, a w drugiej kolejności na techniczne i naukowe.
Prestiżowe MBA cenione w biznesie
O ile, aby dostać się na klasyczne studia podyplomowe w Europie i Stanach Zjednoczonych nie zawsze wymagane jest doświadczenie zawodowe, o tyle na MBA już tak. W trakcie tego rodzaju studiów uczestnicy zdobywają szeroko rozumiane umiejętności z zakresu zarządzania projektami biznesowymi, zespołami i strukturami w korporacjach, a także w obszarach związanych z analizą procesów biznesowych.
- Uczestnicy międzynarodowych studiów MBA mogą zdobyć nowe wartościowe kontakty, co w biznesie często jest kluczowe - komentuje Michał Piątkowski.
Czytaj też: Sam zapłacił za studia MBA za granicą. Opłaciło się. "Międzynarodowy networking jest nie do przecenienia"
MBA realizowane na zagranicznych uczelniach stawiają na wszechstronność. Programy zależą oczywiście od uczelni. Istnieje jednak baza przedmiotów, które pojawiają się wszędzie. Są to np. business law and ethics, economics, finance, human resources and organization design, marketing, operations and supply chain management, quantitative methods and statistics czy strategy.
Co ważne, istnieją trzy rodzaje studiów w tym formacie: stacjonarne MBA, Executive MBA i online MBA. Studia stacjonarne w pełnym wymiarze godzin trwają od roku do dwóch lat. Niestacjonarne około trzech lat. Executive MBA, przeznaczony dla menedżerów z dłuższym stażem, jest realizowany w trakcie mniej więcej dwóch lat.
- Studia MBA są na tyle zajmujące, że część uczestników stara się uzyskać urlop naukowy w swoim miejscu pracy, by maksymalnie wykorzystać możliwości kierunku. W wielu przypadkach to właśnie firmy finansują naukę swoim kluczowym pracownikom. Średnia wieku uczestników to 35+, z uwagi na to, że wymagane jest określone doświadczenie zawodowe, np. minimum pięcioletnie - mówi Michał Piątkowski.
W przypadku ograniczeń czasowych, wiele osób decyduje się na MBA online - studia wyłącznie przez internet, trwające od dwóch do trzech lat. To wygodna opcja dla tych, którzy nie mają możliwości przerwania życia zawodowego na dłuższy okres. MBA online oferują takie uczelnie jak np. University of Birmingham, Barcelona Executive Business School, University of Massachusetts czy Politecnico di Milano School of Management.
Młodzi studiują za granicą
Warto przypomnieć, że młodzi Polacy chcą studiować za granicą. Systematycznie rośnie liczba aplikujących na uczelnie poza granicami Polski. W tym roku akademickim na studia za granicą z Elab - firmą doradztwa edukacyjnego - aplikowało o 25 proc. osób więcej niż w roku akademickim 2019/2020.
- Taki wzrost jest imponujący, szczególnie, gdy pod uwagę weźmiemy pandemię i trudności z nią związane. Rosnąca liczba zainteresowanych wynika z wielu powodów. Studia za granicą dają większe możliwości międzynarodowej kariery i są generalnie cennym punktem w CV - komentuje Marta Mulik z Elab Education Laboratory.
Zauważalne jest bardzo duże zainteresowanie studiami w Stanach Zjednoczonych. To właśnie na spotkania informacyjne w Elab dotyczące studiów w USA średnio rejestruje się najwięcej osób. I to zdecydowanie więcej niż na spotkania dotyczące nauki w Wielkiej Brytanii.
Atutem edukacji na najlepszych uczelniach amerykańskich jest współczynnik studentów do liczby profesorów. Uniwersytety takie jak Harvard, Yale czy też szkoły spoza Ivy League - Stanford lub Caltech - mogą pochwalić się największą liczbą profesorów, która jest dostępna dla ich studentów.
- Profesorowie chętnie nawiązują relacje ze studentami poza zajęciami. Są to na przykład tzw. office hours, kiedy to uczniowie mają możliwość poproszenia o dodatkowe wyjaśnienie przerabianego materiału bądź rozwinięcia swojej wiedzy. Niski współczynnik studentów do liczby profesorów sprawia, że ci ostatni mają więcej czasu, który mogą zaoferować pojedynczemu studentowi. Przekłada się to na budowę lepszych relacji, motywacji do nauki oraz rozwoju niezależnych badań - komentuje Patrycja Górska, współzałożycielka The Swan School, popołudniowej szkoły przygotowującej uczniów do matury międzynarodowej.
Ponadto edukacja na uczelniach Ligi Bluszczowej to możliwość korzystania z ogromnych budżetów na badania oraz pracę naukową. Umożliwiają one studentom rozwój swoich pasji, jak również współpracę ze znakomitymi profesorami.
Dla niektórych pracodawców dyplom zagranicznej uczelni kojarzony jest z prestiżem. Jak jednak zaznacza Jan Przybyłowicz, student medycyny i absolwent zarządzania w Imperial College London, nie to jest najważniejsze. Jego zdaniem bardziej istotne jest to, że dana osoba musiała włożyć dodatkowy trud i wykazać się ambicją, by zaaplikować na studia zagraniczne.
- Taką postawę ceniłbym u potencjalnego pracownika. Oprócz tego na zachodnich uczelniach można nabyć więcej umiejętności, które pozwolą lepiej odnaleźć się na rynku pracy - dodaje Przybyłowicz.
Potwierdza to Patrycja Górska. Jako przykład wymienia Uniwersytet w Nowym Jorku, który oferuje Social Impact Core – zestaw czterech obowiązkowych zajęć, które przez cztery lata studiów przygotowują studentów do radzenia sobie w każdej sytuacji biznesowej, moralnej, prawnej i społecznej. Nie skupiają się na sprawach czysto naukowych, lecz na umiejętnościach miękkich, bez których twarde kompetencje nie mogą być w życiu skutecznie wykorzystane.
- Przykładowo jeżeli ktoś jest bardzo dobry w analizie liczb i inwestowaniu, ale nie zna zasad prawa, łatwo może zaprzepaścić swoją karierę. Wszystkie te zajęcia odbywają się w małych grupach, które pozwalają na dyskusję i praktykę przemawiania przed innymi - mówi Patrycja Górska.
Dodatkowo lista zajęć stale jest uaktualniana. Dla przykładu, Uniwersytet w Nowym Jorku z wydziałem biznesowym, jeszcze przed wybuchem popularności Bitcoina, oferował zajęcia z kryptowalut i technologii finansowej.
- Stale uaktualniana lista przedmiotów w połączeniu ze stałym programem, sprawiają, że student posiada zarówno fundament wyższej edukacji, który pozwala odnaleźć się w każdej sytuacji, jak i specjalistyczne umiejętności jutra, które dają mu przewagę na rynku pracy - ocenia Patrycja Górska.
KOMENTARZE (0)