Studia Master of Business Administration (MBA) to - jak dowodzą liczne badania kadry menedżerskiej - przepustka do rozwoju zawodowego, awansów i zwiększania zarobków. Jak wybrać program odpowiedni dla siebie?

MBA wymyślili Amerykanie. Pierwszy tego typu program powstał w Graduate School of Business Administration na Harvardzie. W Polsce zainteresowanie szkoleniem kadry menedżerskiej pojawiło się po roku 1989 w założonej przez profesora Leona Koźmińskiego Międzynarodowej Szkole Zarządzania.
Dwa lata później powstał pierwszy program MBA kończący się dyplomem magistra. Pionierem w tej materii zostały dwa współpracujące ze sobą Uniwersytety: Warszawski oraz University of Illinois. Absolwenci tego kierunku otrzymywali podwójny, polsko-amerykański dyplom. Kolejnym krokiem w rozwoju MBA w Polsce było założenie Francuskiego Instytutu Zarządzania – który wprowadził nauczanie przez liderów biznesu, a nie wykładowców akademickich. O co chodzi?
– Konsekwentnie od 25 lat nasze zajęcia prowadzą praktycy. Liderzy biznesu w Polsce, czynnie pracujący i odnoszący sukcesy w swoich branżach – tłumaczy Zuzanna Broszczak, dyrektor Francuskiego Instytutu Zarządzania. – Takie rozwiązanie zapewnia naszym studentom możliwości rozwoju swojej wiedzy i umiejętności. Zdobycie konkretnych narzędzi, które będą mogli później wykorzystać w swojej karierze, czy firmie – dodaje.
Czytaj też: Ranking, najlepsze studia MBA w Polsce: Szkoła Główna Handlowa na pierwszym miejscu
Obecnie w Polsce jest ponad 50 programów MBA. Ich popularność potwierdzają m.in. badania. Z tych przeprowadzonych przez Think Thank wynika, że trzy czwarte absolwentów MBA deklaruje, że rozpoczęło studia dla wiedzy i niemal tyle samo po to, by zdobyć dyplom, który otwiera drzwi kariery. Co za tym idzie, ponad 5 na 10 absolwentów, deklaruje, że po studiach wzmocniła się ich pozycja w miejscu pracy.
41 proc. mówi o awansie, co trzeci zmienił po studiach pracę na lepszą z ich punktu widzenia. Co czwarty mówi o wzroście wynagrodzenia do 25 proc. w porównaniu z tym sprzed studiów. Co ósmy – deklaruje wzrost wynagrodzenia nawet o ponad 150 proc.

KOMENTARZE (0)