– Na Zachodzie partycypowanie w kosztach kształcenia przez pracodawców jest normą – u nas pracodawcy się do tego jeszcze nie palą – mówi Jacek Kwiatkowski, prezes Zakładu Doskonalenia Zawodowego w Katowicach.
– Uważam, że pracodawcy już dziś muszą zacząć się przyglądać zasobom ludzkim i mocniej angażować się w proces pozyskiwania kadry – a to oznacza także ich kształcenie. Według naszych statystyk bezrobocie jest już poniżej 10 proc. i wszystko wskazuje na to, że jednocyfrowe bezrobocie będzie w najbliższych latach naturalnym stanem rzeczy. Jeżeli przyjmiemy, że w tej grupie bezrobotnych jest jakiś odsetek – niektórzy szacują, że to nawet połowa – ludzi, którzy nie chcą pracować i nie będą pracować z różnych przyczyn, to okaże się, że realne bezrobocie będzie na poziomie 4-5 proc. Dlatego też zmiany w systemie edukacji są konieczne, zwłaszcza upraktycznienie kształcenia zawodowego na wszystkich szczeblach – od szkół zasadniczych po szkoły wyższe i to nie może odbywać się bez pracodawców.
W jaki sposób powinni uczestniczyć w tym procesie?
– To musi być pełna symbioza, począwszy od etapu programowania kształcenia. Oczywiście tu też jest problem, bo nie ma pełnej informacji na temat potrzeb rynku pracy, gdyż pracodawcy nie są w stanie w dłuższej perspektywie określić, kogo będą potrzebować, a cykl kształcenia szkolnego to trzy, cztery lata. Natomiast pracodawca najczęściej przychodzi i mówi, że potrzebuje ludzi na dziś albo na za miesiąc. System szkolny jest wówczas niewydolny i wtedy kłania się oświata pozaszkolna, np. to, co robi ZDZ w formach kursowych. My możemy to robić szybciej, sprawniej i jeśli trzeba – u pracodawcy.
W jaki jeszcze sposób pracodawcy mogą angażować się w kształcenie swoich przyszłych kadr w szkołach średnich czy na uczelniach wyższych?
– Na Zachodzie partycypowanie w kosztach kształcenia przez pracodawców jest normą – u nas pracodawcy się do tego jeszcze nie palą. Można się zastanowić nad zachętami finansowymi dla samych kandydatów do zawodu. To jest kwestia płatnych staży, praktyk, a nawet wynagrodzenia dla ucznia, pracownika młodocianego w szkole zawodowej, który w tej chwili otrzymuje od 4 do 6 proc. płacy. Jeżeli pracodawca będzie zmuszony, a będzie zmuszony, to myślę, że znajdzie takie narzędzia, żeby zapłacić więcej, niż to wynika z przepisów prawnych. I takie przypadki – pozytywne – się zdarzają. Przykładowo, w ubiegłym roku, jeden z pracodawców z branży metalowej z Myszkowa, zainteresowany pozyskaniem absolwentów naszej szkoły zawodowej, ufundował stypendia, do których nie był w żaden sposób zobligowany. I to jest ten kierunek.
Co jeszcze mogą robić firmy, aby wspierać kształcenie kadr?
– Byłoby bardzo dobrze, gdyby chcieli dofinansowywać wyposażenie szkół, pracowni bądź chcieli udostępniać w swoich zakładach pracy miejsce do praktyki. To oczywiście nie zawsze jest możliwe, dlatego my teraz, m.in. ze względów praktycznych, uruchomiliśmy wspólnie z Katowicką Specjalną Strefą Ekonomiczną oraz firmą Festo, Centrum Kompetencji, w którym chcemy kształcić w obszarze hydrauliki, pneumatyki przemysłowej, napędów elektrycznych, automatyki i robotyki. Mamy do tego świetnie przygotowaną bazę i nadzieję, że pracodawcy będą chcieli z niej korzystać. Pracodawcy natomiast mogą służyć w procesach kształcenia swoją kadrą, co jest również niezwykle cenne. Bo jest też druga strona medalu. Co to jest system edukacji? To są przede wszystkim ludzie, nauczyciele. Jeżeli starosta czy prezydent mają określoną strukturę zatrudnienia – i Kartę Nauczyciela, która już w ogóle konserwuje wszystko – to oni nie są w stanie powiedzieć nauczycielom „dziękuję państwu, państwa umiejętności, kwalifikacje i kompetencje są od dziś niepotrzebne, bo ja od dziś muszę wprowadzić inny zawód”.
Więc może trzeba ich wyszkolić?
– My robiliśmy taki projekt. Mieliśmy grant z Ministerstwa Edukacji „Praktyka czyni mistrza”, w ramach którego organizowaliśmy staże zawodowe u pracodawców dla nauczycieli z przedmiotów zawodowych. Udało się zrealizować ten projekt – wzięło w nim udział sto kilkadziesiąt osób – ale to wcale nie było takie łatwe, ponieważ wielu nauczycieli nie chciało. Trzeba więc także pracować nad kadrą nauczycielską – niektórzy muszą się dokształcać, a niektórzy wręcz przekwalifikować. Powinni nadążać za zmianami, bo dziś niestety gospodarka szybciej się zmienia niż oświata.
Może rozwiązaniem w całej tej trudnej sytuacji na rynku pracy byłoby ściąganie pracowników z zagranicy?
– Próbujemy to robić. Przyjeżdżają do nas pracownicy ze Wschodu, ale raczej do prac prostych i nierzadko sezonowych – w ogrodnictwie, rolnictwie. Ja nie bardzo wierzę w to, żebyśmy w nadchodzącym dziesięcioleciu mogli mieć znaczący udział obcokrajowców w rynku pracy, a zwłaszcza odpowiednio czy wysoko kwalifikowanych. Raczej nastawiałbym się na ściąganie Polaków z emigracji, ale przede wszystkim na kształceniu tych, którzy jeszcze nie weszli na rynek pracy.
Szkoły zawodowe będą dla nich dobrym wyborem?
– Dobry fachowiec po szkole zawodowej jest czasem bardziej ceniony na rynku pracy niż człowiek z wyższym wykształceniem. Studia? Czemu nie, ale może bardziej na potrzeby realizacji własnych zainteresowań. Co charakterystyczne – rynek coraz częściej upomina się nie tylko o menedżerów, ale też o średnią kadrę i personel wykonawczy. Tradycyjne zawody będą zawsze potrzebne – kierowcy, operatorzy dźwigów, suwnic, pracownicy budowlani, spawacze, brukarze. Jako zakład prowadzimy w tej chwili kilkadziesiąt szkół zawodowych i staramy się reagować na zapotrzebowanie rynku. Teraz uruchomiliśmy np. kierunek mechatronik, terapia zajęciowa, opiekun medyczny czy opiekun osób starszych. Bardzo dobrze rozwija się też kierunek technik logistyk, ale to jest zrozumiałe, bo Śląsk jest jednym wielkim centrum logistycznym.
Trzeba jednak zaznaczyć, że kształcenie zawodowe to nie tylko tradycyjne zawody. Przykładowo, można u państwa zdobyć nie tylko fach operatora dźwigu, ale też drona…
– To się zgadza. Uruchomiliśmy kurs operatora dronów, który cieszy się sporym zainteresowaniem. Drony mają nie tylko zastosowanie militarne – są też wykorzystywane w leśnictwie, rolnictwie, budownictwie drogowym, reklamie czy mediach, więc umiejętność ich obsługi na pewno będzie przydatna i przyszłościowa na rynku pracy. Innym przykładem nadążania za trendami rynkowymi jest uruchomiony przez nas już trzy lata temu kurs obsługi drukarek 3D dla inżynierów. Oferta zakładu jest zatem bardzo szeroka i adresowana do bardzo wielu grup zawodowych i społecznych.
*Jacek Kwiatkowski, prezes Zakładu Doskonalenia Zawodowego, był jednym z prelegentów konferencji Silesia HR Trends, która odbyła się w Katowicach 7 października.
KOMENTARZE (0)