– By biznes zaczął współpracować z nauką, musi istnieć zachęta ekonomiczna. Czasy, kiedy pracowaliśmy dla idei, dawno minęły – mówi Janusz Ćwiek, p.o. dyrektora Centrum Naukowo-Dydaktycznego Transportu Kolejowego na Politechnice Śląskiej.
W nowej perspektywie finansowej przedsiębiorcy będą mogli uzyskać wsparcie na innowacyjne projekty i wdrożenie wyników badań z programu Inteligentny Rozwój, którego budżet wynosi 8,6 mld euro. Rząd mówi o konieczności zacieśnienia współpracy nauki z biznesem.
– Politycy, podobnie jak dzieci, są bardzo niecierpliwi. Chcieliby mieć wszystko od razu i bez bólu. Tak się nie da. Nie ma łatwych ścieżek. Wykorzystanie potencjału wiedzy, który jest w polskich uczelniach, wymaga wielu środków i czasu – skomentował Robert Tomanek, prorektor ds. organizacji, finansów i rozwoju Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.
Według Tomanka elementem wymagającym poprawy jest komunikacja. Przedstawiciele uczelni i przedsiębiorcy potrzebują lepszego kontaktu, zwłaszcza że nadchodzi niż demograficzny, który został przez prorektora Uniwersytetu Ekonomicznego pozytywnie oceniony – pozwoli pogłębić współpracę w obszarze badawczo-rozwojowym.
– Uczelnie wyższe szybko starają się zbudować struktury służące komercjalizacji wiedzy. Biznes z kolei bardzo często ogranicza komercjalizację do swojego terenu w obawie o konkurencyjność. Pytanie, w jaki sposób przełamać te bariery – ocenił Tomanek. – Dzięki niżowi demograficznemu będziemy mieli więcej czasu na poprawę wzajemnych relacji – dodał.
Jak zaznaczył Janusz Ćwiek, p.o. dyrektora Centrum Naukowo-Dydaktycznego Transportu Kolejowego na Politechnice Śląskiej, by biznes zaczął współpracować z nauką, musi istnieć zachęta ekonomiczna.
– Czasy, kiedy pracowaliśmy dla idei, dawno minęły. Reprezentuję Politechnikę Śląską, gdzie tego rodzaju sprawy od dłuższego czasu są uregulowane. Stworzyliśmy centrum innowacji technologii – jednostkę pośredniczącą między naukowcami a biznesmenami. Jego zadaniem jest poszukiwanie klientów. Natomiast rozporządzenie rektora Politechniki Śląskiej reguluje podział zysków: 40 proc. z komercjalizacji pozostaje na uczelni, a 60 proc. jest przeznaczone dla autorów – wyjaśnił Ćwiek.
A może ulgi podatkowe i dotacje są skutecznym motywatorem? Okazuje się, że nie dla wszystkich.
– Jeśli chodzi o dotacje do innowacji, akurat nasza spółka nie jest w szczęśliwej sytuacji. Nie jesteśmy małym czy średnim przedsiębiorstwem. Nie możemy również skorzystać z dotacji dla większych spółek, ponieważ nie jesteśmy wystarczająco duzi – powiedział Andrzej Wątrobiński, head of human resources spółki Fiege. – Stare zapisy nie zmieniane są od lat, a rynek się zmienił. Definicja ta powinna zostać zaktualizowana – dodał.
Na ten aspekt zwrócił również uwagę Jacek Ziarno, redaktor naczelny miesięcznika „Nowy Przemysł”, moderator panelu dyskusyjnego, przytaczając przykład firmy Atlas.
– Henryk Siodłok, szef Atlasa, w rozmowie z „Nowym Przemysłem” mówił o problemach związanych z finansowaniem innowacji w Polsce. Jego zdaniem duża część pieniędzy jest adresowana do małych przedsiębiorstw, które nie są w stanie opłacić badań innowacyjnych. Do dużych firm – których w Polsce jest stosunkowo mało – trafia niewiele dotacji – skomentował Ziarno.
Kształcenie umiejętności miękkich
Kompetencje miękkie absolwentów studiów technicznych kuleją. Winą obarcza się uczelnie, które za mało czasu poświęcają szlifowaniu tych umiejętności. Warto jednak przyjrzeć się bliżej postawie młodych, która, jak podkreśla Joanicjusz Nazarko, dziekan Wydziału Zarządzania na Politechnice Białostockiej, kierownik Katedry Informatyki Gospodarczej i Logistyki Politechniki Białostockiej, jest bardzo zróżnicowana.
– Jest grupa studentów, która chce coś osiągnąć i ma świadomość, że nie wszystko zostanie podane. Jednak większość uczestników wykładów to odbiorcy edukacji. Podam przykład. Wybierając się na kongres, zaproponowałem swoim studentom, by przyjechali ze mną. Akurat zaczynają seminarium, przygotowują się do prac dyplomowych, więc może znaleźliby inspirację do swoich prac. Niestety. nie było chętnych – stwierdził Nazarko.
Jak jednak podkreślił Nazarko, problem jest szerszy. Studenci nie radzą sobie nawet z nawiązywaniem kontaktów interpersonalnych.
– Często, gdy rozmawiam ze studentem, nie patrzy mi w oczy i spuszcza głowę. Nie próbuje nawiązać bezpośredniego kontaktu. To problem, którym zdecydowanie powinniśmy się zająć – skomentował Nazarko.
Jego słowa potwierdził Andrzej Wątrobiński. – Sama wiedza to tylko narzędzie, które musimy umiejętnie wykorzystać, wchodząc w interakcje z innymi ludźmi – tłumaczył.
Firma Fiege prowadziła niedawno rozmowy z Uniwersytetem Ekonomicznym odnośnie do swoich oczekiwań wobec programu nauczania. – Co ciekawe, najmniej czasu zajęła nam dyskusja na temat wiedzy merytorycznej. Najwięcej czasu poświęciliśmy na rozmowę o kompetencjach społecznych, czyli współpracy w zespole, umiejętności prezentacji czy autoprezentacji – wyjaśnił Wątrobiński.
Większe wyzwanie stoi przed pracownikami PKP Cargo. Młodzi muszą nie tylko podnieść umiejętność pracy w grupie, ale również popracować nad komunikacją z przedstawicielami różnych pokoleń.
– Oprócz tego, że mamy wysoką średnią wieku, jesteśmy firmą wielopokoleniową. Często przy jednym stole zasiadają przedstawiciele trzech, a czasem nawet czterech pokoleń i nie wszyscy są przygotowani do współpracy – mówi Joanna Drozd, dyrektor ds. HR w PKP Cargo. – W związku z tym system kształcenia musimy dostosować nie tylko do specyfiki stanowiska, musimy również uwzględnić potrzeby pracowników reprezentujących cztery pokolenia – dodaje.
Problem przedstawicieli starszych pokoleń
Według badań Komisji Europejskiej, każdy człowiek na rynku pracy po 10 latach musi wymienić 80 proc. swojej wiedzy i kompetencji. 90 proc. kadry PKP Cargo to osoby zatrudnione co najmniej od kilkunastu lat. Średnia wieku to 50 lat. Jak spółka radzi sobie ze szkoleniem tych osób?
– PKP Cargo idzie w kierunku wielozadaniowości i wielozawodowości. Myślę, że firmy o podobnej historii i strukturze jak nasza, nie mają innego wyjścia. Jeśli dany pracownik przez wiele lat pozostawał na jednym stanowisku, trzeba przygotować go do wykonywania innych obowiązków. Dla przykładu, odprawiacz może dzisiaj wykonywać czynności związane ze stanowiskiem rewidenta – i na odwrót – skomentowała Joanna Drozd. – Dzięki tego rodzaju przemieszczeniom nie tylko zwiększają się szanse na lepsza pracę w naszej spółce, ale również poprawia się ich sytuacja na rynku pracy – dodała.
*Artykuł powstał na bazie panelu dyskusyjnego „Uczelnie wyższe. Współpraca i komunikacja między nauką a biznesem”, który odbył się podczas Europejskiego Kongresu Logistycznego OneCargo w Katowicach.
KOMENTARZE (0)