Od rozmów o budżecie na 2019 rok związki zawodowe uzależniają wyjście we wrześniu na ulice. Jeśli w budżecie nie znajdą się pieniądze na podwyżki dla nauczycieli, gotowi są protestować. Zresztą nie tylko oni.

- Pracownicy sfery budżetowej liczą, że w państwowej kasie znajdą się pieniądze na ich podwyżki.
- Jutro (5 lipca) o kształcie przyszłorocznego budżetu dyskutować będzie Rada Dialogu Społecznego.
- To m.in. od tych rozmów zależy, czy jesienią nauczyciele znów wyjdą na ulice. A wraz z nimi pracownicy administracji rządowej i samorządowej.
Na czwartek, 5 lipca, zaplanowano posiedzenie Zespołu Rady Dialogu Społecznego ds. budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych. W programie posiedzenia znalazła się m.in. kontynuacja dyskusji na temat założeń projektu budżetu państwa na 2019 r.
Tematem tym żywo zainteresowani są m.in. nauczyciele. Fiasko rozmów może oznaczać protest.
- Do końca września musi się ukazać budżet. Niestety wszystko wskazuje na to, że tam ani sfera budżetowa nie dostanie dodatkowych pieniędzy, ani my nie dostaniemy takich, które by nas satysfakcjonowały. Bo jeśli płaca minimalna znów pójdzie w górę, to nauczyciel na starcie, po pięciu latach nauki i z wizją ciągłego doszkalania się, będzie zarabiał właśnie tyle - mówił w rozmowie z Portalem Samorządowym Ryszard Proksa, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność".
Czytaj też: MEN: liczba korzystających ze świadczeń kompensacyjnych niewiele się zmienia
Jeśli rząd nie zaspokoi oczekiwań nauczycieli, ci gotowi są wyjść na ulice.
– Manifestacja będzie formą nacisku. Albo rząd ujmie nas w budżecie i pokaże, że da więcej, albo decyzja będzie jedna: wyjście na ulice. Swój sprzeciw manifestować będą nie tylko nauczyciele, ale także służba zdrowia czy pracownicy administracji rządowej i samorządowej. Wyjdziemy jako cały związek. Nie może być tak, że jednemu coś się rzuci, drugiemu coś się rzuci, a my nadal czekamy – mówi Proksa.
Czytaj też: Ogólnopolska manifestacja pracowników oświaty. Nauczyciele znów wyjdą na ulice
Jak mówi, minister Anna Zalewska nie spełniła obietnic złożonych nauczycielom.
– Na pierwszym spotkaniu z minister powiedzieliśmy, że dla nas najważniejszą kwestią jest podwyżka płac oraz zmiana sposobu wynagradzania. Ani jeden, ani drugi postulat nie został zrealizowany. Do tego pani minister na koniec roku podpisała negatywnie przez nas opiniowane rozporządzenie (chodzi o ocenę pracy nauczycieli – przyp. red). To się źle dla niej skończy – zapowiada przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność".

KOMENTARZE (0)