Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod
tym linkiem.
- Studenci z zagranicy stanowią obecnie około 5 proc. ogółu studentów w Polsce, ale szybko ich przybywa.
- Z blisko 70 tys. zagranicznych studentów ponad połowa pochodzi z Ukrainy, ale rośnie też liczba chętnych m.in. z Indii i innych krajów azjatyckich.
- Studenci z zamożnych krajów - jak USA, Norwegia, czy Szwecja - są zainteresowani medycyną. Jednak po zakończeniu nauki przeważnie wracają do swoich krajów.
- Polska jest z pewnością coraz bardziej atrakcyjnym miejscem do studiowania dla obcokrajowców. Mamy dużą dynamikę wzrostu liczby studentów z zagranicy - w ostatnim roku był to wzrost 10-procentowy. Obecnie mamy blisko 70 tys. studentów zagranicznych na studiach pełnych. Głównie mówimy o studentach z takich krajów jak Ukraina czy Białoruś, ale pojawia się coraz więcej chętnych z rynków odległych - Indii, Chin, Wietnamu - mówi dr Zofia Sawicka, zastępca dyrektora Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej.
Obcokrajowcy za studia na polskich uczelniach płacą, chyba że uda im się uzyskać stypendium, socjalne lub za wyniki w nauce - albo uczestniczą w którymś z programów studiów międzynarodowych.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w ubiegłym roku 72,7 tys. cudzoziemców planowało studiować w Polsce przynajmniej jeden rok akademicki. Większość pochodziła z krajów europejskich, w tym ponad połowa z Ukrainy (37,8 tys., czyli 52 proc.).
Czytaj też: Studenci z Białorusi drugą największą grupą obcokrajowców na polskich uczelniach
- Zakres zainteresowań studentów z Ukrainy jest bardzo szeroki, głównie są to nauki społeczne. Natomiast patrząc na kierunki studiów, w których Polska jest rozpoznawalna, wysoko są studia na politechnikach - mówi dr Sawicka.
Nie tylko ze Wschodu
Drugą grupę pod względem liczebności stanowili w ubiegłym roku studenci z Białorusi (6 tys., czyli 8,3 proc.) oraz z Indii (3 tys., czyli 4,1 proc.). Statystyki pokazują również, że z roku na rok przyjeżdża ich coraz więcej z krajów skandynawskich, Niemiec, Czech, Hiszpanii, Rosji i Turcji. Zdecydowana większość cudzoziemców (63,8 tys., czyli 87,8 proc.) podjęła studia stacjonarne, a prawie jedna trzecia (22,2 tys.) wybrała szkoły w województwie mazowieckim. Studenci z zagranicy stanowią obecnie około 5 proc. ogółu studentów w Polsce.
- Polska przyciąga głównie tym, że jest krajem przyjaznym, co z resztą cechuje też kraje sąsiadujące, jak Czechy, czy Węgry. To najważniejsze kryterium, które wychodzi w badaniach ankietowych. Studenci tutaj czują się dobrze, czują się zaopiekowani i - wbrew temu, co się mówi - nie są atakowani. Skala takich zdarzeń jest dużo mniejsza niż w innych krajach europejskich - mówi dr Zofia Sawicka.
- Drugi powód, dla którego studenci wybierają nasz kraj, to relatywnie niskie koszty utrzymania, czyli kalkulacja jakości do ceny. Jakość studiów w Polsce się podnosi, jest to dyplom uznawany w UE, a jednocześnie koszty życia są niższe w porównaniu z większością krajów europejskich - dodaje.
Studia tańsze, ale praca nieopłacalna
Polskę wybiera jednak stosunkowo niewielu studentów z państw Europy Zachodniej. Wyjątkiem są studia medyczne, na których uczy się duży odsetek studentów z USA, Norwegii czy Szwecji. Jednak po zakończeniu nauki przeważnie podejmują oni pracę za granicą.
- Kształcimy lekarzy, jesteśmy w tym dobrzy, rozpoznawalni, przyciągamy studentów, natomiast nie pozyskujemy w ten sposób lekarzy do pracy w Polsce - mówi ekspertka.
Gdzie wyjeżdżają Polacy?
W ubiegłym roku za granicą studiowało ok. 27 tys. Polaków, którzy najczęściej podejmują naukę w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji i USA - wynika z raportu „Study in Poland 2017” Fundacji Edukacyjnej Perspektywy.
Dużym zainteresowaniem cieszy się ostatnio również Dania, Włochy i Austria. Natomiast na Ukrainie studiowało w ubiegłym roku zaledwie 769 polskich studentów, z czego większość na dwóch uczelniach: Lwowskim Narodowym Uniwersytecie Medycznym (258) oraz Państwowym Uniwersytecie Medycznym w Tarnopolu (245).
- Zawsze wygrywają te trzy kraje, które w ogóle są najchętniej wybierane przez Polaków również do pracy. Są to Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Niemcy. Takie wyjazdy na pewno są nie do przecenienia. Z punktu widzenia polskiej racji stanu wolelibyśmy, żeby studenci nie wyjeżdżali na pełne cykle kształcenia. Dlatego oferujemy głównie stypendia krótkookresowe, które umożliwiają wyjazd na pół roku bądź rok, w takiej samej formule jak Erasmus - mówi zastępca dyrektora Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej. - Badania, które przeprowadziła ostatnio Fundacja Rozwoju Systemów Edukacji, głównie w odniesieniu do studentów wyjeżdżających w ramach programu Erasmus, pokazują, że mają oni dużo większe szanse znalezienia potem dobrej pracy, mając takie doświadczenie w swoim CV.
Program wymiany studenckiej Erasmus działa w Europie od przeszło 30 lat. Natomiast Polacy na zagraniczne stypendia mogą wyjeżdżać od 1998 roku. Według danych Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji (FRSE), w ciągu 18 lat zdecydowało się na to 180 tys. studentów (dane na 2017 rok). W tym czasie do Polski na studia przyjechało prawie 100 tys. obcokrajowców.
- Wymiana studentów i naukowców jest bardzo ważna. W ramach NAWA realizujemy trzy takie programy. W programie Akademickie Partnerstwa Międzynarodowe polskie uczelnie składają wnioski o sfinansowanie działań, które podejmują w partnerstwie z instytucją zza granicy. Mogą to być zarówno działania dydaktyczne, jak i badawcze czy wymiana kadry administracyjnej. Jest też program PROM, dedykowany wymianie doktorantów i naukowców z uczelni polskich i zagranicznych w okresie do 30 dni. Istotny jest też program Welcome to Poland, gdzie wspieramy uczelnie w przyjmowaniu studentów i kadry zza granicy, przekazując środki na szkolenia dla kadry administracyjnej, tworzenie mieszanych grup językowych, punktów obsługi studentów i kadry zza granicy - wylicza dr Sawicka.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (1)