- Uniwersalnym językiem dla maszynistów miałby być angielski, ale jak wyjaśnia Maciej Gładyga, dyrektor Izby Gospodarczej Transportu Lądowego (IGTL), wiceprezydent EFRA, w uproszczonej kolejowej wersji.
- - Propozycja jest bardzo ciekawa, lecz jeżeli chodzi o polskie realia, bardzo trudna do wdrożenia - ocenia Paweł Andrzejczyk z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Legnicy, dodając, że kolejarze czasami nie potrafią się dogadać ze sobą po polsku.
- Inna rzecz to, czy zanim europejscy maszyniści nauczą się języka uniwersalnego, komunikacja werbalna nie zostanie wyeliminowana z transportu kolejowego. Według kolejarzy to odległa przyszłość. Dziś, szczególnie w sytuacjach niestandardowych, mowa jest niezastąpiona.
Zdaniem EFRA to, że koleje nie używają uniwersalnego języka, obniża ich konkurencyjność wobec innych rodzajów transportu. Kolejowa mapa Europy, mimo układu z Schengen, poszatkowana jest granicami państwowymi, które pokrywają się z granicami występowania języków (z wyjątkami w postaci obszaru niemieckojęzycznego w Europie Środkowo-Zachodniej i czy frankofońskiego obejmującego Francję, Luksemburg, część Szwajcarii i Belgii). A że prowadzenie pociągu wymaga werbalnego komunikowania się, na każdej granicy następuje zwykle zmiana załogi. Wyobraźmy sobie, jak wyglądałby transport drogowy, gdyby kierowcy musieli się zmieniać co 300-500 km.
Mimo że nie pada to w rekomendacjach, wiadomo, że tym uniwersalnym językiem dla maszynistów miałby być angielski, ale jak wyjaśnia Maciej Gładyga, dyrektor Izby Gospodarczej Transportu Lądowego (IGTL), wiceprezydent EFRA, w uproszczonej kolejowej wersji.
- Chodzi o precyzyjne określenie zestawu uniwersalnych komend i komunikatów, które byłyby zrozumiałe i miały zastosowanie na całej europejskiej sieci w niemal wszystkich standardowych sytuacjach operacyjnych - mówi. - IGTL postuluje, żeby zmiany były wprowadzane ewolucyjnie i z odpowiednim okresem przejściowym. Ważne jest dla nas, aby wymogi w zakresie języka były funkcją użyteczności dla prowadzenia ruchu. Innymi słowy - konieczna jest znajomość języka w zakresie pozwalającym na skuteczną komunikację personelu zarządcy infrastruktury z prowadzącymi pojazdy, a nie biegłość ogólna.
Zdaniem IGTL, pracując nad językowym aspektem działania kolei, trzeba zróżnicować podejście w zależności od położenia geograficznego danego kraju. Zupełnie inna jest sytuacja Polski czy Portugalii, a inna np. Belgii, Holandii czy Luksemburga, gdzie rzeczywiście jest możliwe, że obsada trakcyjna jest w stanie podczas jednej zmiany roboczej pokonać trzy granice. W przypadku Polski dużo ważniejsza jest skuteczna komunikacja w języku państwa sąsiedniego. Ważne jest również zapewnienie finansowania szkoleń, żeby nowe wymagania nie były kolejnym elementem zmniejszającym możliwości konkurencyjne kolei.
Maciej Gładyga zaznacza przy tym, że rekomendacje ERFA, jako organizacji zrzeszającej przewoźników, dysponentów taboru, operatorów logistycznych i krajowe organizacje, są ważnym głosem branży, ale nie są wiążące dla Komisji Europejskiej albo Agencji Kolejowej Unii Europejskiej.
Ciekawa propozycja, ale...
- Uzgodnienie europejskiego standardu komunikacji tu: języka porozumiewania się maszynistów, to propozycja interesująca, nad którą z pewnością należy się zastanowić - ocenia Waldemar Czarnecki, kierownik Ośrodka Szkolenia i Egzaminowania Maszynistów i Kandydatów na Maszynistów CTL Logistics. - Standaryzacja w każdej dziedzinie, wprowadza pewien ład, a to poprawia jakość i bezpieczeństwo procesów. Standardy językowe stosuje się w lotnictwie i żegludze. Mam jednak wątpliwości czy wprowadzenie regulacji w tym zakresie, w odniesieniu do pracy maszynisty, znajduje uzasadnienie. Lotnicy czy marynarze poruszają się praktycznie po całym świecie. Mnogość języków, dialektów, w sposób oczywisty uzasadnia potrzebę standaryzacji w tym zakresie. Maszyniści pracują na znacznie mniejszym geograficznie obszarze.
Czarnecki potwierdza też ocenę Macieja Gładygi, że w realiach przewozów kolejowych świadczonych przez polskie firmy trzeba myśleć o tzw. bliskiej zagranicy, a nie o podróży na drugi koniec Europy, jak to się zdarza kierowcom tirów. Nie pozwalają na to ani przepisy, ani specyfika ruchu kolejowego (trudno, żeby pociąg stał na bocznym torze, żeby maszynista mógł wypocząć).
- Polski maszynista prowadzący pociągi w relacjach Polska-Niemcy rzadko wjeżdża do Czech, jeszcze rzadziej lub wcale na Białoruś. Przeszkodą jest nie tylko brak znajomości języka, ale odległość i możliwości pokonania jej w czasie służby, odmienność infrastruktury i stosowanej na niej sygnalizacji i systemów sterowania ruchem, inna specyfika pracy, odmienność wymogów dotyczących przygotowania pojazdów kolejowych do jazdy. Standaryzacja języka bez standaryzacji elementów, które wskazałem powyżej, może okazać się niewystarczająca - ocenia.
Zdaniem Leszka Miętka, prezydenta Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce, pomysł jest warty rozmowy, ale w dzisiejszych realiach niewykonalny. Zdecydowana większość z 17 tys. polskich maszynistów zaczynała naukę języków obcych od rosyjskiego, a trudno oczekiwać, że stanie się on uniwersalnym językiem europejskiej kolei. Poza tym języka uniwersalnego musieliby nauczyć się nie tylko maszyniści, ale także dyżurni ruchu, obsługa techniczna, rewidenci, manewrowi i tak dalej. - To melodia przyszłości - ocenia Miętek, dodając, że przy różnicach w wynagrodzeniach między kolejami w Polsce (średnio jest to 4-5 tys. na rękę, najlepsi maszyniści zarabiają około 10 tys. zł) a na Zachodzie nadal jest taka, że gdyby nasi lepiej znali języki, pracowaliby za granicą.
Paweł Andrzejczyk z Ośrodka Szkolenia Maszynistów w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Legnicy podziela zdanie Leszka Miętka.
- Propozycja uzgodnienia uniwersalnego języka dla maszynistów w Europie jest bardzo ciekawa w swoim założeniu, lecz jeżeli chodzi o polskie realia, bardzo trudna do wdrożenia. Większość maszynistów, którzy do nas przyjeżdżają w najlepszym przypadku zna jeden język obcy, np. niemiecki czy angielski, ale trudno ocenić, w jakim stopniu potrafią się oni w nim porozumiewać - mówi. - Chyba że stworzy się odpowiedni program nauczania maszynistów wyznaczonych do wyjeżdżania poza granice Polski. Mogłyby się tym zająć ośrodki szkoleniowe. Pod warunkiem, że zajęcia prowadziliby nie typowi instruktorzy kolejowi, ale przygotowani językowo specjaliści, którzy poznali kolej od praktycznej strony.
Szkolenie do poprawki
Problem w tym, że, zdaniem Pawła Andrzejczyka instruktorzy pracujący w ośrodkach często nie mają odpowiedniego przygotowania pedagogicznego.
- Nie wiem, jak to jest w skali kraju, ale na Dolnym Śląsku odbieram liczne skargi od maszynistów i dyżurnych ruchu, że zajęcia są odtwórcze, sprowadzają się do pokazywania slajdów i odczytywania podpisów pod obrazkami. Sposób kształcenia nie jest odpowiedni do epoki, w której żyjemy - ocenia. - Jedna z firm zadała nam nawet pytanie, czy nie podjęlibyśmy się nauczenia maszynistów, jak uczyć efektywnie i zgodnie z wymogami XXI wieku. Nie chodzi o wiedzę fachową, bo ją mają, ale o przygotowanie dydaktyczne. Wielu maszynistów instruktorów jest po kursach praktycznej nauki zawodu, ale to w obecnych czasach nie wystarcza. Od jednego z przewoźników usłyszałem, nawet, że przychodzą do niego ludzie z licencją maszynisty, ale bez znajomości sygnałów kolejowych. To jest niedopuszczalne!
Skoro, jak wskazują nasi rozmówcy, nauka języka obcego może być wyzwaniem dla maszynistów zaawansowanych wiekiem, być może będzie go łatwiej wdrożyć wśród młodych, po szkołach zawodowych i uczelniach.
- I tak, i nie. Zawodowy angielski leży, bo leży zwykły angielski. Co więcej, mało kto przygotowuje nauczycieli do uczenia języka obcego w formule zawodowej - mówi Andrzejczyk. - Razem z moją koleżanką Ewą Rajczakowską stworzyliśmy pierwszy w Polsce podręcznik dwujęzykowy do nauczania logistyki. Pamiętam, jak trudno było przekonać, że jest potrzebny. Anglista do nauki angielskiego dla kolejarzy albo logistyków wybierany jest na chybił trafił. Musi sobie sam zorganizować materiały, których zazwyczaj jest mało, do tego musi umieć przekazać tę wiedzę uczniom czy studentom przy małej znajomości tematu. Ilu anglistów ma dzisiaj taki zapał? Pewnie z 15-20 proc. To muszą być fanatycy, odrealnieni, żyjący misją.
Ile mówi maszynista
Inna rzecz to, czy zanim europejscy maszyniści nauczą się języka uniwersalnego, komunikacja werbalna nie zostanie wyeliminowana z transportu kolejowego. Już teraz ich pracę w znaczący sposób wspierają urządzenia cyfrowe.
- Wprowadzenie coraz nowocześniejszych, elektronicznych systemów bezpieczeństwa, z pewnością wpłynie na poprawę jakości pracy na kolei, jednak nie sądzę, by zmarginalizowało znaczenie komunikacji werbalnej, raczej ją ukierunkuje. Już jakiś czas temu radiołączność systemu GSM-R, stosowanego na sieci niemieckiej, umożliwiała maszyniście przesłanie dyżurnemu ruchu automatycznego zgłoszenia gotowości do jazdy. Przykładów jest więcej, lecz wszystkie znajdują zastosowanie w tzw. normalnych warunkach prowadzenia ruchu. W sytuacjach nadzwyczajnych, jeszcze długo nic nie zastąpi tradycyjnej komunikacji - ocenia Waldemar Czarnecki.
Potwierdza to Leszek Miętek.
- W normalnym prowadzeniu pociągu, gdy się nic nie dzieje, komunikacja werbalna ograniczona jest od minimum. Mamy rozkłady jazdy, mamy wskaźniki, sygnalizatory, ETCS, który prowadzi pociąg w automacie. Problem zaczyna się, kiedy pojawiają się odstępstwa od normalnego trybu i to wcale nie katastrofa czy wypadek, ale np. jazda po torze niewłaściwym czy sprawy związane z robotami torowymi, zmianą organizacji ruchu. Wtedy komunikacja werbalna jest bardzo potrzebna - ocenia.
Jego zdaniem, gdy maszynista znajdzie się w trudnej sytuacji, wymagającej podejmowania szybkich decyzji, nie powinien się zastanawiać, jak dobrać słowa, żeby skomunikować się z dyżurnym ruchu.
Paradoksalnie zdarza się, że nie potrafią się porozumieć ze sobą, mimo że mówią w jednym języku.
- Czasami jeden udaje, że nie słyszy drugiego, czasami sprzęt pozostawia dużo do życzenia, jedni uważają się za lepszych od drugich. Zdarza się, że po obu stronach są dwie generacje pracowników, np. stary maszynista i młody dyżurny. Mówią do siebie, tylko nie bardzo się rozumieją - zwraca uwagę Paweł Andrzejczyk.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)