Kursów i szkoleń, po których ukończeniu uczestnicy otrzymują certyfikat, jest bez liku. Niektóre z nich są bezwzględnie potrzebne do wykonywania zawodu, inne - chociaż nie dają żadnych uprawnień dostarczają prestiżu, a jeszcze inne stanowią swego rodzaju zapchajdziurę w CV kandydatów.
Co z tego wynika? Coraz mniej. Bo chociaż jeszcze do niedawna taki wpis w CV o odbytym szkoleniu mógł się okazać kartą przetargową w walce o dane stanowisko, teraz stracił on na wartości. Po pierwsze dlatego, że nie jest go tak trudno zdobyć, a po drugie - liczba i różnorodność przebytych szkoleń bywa dla pracodawcy odstręczająca.
- Praktycznie codziennie przęglądam CV, w których kandydaci potrafią zapełnić nawet piętnaście pozycji wpisami o posiadanych certyfikatach - mówi Agnieszka Migdalska, doradca ds. rekrutacji z Biura Karier Górnośląskiej Wyższej Szkoły Handlowej.
- Potrafią się chwalić odbytymi szkoleniami z zarządzania czy promocji i kursem wędkarskim, jednocześnie przysłaniając kluczowe na dane stanowisko kompetencje i doświadczenia. A sprawa z reguły kończy się tym, że pracodawcy odrzucają skonstruowane w ten sposób podania - dodaje.
Z tym, że nie wszystkie certyfikaty mogą służyć ich posiadaczom, a ich nadmiar może wręcz szkodzić zgadza się również Paweł Gniazdowski, ekspert zarządzania karierą i szef DBM Polska.
- Niektórzy pracodawcy, widząc w CV dziesiątki szkoleń, zaczynają się zastanawiać, kiedy ta osoba pracuje, jeśli ciągle znajduje czas na udział w takich kursach - wyjaśnia.
Tzw. kolekcjonerów certyfikatów spotyka w swojej pracy również Anna Piotrowska-Banasiak, menedżer w Antal Finance & Accountancy. Jej zdaniem rozpoczynanie kilku kursów jednocześnie często przerasta możliwości kandydatów, a dla pracodawców dodatkowe szkolenia, niezwiązane z zakresem obowiązków i tak wiele nie znaczą.
- Przesycone certyfikatami CV zamiast asem w rękawie może się stać świadectwem braku konsekwencji i jasnej wizji rozwoju kandydata - wyjaśnia ekspertka.
Innymi słowy - specjalista od wszystkiego może też robić wrażenie specjalisty od niczego. Ponadto nie każdy certyfikat może być gwarantem zdobycia rzetelnej wiedzy.
O ile w wypadku tzw. certyfikatów z orzełkiem - uznawanych przez państwo, a wydawanych przez uczelnie i różnorodne organizacje, instytuty - można mieć większe zaufanie względem poziomu nauki, o tyle - w wypadku certyfikatów wystawianych przez liczne na rynku firmy szkoleniowe - wartości prezentowanego papierka nie zawsze można być duża.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.